niedziela, 16 czerwca 2013

# Buddyzm po europejsku czyli wywiad z Ole Nydahlem.

Dlaczego taki tytuł postu?  Otóż buddyzm w wydaniu Lamy Ole jest de facto zeuropeizowaną wersją buddyzmu tybetańskiego ,a konkretnie Diamentowej Drogi. Z resztą Dalajlama ,który jest kolejną inkarnacją Buddy Awalokiteśwary powiedział ,że uważa ,iż powszechne przechodzenie np. Polaków na buddyzm nie jest wskazane ponieważ katolicyzm prawdopodobnie najlepiej do nas pasuje ,a jeśli powstają w Polsce ośrodki buddyjskie to powinny wykształcić swoje odmiany buddyzmu które będą najlepiej do charakteru i mentalności Polaków pasować. Wprawdzie ,choć Polska jest jednym z najbardziej buddyjskich krajów w Europie (sam Ole ma pod swoją opieką kilka ośrodków) to nadal nie wykształcono typowo polskiego buddyzmu. Można za to mówić już o buddyzmie europejskim ,którego inicjatorem jest właśnie Ole Nydahl. 
Jakie są jego najbardziej charakterystyczne cechy? 
Np. fakt ,iż większość buddystów w Europie to ludzie o umysłach ścisłych lub wręcz naukowcy i bardzo ważne jest dla nich łączenie nauki ,szczególnie fizyki kwantowej w buddyzmem (co ciekawe fizyka kwantowa i nie tylko, potwierdza założenia buddyzmu - poświęcę temu najwyżej osobne wpisy). 
W tybecie ,czy azji generalnie jest to religia ,czy też filozofia tak powszechna ,że siłą rzeczy musi być inaczej odbierana i traktowana, bo jak z edukacją i poziomem życia tam jest, wszyscy mam nadzieję, wiemy. 
Innym przykładem jest podejście do przemocy. W europejskim buddyzmie nie unika się jej. Nawet zabójstwo nie jest traktowane jako coś złego w konkretnych okolicznościach. Jak powiedział Ole ,można być buddystą i komandosem który żyje z zabijania ,ważne by nie czerpać z tego przyjemności i nie zabijać więcej niż wymaga tego sytuacja. W Tybecie zabójstwo jest traktowane jako straszliwe obciążenie dla Karmy co ma rzutować na odpokutowywanie tego w przyszłych wcieleniach ,a najczęściej w powstaniu silnej koligacji z ofiarą i odwrotną sytuacją (mówiąc najprościej ,żeby się nie rozpisywać). 
Również europejscy buddyści nie boją się ustosunkowywać do otaczającej ich rzeczywistości. Kiedy Dalajlama zabrania młodym Tybetańczykom walczyć zbrojnie o wolność Ojczyzny i praktycznie nie mówi źle o zaborcach ,a wręcz tłumaczy ich motywacje ,albo mówi ,że powinno się jednoczyć i myśleć poza kategorią narodów (przy czym stwierdził ,iż "rasizm" jest czymś zupełnie naturalnym); buddyści europejscy realnie oceniają świat według jego obecnej kondycji i np. wyraźnie kontestują islam ,oraz są przeciwnikami nieograniczonej migracji do Europy ,co jak wiemy prowadzi do cierpienia wielu ludzi i to nie tylko autochtonów. 
My wiemy ,że obecnie jesteśmy na takim etapie rozwoju ,że państwa i narody są nam niezbędne ,bo jak mówił Roman Dmowski tylko zorganizowane narody mogą się ze sobą dogadać ,a naród jest największą ,najodleglejszą wspólnotą z jaką ludzki umysł jest w stanie się realnie identyfikować.
Jest też kwestia stricte religijna ,otóż Tybetańczycy uznają istnienie istot innych niż ludzie ,np. Strażników takich jak Mahakala (dzięki przerażającemu wyglądowi zapożyczyli go sobie sataniści anty-kosmiczni) oczywiście nie na planie materialnym ,jednak w europie funkcjonuje to bardziej na zasadzie folkloru tybetańskiego niż jako element religii (choć są ośrodki które trzymają się oryginalnego buddyzmu bardzo ściśle). Generalnie w europie do buddyzmu podchodzi się tak jak powinno ,a więc bardzo luźno i faktycznie każdy tak jak kazał Budda szuka Prawdy sam po swojemu. Co ciekawe niektóre odłamy rodzimowiercze w krajach sławiańskich uznają reinkarnację. Szczególnie Polacy są indywidualistami i to nas odróżnia ,już mentalność i możliwości świata w jakim żyjemy powodują ,że buddyzm (i nie tylko) europejski musi być inny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz