Wybite szyby w oknach,
koktajle Mołotowa, brutalne pobicia i gwałty. W Izraelu
nasila się konflikt rasowy
W zamieszkach w telawiwskiej dzielnicy Hatikwa wzięło udział tysiąc
osób. Zaczęło się od wznoszenia antyimigranckich haseł, z których
„Sudańczycy won!" należało do najbardziej łagodnych. Następnie tłum
zabrał się do wyrównywania rachunków. Atakowano czarnoskórych
przechodniów, wybijano szyby w prowadzonych przez nich sklepach.
Ucierpiało wiele samochodów.W pewnym momencie agresywni demonstranci zatrzymali busik, którym imigranci z Afryki zazwyczaj jeżdżą do pracy. Następnie wdarli się do środka w poszukiwaniu czarnoskórych. Policja zatrzymała 17 chuliganów, część z nich schwytano na gorącym uczynku, gdy bili schwytanych Afrykańczyków. Straty oceniane są na wiele tysięcy szekli.
Przyczyną zamieszek był niedawny brutalny gwałt na Izraelce dokonany w Tel Awiwie. W sprawie tej aresztowano już kilku Sudańczyków i jednego przybysza z Erytrei. Mieszkańcy dzielnicy Hatikwa skarżą się również, że na co dzień padają ofiarą wielu drobniejszych przestępstw ze strony imigrantów. Chodzi głównie o drobne kradzieże czy wymuszenia.
Kilku izraelskich lekarzy ostrzegło zaś, że afrykańscy uchodźcy przywieźli ze sobą niebezpieczne choroby, którymi zarażają Żydów. Wągrzycę, gruźlicę czy ospę. W odpowiedzi Izraelczycy coraz częściej dopuszczali się „akcji odwetowych". Domy, w których zostali zakwaterowani Sudańczycy, zostały już kilkakrotnie obrzucone koktajlami Mołotowa.
Co ciekawe, w demonstracji w Tel Awiwie wziął udział parlamentarzystka rządzącej prawicowej partii Likud Miri Regew.
– Sudańczycy są rakiem na ciele naszego państwa – powiedziała, cytowany przez dziennik „Haarec". Wcześniej minister spraw wewnętrznych Eli Jiszai powiedział, że wszyscy sudańscy imigranci są zamieszani w działalność przestępczą. Powinno się ich więc wyłapać i deportować z powrotem na Czarny Ląd.
Według prokuratora generalnego Jehudy Weinsteina, jeżeli Sudańczycy nie udowodnią, że są uchodźcami politycznymi i w ich kraju grozi im śmierć, Izrael ma pełne prawo, żeby ich wyrzucić. Oficjalnie chodzi o 700 osób, jak jednak pisze prasa, na terenie państwa żydowskiego może przebywać ich już nawet trzy tysiące. Przybysze pochodzą z Sudanu Południowego, z którego – jak twierdzą – musieli uciec w trakcie wojny domowej.
– Ci ludzie przyjechali do nas dlatego, że Izrael jest bogatym państwem i liczą, że się tu obłowią – powiedział „Rz" prawicowy komentator Izrael Medad. – Lewicowe media przedstawiają ich jako biednych uchodźców, którzy są bici przez złych żydowskich faszystów. Ale to ci ludzie stwarzają problemy. Jeżeli państwo nie podejmie zdecydowanych środków, ten konflikt rasowy zacznie pochłaniać ofiary śmiertelne. Musimy zrobić wszystko, by Tel Awiw nie zamienił się w paryskie przedmieścia.
źródło: rp.pl
====================================================
No proszę ,pozwolono się odrodzić żydowskiemu nacjonalizmowi i od razu pogromy robią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz