Blogerka podkreśla, że proponowane zapisy znacząco rozszerzają uprawnienia różnych służb, przy jednoczesnym ograniczeniu praw zwykłego obywatela. Największy niepokój budzą zapisy dopuszczające możliwość rezygnacji funkcjonariusza z oddania strzału ostrzegawczego - także do dzieci, kobiet w ciąży i osób niepełnosprawnych. Ma to odnosić się również do przypadków niszczenia mienia przez potencjalnego przestępcę - zaznacza publicystka. Podkreśla, że autorzy projektu tłumaczą wprowadzenie takich zmian realiami życia w dzisiejszym mocno zurbanizowanym świecie i narastającą falą terroru.
Wg autorki, zaniepokojenie może budzić również uzbrojenie funkcjonariuszy w szeroki arsenał broni, w tym środki paraliżujące, łzawiące, ogłuszające i oślepiające. Wszystkie te rozwiązania chce się wprowadzić wraz z obniżeniem wymagań wobec kandydatów do służby, m.in. poprzez dopuszczenie do niej osób karanych - zaznacza autorka. Dodaje, że najgroźniejszy dla demokracji jest jednak zaproponowany przez prezydenta projekt ustawy o stanie wojennym, nazywany też ustawą o cyberataku. Dopuszcza on wprowadzenie stanu wojennego na terytorium całego państwa w przypadku wystąpienia zdarzenia określanego jako „szkodliwe z punktu widzenia żywotnych interesów i celów strategicznych Polski działanie podmiotu zewnętrznego, niezależnie od miejsca podejmowania przez niego tych działań”.
Jak pisze blogerka, takim działaniem mógłby być m.in. atak hakerski przeprowadzony np. z Krakowa. A to już łatwa droga do rozprawienia się z niewygodną opozycją, poprzez zainicjowanie lub zlecenie jakiemuś podmiotowi takiego właśnie działania - pisze blogerka salon24.pl.
Źródło: lubczasopismo.salon24.pl
Opracował: G.K.
/////////////////////////////////TEKST ORYGINALNY////////////////////////////////////////
Niezależna.PL
Policjanci będą mogli strzelać do nas bez ostrzeżenia - także do dzieci, kobiet w ciąży i osób niepełnosprawnych.
Donald Tusk buduje państwo policyjne. Świadczą o tym nie tylko wizyty ABW o godz. 6 rano w domach dziennikarzy i kibiców czy zakrojona na szeroką skalę inwigilacja społeczeństwa i brutalne zachowanie służb mundurowych wobec opozycyjnych parlamentarzystów. Proponowana przez rząd ustawa o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej już niedługo może uzbroić policję w sprzęt i uprawnienia wykraczające poza standardy państwa demokratycznego. Jej uchwalenie może stanowić złowieszcze preludium do rozprawy z antyrządowymi manifestacjami, protestami związków zawodowych i akcjami środowisk kibicowskich.
Wszyscy jesteśmy przebierańcami
Celem ustawy miało być ujednolicenie przepisów prawa dotyczącego posiadania i stosowania środków przymusu bezpośredniego przez służby mundurowe. Tymczasem projekt, który trafił do uzgodnień międzyresortowych, wzbudził olbrzymi niepokój organizacji broniących praw człowieka. Proponowane w nim zapisy znacząco rozszerzają uprawnienia m.in. policji, żandarmerii wojskowej i ABW, przy jednoczesnym ograniczeniu praw zwykłego obywatela.
Największe zaniepokojenie budzą zapisy dopuszczającemożliwość rezygnacji funkcjonariusza z oddania strzału ostrzegawczego. O tym, czy taki strzał oddać, decydowałby on sam. Jeżeli by uznał, że zwłoka powstała w wyniku przywołania kogoś do porządku przez użycie formuły „stój, bo strzelam” i strzału w powietrze, zagrażałaby życiu, zdrowiu lub mieniu, mógłby od razu oddać bezpośredni strzał do człowieka – także do dzieci, kobiet w ciąży i osób niepełnosprawnych.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które jest gospodarzem projektu, w dziwny sposób tłumaczy wprowadzenie tych zmian. Resort twierdzi, że w dzisiejszym, mocno zurbanizowanym świecie oddanie strzału ostrzegawczego mogłoby zagrażać postronnym obywatelom m.in. poprzez niekontrolowany rykoszet. Używanie całego arsenału środków przymusu bezpośredniego wobec ciężarnych, dzieci i niepełnosprawnych tłumaczy z kolei narastającą falą terroryzmu. Funkcjonariusz nie jest w stanie w sytuacji stresowej „wystarczająco szybko określić, czy osoba stanowiąca poważne zagrożenie dla życia i zdrowia innych to drobnej budowy dorosły, kobieta czy dziecko do lat 13”. A także czy jest to „osoba ukrywająca niebezpieczny przedmiot pod ubraniem, kobieta ucharakteryzowana na ciężarną czy kobieta o widocznej ciąży”.
