Polska wciąż - jako jeden z dwóch krajów Unii, obok Wielkiej Brytanii - nie podpisała Karty Praw Podstawowych będącej częścią traktatu lizbońskiego - zauważa p. Marcin Wojciechowski, publicysta "Gazety Wyborczej".
Zdaniem publicysty, dobrym momentem na podpisanie KPP jest polska prezydencja.
- W 2007 r. PO deklarowała, że po objęciu władzy kartę niezwłocznie podpisze. Nie zrobiła tego, by nie drażnić prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w zamian zgodził się w końcu na ratyfikację traktatu lizbońskiego. Dziś Donald Tusk może spełnić swe obietnice sprzed 4 lat. Warto przejść do czynów. Jeśli Polska chce mieć realny wpływ na bieg spraw w Unii, to nie może odżegnywać się od unijnego prawodawstwa. Tak samo jak nie może chcieć wpływać na strefę euro, nie będąc jej członkiem. Albo się jest w Unii całkiem, albo półgębkiem - podkreśla publicysta "GW".
Źródło: wyborcza.pl
Opracował: G.K.
-------------------------------------------------------------------------------
Kiedy GW coś piszę to każdy rozsądny człowiek wie ,że trzeba robić dokładnie odwrotnie. Podpisanie karty praw podstawowych ,odbierze nam resztkę niezależności ,będziemy musieli robić akcje afirmatywne dla kolorowych ,dawać zasiłki dla kolorowych ,promować homoseksualizm i inne dewiacje itp. Przykładowy zapis w KPP:"... równość płci ale przy dopuszczeniu "specyficznych korzyści dla płci niedostatecznie reprezentowanych".
Sam JKM powiedział ,że nie mamy prawa podpisywać tego świstka bo zostaniemy zalani przez imigrantów z krajów arabskich i afrykańskich. Obawiam się jednak ,ze jeśli faktycznie Nowa Prawica osiągnie te 7% w wyborach parlamentarnych ,to PO natychmiast podpisze ten papier ,żeby utrudnić działanie Prawicy i reformowanie kraju. O Kaczyńskich mówiono tak w TVN ,ale PO naprawdę są gotowi zgotować Polakom piekło tylko po to ,żeby utrudnić pracę Prawicy ,a potem wytykać ,że nie realizowali swojego programu (który kłóci się z prawem UE ,a które jest ponad prawem Polskim).
Zdaniem publicysty, dobrym momentem na podpisanie KPP jest polska prezydencja.
- W 2007 r. PO deklarowała, że po objęciu władzy kartę niezwłocznie podpisze. Nie zrobiła tego, by nie drażnić prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w zamian zgodził się w końcu na ratyfikację traktatu lizbońskiego. Dziś Donald Tusk może spełnić swe obietnice sprzed 4 lat. Warto przejść do czynów. Jeśli Polska chce mieć realny wpływ na bieg spraw w Unii, to nie może odżegnywać się od unijnego prawodawstwa. Tak samo jak nie może chcieć wpływać na strefę euro, nie będąc jej członkiem. Albo się jest w Unii całkiem, albo półgębkiem - podkreśla publicysta "GW".
Źródło: wyborcza.pl
Opracował: G.K.
-------------------------------------------------------------------------------
Kiedy GW coś piszę to każdy rozsądny człowiek wie ,że trzeba robić dokładnie odwrotnie. Podpisanie karty praw podstawowych ,odbierze nam resztkę niezależności ,będziemy musieli robić akcje afirmatywne dla kolorowych ,dawać zasiłki dla kolorowych ,promować homoseksualizm i inne dewiacje itp. Przykładowy zapis w KPP:"... równość płci ale przy dopuszczeniu "specyficznych korzyści dla płci niedostatecznie reprezentowanych".
Sam JKM powiedział ,że nie mamy prawa podpisywać tego świstka bo zostaniemy zalani przez imigrantów z krajów arabskich i afrykańskich. Obawiam się jednak ,ze jeśli faktycznie Nowa Prawica osiągnie te 7% w wyborach parlamentarnych ,to PO natychmiast podpisze ten papier ,żeby utrudnić działanie Prawicy i reformowanie kraju. O Kaczyńskich mówiono tak w TVN ,ale PO naprawdę są gotowi zgotować Polakom piekło tylko po to ,żeby utrudnić pracę Prawicy ,a potem wytykać ,że nie realizowali swojego programu (który kłóci się z prawem UE ,a które jest ponad prawem Polskim).
