Odkąd
Autonomiczni Nacjonaliści na dobre zadomowili się na polskiej scenie
nacjonalistycznej, od czasu do czasu pojawiają się w internecie, na
forach, w komentarzach na narodowych i nacjonalistycznych serwisach,
zadziwiająco podobne i układające się w spójną całość zarzuty w stronę
aktywistów oraz ruchu AN jako całości. Mowa mianowicie o zarzutach o
socjalistyczne zapędy ruchu, a także absurdalnym mieszaniu pojęć
„socjalny” oraz „socjalistyczny”. Zarzuty te, formułowane przez
liberałów i zwolenników korwinizacji polskiego Ruchu Narodowego oraz -
szerzej - polskiego nacjonalizmu, do którego to zalicza się również
ogólnie pojęty ruch AN oraz wszelkie grupy odwołujące się mniej lub
bardziej do tego wzorca - od OSN po Aktyw 14, są mniej więcej tyle
warte, co zarzuty o antysemityzm, formułowane przez Żydów. Są
ideologicznie motywowanymi pustymi sloganami, nie dość, że nie mającymi
oparcia w rzeczywistości, to jeszcze rażącymi wybiórczością i
ekonomicznym aprioryzmem.
Niestety, korwinizacja i liberalizacja polskiego nacjonalizmu
sterowana przez ledwo dwa bądź trzy głośne (bo próżne) kanapowe
środowiska doprowadziła już do stanu, w którym mimochodem rzucone wobec
danego środowiska słowa „to lewica” bądź „to socjaliści” stały się w
ruchu, który uparcie kreuje się na "prawicowy", zarzutem-dowodem samym w
sobie, nie wymagającym żadnej argumentacji. Warto jednak powiedzieć
basta
takim bełkotom i przynajmniej dla tych jeszcze nieogłupionych
propagandą internetowych liberałów, nakreślić parę słów, czym tak na
prawdę jest ruch AN i dlaczego „socjalny” - szczególnie w tym przypadku -
nijak się ma do „socjalistyczny”.
Rzucanie w stronę AN
oszczerstw, jakoby był to ruch lewicowy, czy w złym tego słowa ujęciu
socjalistyczny (przy jednoczesnym zrównaniu do najgorszych szuj
dzisiejszej polskiej pseudolewicy, zarówno kawiorowej, jak i tej młodej,
opętanej antyfaszystowską gorączką i antypolską wścieklizną), ma, jak
można zaobserwować, źródła w środowiskach mieniących się „prawdziwą
prawicą”, a także w grupach mocno zliberalizowanych, w jak najgorszym
tego słowa rozumieniu. Najczęstsze bodaj zarzuty ze strony członków tych
grupek, bądź ich sympatyków uprawiających ordynarny internetowy
trolling, za swój punkt odniesienia mają przymiotnik „socjalny”, chętnie
używany przez grupy nacjonalistów odwołujących się do wzorca AN.
Pierwiastek socjalny we współczesnych rewolucyjnych środowiskach,
skupionych wokół autonomicznego wzorca działania ma się jednak nijak do
socjalizmu, a mieszanie tych dwóch pojęć przez liberalnych krytykantów
to albo wyraz złej woli, albo zwykłego nieuctwa i ignoranctwa.
Można
ten wydawałoby się oczywisty fakt ugruntować na wiele sposobów,
wspomnijmy tylko dwa. Z etymologicznego punktu widzenia, „socjalny” to
„towarzyski”, „wspólnotowy”, „sprzymierzeńczy”, co wynika z łacińskich
„socialis” i „socius”, a także wszelkich innych leksemów na „soc-”.