Policjant może też nie mieć czasu, aby rozpoznać, czy jest to „przebrana w charakterystyczne ubranie osoba udająca inwalidztwo, zdrowa osoba posługująca się rekwizytami lub dokumentami niepełnosprawnego czy osoba o widocznym kalectwie”.
Takie uzasadnienia ze strony MSWiA stanowią bezpośrednią wskazówkę dla policjantów, jak tłumaczyć się w przyszłości z nadużywania broni palnej. Zawsze można w raporcie napisać, że noszone w brzuchu dziecko wydawało się funkcjonariuszowi pasem szachida. – Nie można wszystkiego wrzucać do worka pod hasłem „zagrożenie terrorystyczne” – tłumaczy były szef ABW Bogdan Święczkowski. – Dbając o zabezpieczenie naszego kraju, trzeba pamiętać, że prawa obywatelskie także są ważne. Bardzo dokładnie należy określić, co oznacza zagrożenie terrorystyczne, aby uniknąć sytuacji, w których niewinne osoby mogą ponieść szkodę w wyniku działań funkcjonariuszy – dodaje Święczkowski.
Wyjaśnienia MSWiA z całą pewnością niezbyt dobrze świadczą o poziomie wyszkolenia funkcjonariuszy. Jeżeli nie są oni przygotowani na sytuacje stresowe i mogą nie odróżnić dziecka od osoby dorosłej, to znaczy, że na co dzień stanowią potencjalne zagrożenie dla przeciętnego obywatela.
Niepokój budzić może też dopuszczenie do rezygnacji z ostrzeżeń i strzału ostrzegawczego w przypadku niszczenia mienia przez potencjalnego przestępcę. Wprowadzając takie rozwiązanie, rząd stawia ludzkie życie i zdrowie niżej niż ewentualne straty materialne spowodowane przez czyn chuligański. Jak kończy się nerwowe strzelanie bez ostrzeżenia do ludzi, pokazuje zdjęcie kibica Avii Świdnik z rozerwaną twarzą, opublikowane w jednym z ostatnich numerów „Gazety Polskiej”. („GP” nr 23 z 8 czerwca br.)
Niebezpieczny arsenał
Rządowy projekt jest groźny także z innych powodów. Wyposaża on bowiem funkcjonariuszy w szeroki arsenał broni, której część może zagrażać życiu i zdrowiu ludzi. Dostępnymi środkami przymusu bezpośredniego będą urządzenia powodujące „dysfunkcję niektórych zmysłów lub organów ludzkich”, w tym paraliżujące, łzawiące, ogłuszające i oślepiające.
Policjanci chcąc zatrzymać osobę podejrzaną o przestępstwo lub wykroczenie, będą mogli swobodnie używać paralizatorów elektrycznych. Do jakiego stopnia są one niebezpieczne, pokazała sprawa Roberta Dziekańskiego, zabitego przez ochroniarzy na lotnisku w Kanadzie.
Policja będzie stosować także środki chemiczne orazsystem LRAD. Long Range Acoustc Device to broń akustyczna. Jest ona w stanie wysłać wiązkę fali dźwiękowej o mocy 151 dB, na odległość do 1000 m. Dla porównania próg bólu u dorosłego człowieka wynosi 120 dB. LRAD jest w stanie obezwładnić w kilka sekund wybranego człowieka lub grupę osób. W armii Stanów Zjednoczonych wykorzystywana jest do walki z terrorystami na Bliskim Wschodzie czy piratami u wybrzeży Somalii. Urządzenie wywołuje panikę, ogromny ból i niejednokrotnie prowadzi do trwałej utraty słuchu. Stosowane jest także w krajach niedemokratycznych do walki z opozycją protestującą na ulicach. Wiele takich urządzeń wykorzystują m.in. Chiny i Tajlandia. Dlatego znajduje się ono na czarnej liście organizacji broniących praw człowieka.