Do tej pory uważałem, że procesy sądowe wytaczane w sprawach politycznych są normalnym elementem codziennej pyskówki i nie należy na nie specjalnie zwracać uwagi. Od momentu jednak kiedy zobaczyłem relację z procesu jaki Gazeta Wyborcza wytoczyła poecie Jarosławowi Rymkiewiczowi całkowicie zmieniłem w tej sprawie zdanie. Dawno nie widziałem bardziej żenującego widowiska. Przesłuchanie poety przez sąd, a przede wszystkim przez adwokata Agory przypominało jakąś czarną komedię, groteskowy wodewil, którego scenariusz mógł powstać tylko w chorym umyśle degenerata.
OdpowiedzUsuńRymkiewicz został pozwany przez Agorę za krytykę, która nie zawierała wyrażeń powszechnie uznanych za obelżywe, poeta wypowiedział się ostro na temat środowiska Gazety Wyborczej, jednak jego słowa o „nienawiści do Polski i spadkobiercach KPP” można uznać za część dopuszczalnej debaty publicznej. Tego typu zarzuty wobec politycznych przeciwników padają bardzo często z ust wszystkich uczestników sporu. Gazeta Wyborcza bardzo często atakowała swoich adwersarzy oskarżając ich o wstecznictwo, zaściankowość, skłonności autorytarne czy wręcz poglądy faszystowskie. W 50 rocznicę Powstania Warszawskiego opublikowała sążnisty artykuł, którego motywem przewodnim było oskarżenie żołnierzy AK o współudział w Holocauście. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy (może niesłusznie), aby wytaczać Michnikowi z tego powodu proces sądowy.
Tak więc, to, że największy dziennik w kraju stara się zniszczyć skromnego poetę na sali sądowej jest dużym problemem i świadczy jak najgorzej o zespole redakcyjnym Gazety Wyborczej. Jednak jeszcze bardziej niepokojące jest to, że sąd, instytucja niepodległego Państwa Polskiego, bierze w tym udział. Normalną reakcją wymiaru sprawiedliwości byłoby oddalenie pozwu Agory. Stało się jednak inaczej i widać wyrażnie, że sąd świadomie bądź nieświadomie zaangażował się w bieżącą walkę polityczną i nie może już powoływać się na argument niezawisłości.
Dlatego też, można już teraz bić na alarm. Skandalem jest nie tylko to, że Rymkiewicz został skazany. Hucpą, typową dla wschodnich czy afrykańskich reżimów autorytarnych jest to, że ten proces się w ogóle rozpoczął. To, co działo się na sali sądowej jest całkowitą kompromitacją sądu. Pozwany był przez godzinę obrażany przez adwokata Agory, który, przy biernej postawie sędziny, wyciągał coraz to bardziej pikantne szczegóły życiorysu poety. Rymkiewicz musiał tłumaczyć się z tego co robił 50 lat temu, co napisał w jakimś reżimowym pisemku, jaki list podpisał. Musiał opowiadać o historii swojej rodziny i o tym jak brzmi rodowe nazwisko jego ojca. Celem adwokata Rogowskiego nie było udowodnienie, że Rynkiewicz się myli, bądź kłamie (co zresztą mozna było zrobić na łamach gazety, którą reprezentował), tylko upokorzenie wroga. Powstaje tylko pytanie czy był on sam autorem pytań o polityczną aktywność Rymkiewicza w PRL, czy też posługiwał się ściągą napisaną przez kogoś lepiej poinformowanego.
Sędzina zresztą zupełnie nie panowała nad przebiegiem rozprawy.
Ciąg Dalszy:
OdpowiedzUsuńNa sali panował totalny chaos. Przedstawiciel Agory Rogowski co chwila wyrzucał z siebie nowe zarzuty pod adresem Rymkiewicza. Wyglądało to po prostu żałośnie, jak sceny z kiepskiej czarnej komedii napisanej przez naćpanego grafomana. Pytanie sędziny o poziom dochodów Rymkiewicza – zadane jeszcze przed przesłuchaniem poety przez Rogowskiego - po to aby podsądnemu (świadomie używam tu rusycyzmu) zaaplikować grzywnę odpowiedniej wysokości przypominało już jeden z dowcipów o tym jak działał i działa wymiar „sprawiedliwości” w Związku Sowieckim. Innymi słowy, Rymkiewicz został już skazany przed rozpoczęciem procesu. To, co działo się na sali sądowej było tylko formalnością i nadaniem całej hucpie pozorów praworządności.
Można zatem ubolewać nad stanem demokracji w Polsce. Można również załamywać ręce nad stanem umysłu zespołu redakcyjnego Gazety Wyborczej. Rymkiewicz w wywiadzie dla Gazety Polskiej sugerował, żeby się za nich modlić. Myślę, że już teraz możemy modlić się za całą Polskę.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/znany-poeta-ma-przeprosic-obrazil-gw,1,4798823,wiadomosc.html
autor:REWIDENT
źródło:
http://lubczasopismo.salon24.pl/nieuczesane/post/326076,rozstrzelac-rymkiewicza-czyli-jak-wyglada-demokracja-w-iii-rp