Takim też chcemy widzieć nasze społeczeństwo, jako sumę jednostek,
będących dla siebie dobrowolnymi sprzymierzeńcami i towarzyszami, a
chęci takie mają wypływać z głęboko zakorzenionej (to nasz cel)
świadomości narodowej i społecznej. Taka wizja kłóci się rzecz jasna z
tendencjami do atomizacji i rozbicia społeczeństw i narodów - mowa
zarówno o wizjach rzekomo antysystemowych i od biedy konserwatywnych
prawicowych liberałów, pragnących atomizacji społeczeństwa na zasadzie
sumy egoistycznych jednostek, dbających li tylko o własne dobro i własny
interes, daj Boże nie depczących cudzej wolności, jak i o wizjach
aktualnie panujących demoliberałów, pragnących społeczeństwa jednostek
zapatrzonych i kochających ekran telewizora daleko bardziej, niż własną
rodzinę, bliskich i sąsiadów. Z kolei z aktualnego uzusu językowego,
wszelkich asocjacji płynących z wyrażeń typu „pracownik socjalny” czy
„pomoc socjalna”, również nie płynie żaden wniosek o socjalistycznym
charakterze tychże instytucji. Nawet biorąc pod uwagę pejoratywny
(nabyty!) wydźwięk frazy „pomoc socjalna”, używanej na zmianę z prostym
„socjal”, nie można w żaden sposób doszukiwać się w tym kontekście
socjalizmu
ex definitio. Taki zabieg to, znowu wypada powtórzyć, albo zła wola, albo nieuctwo i ignoranctwo.
Ruch
AN nie jest zatem przez swój socjalny charakter ani immanentnie
socjalistyczny, ani lewicowy, ani żaden inny nie w smak zwolennikom
korwinizacji i źle pojętej liberalizacji polskiego nacjonalizmu. Ruch AN
jest przede wszystkim polski, rewolucyjny, progresywny, uniwersalny i
ponadpodziałowy. Skupia obywateli ze wszystkich warstw społeczeństwa,
stojąc w jaskrawej opozycji do kółek dyskusyjnych dla kilku/kilkunastu
inteligentów z trzema fakultetami, których wizje zbawienia Ojczyzny czy
Europy zaczynają się i kończą w pełnych dymu papierosowego klubach
podczas niszowych prelekcji, między jednym a drugim wzniosłym książkowym
frazesem nie mającym jakiegokolwiek przełożenia na rzeczywistość. Ruch
AN nie ma też nic wspólnego z licznymi wcieleniami internetowych
mędrców, plujących jadem, przeinaczeniem i oszczerstwem po forach i
komentarzach na portalach internetowych, gdyż istnieje w niewirtualnej
rzeczywistości i jest jak najbardziej namacalny.
Ruch AN jest
nacjonalistyczny i w teorii i w praktyce - bo ma swoje źródło w
Narodzie, w najżywszej jego tkance, nieskażonej dekadentyzmem środowisk
pseudoakademickich, pożeraczy książek i wydalaczy smrodliwych sloganów.
Ruch AN skupia zarówno socjalistów jak i wolnorynkowców, nie zwracając
na to jednak żadnej uwagi, gdyż kwestie gospodarcze i wszelki
materializm są dla jego aktywistów wręcz trzeciorzędne, czego nie są w
stanie zrozumieć materialistyczni liberałowie, rzucając kolejne nudne
zarzuty.
Dlatego właśnie ruch AN jest socjalny, czyli społeczny, a
nie kanapowy. Jest ruchem żywych ulic, syntezą warstw, a nie duchem
martwych salek i pustych pokojów z dostępem do internetu; jest ruchem
ludzi żyjących tu i teraz, zajętych problemami aktualnego człowieka i
społeczeństwa, a nie rokiem 1934 czy XIX wiekiem; spogląda w przyszłość,
a czy ta będzie socjalistyczna, czy wolnorynkowa, czy jakakolwiek inna -
to nieistotne, bo ważne aby przyszłość była z gruntu polska i wolna dla
naszych potomków. Ruch AN odrzuca wszelki szkodliwy gospodarczy
aprioryzm, koncentrując się na kwestiach społecznych, a uwagę swoją
ogniskując na wolności.
Takie założenia obiecaliśmy sobie
realizować i takie sumiennie realizujemy, a niniejszy tekst jest
dedykowany liberalnym krytykantom i siewcom zamętu jedynie dlatego, że
chociaż istnieją oni głównie tylko w internecie, to ich głosy z racji
nośności tej platformy są niestety dostrzegalne i wymagają komentarza.
Inaczej nie byliby godni żadnej uwagi.
SC
źródło: autonom.pl