Przeciwko jego stosowaniu na terenie USA protestuje część amerykańskich dziennikarzy. Dotarli oni bowiem do raportu Departamentu Obrony, z którego wynika, że LRAD może powodować pęknięcie bębenków, krwawienie z ucha środkowego, a w skrajnych przypadkach powstawanie tętniaków i śmierć. W ub.r. urządzenie LRAD 500X zakupiła polska Komenda Główna Policji. Jak na razie jego stosowanie byłoby niezgodne z prawem, na co zwraca uwagę m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Dlatego KGP czeka na wprowadzenie w życie proponowanej przez rząd ustawy. Wiadomo jednak, do jakich zadań polska policja wykorzystywałaby LRAD. Na poglądowych zdjęciach zamieszczonych na stronie internetowej KGP policjanci kierują to urządzenie w... tłum kibiców trzymających race. Niewykluczone, że poza LRAD do Polski sprowadzono by też broń mikrofalową, równie niebezpieczną dla życia i zdrowia ludzi.
Jak pisał niedawno Aleksander Ścios w tekścieCzy rząd Tuska tworzy nowe oddziały ZOMO?, wraz ze zwiększaniem uprawnień policji obniża się wymagania wobec kandydatów do służby. Obecnie będą mogli w niej pracować policjanci karani za wykroczenia, w tym za czyny chuligańskie, a także niemający nawet średniego wykształcenia, jeśli „w toku postępowania kwalifikacyjnego stwierdzono, że kandydat wykazuje szczególne predyspozycje do służby”.
Drugi stan wojenny?
Projekt „ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej” to niejedyna inicjatywa polityków Platformy Obywatelskiej wprowadzająca niebezpieczne dla polskiej demokracji rozwiązania. W 2009 r. weszła w życie tzw. ustawa retencyjna, zezwalająca na gromadzenie olbrzymiej ilości danych telekomunikacyjnych przez służby specjalne, tworząc z naszego kraju prawdziwe podsłuchowisko.
Niezgodnych ze standardami demokratycznymi jest też wiele przepisów wchodzących w pakiet nowelizacji przygotowanych pod kątem organizacji Euro 2012. Szczególny niepokój budzą zapisy dotyczące monitorowania kibiców, w praktyce legalizujące daleko posuniętą inwigilację fanów futbolu.
Środowiska prawnicze, kibicowskie i organizacje broniące praw człowieka z niepokojem spoglądają też na instytucję sądów odmiejscowionych. W ich opinii sposób przeprowadzania rozpraw przed takimi sądami i pośpiech związany z przygotowaniem procesu w praktyce ograniczą znacznie prawo oskarżonego do obrony.
Najgroźniejszy dla polskiej demokracji jest jednak zaproponowany niedawno przez Bronisława Komorowskiego projekt ustawy o stanie wojennym oraz kompetencjach Naczelnego DowódcySił Zbrojnych, nazywany też ustawą o cyberataku. Dopuszcza on wprowadzenie stanu wojennego na terytorium całego państwa w przypadku wystąpienia zdarzenia określanego jako „szkodliwe z punktu widzenia żywotnych interesów i celów strategicznych Polski działanie podmiotu zewnętrznego, niezależnie od miejsca podejmowania przez niego tych działań”.
Takim działaniem mógłby być m.in. atak hakerski na najważniejsze instytucje państwa polskiego, prowadzony np. z Krakowa. Ustawa ta jest o tyle niebezpieczna, że chcąca uporać się z niewygodną opozycją nieodpowiedzialna władza mogłaby zainicjować lub zlecić jakiemuś podmiotowi takie działanie. Mógłby to przeprowadzić także obcy rząd, wspierając w ten sposób wygodną dla siebie władzę w Polsce.
Jeżeli dodać do tego fakt, że obecnie szefem BBN jest człowiek po kursie GRU, a doradcą prezydenta sowiecki agent i autor stanu wojennego z 1981 r., to do powyższych projektów należy podchodzić ze szczególną ostrożnością. O tym, że kolejne propozycje ustawowe dotyczące kwestii bezpieczeństwa, w praktyce ograniczają demokrację w naszym kraju, przekonany jest były szef ABW z okresu rządów PiS. – Obawiam się, że tworzenie takich ustaw ma umożliwić coraz większą represyjność i inwigilację społeczeństwa przez służby specjalne– kwituje Bogdan Święczkowski.
Ten artykuł to chyba jakiś kibic pisał..A na poważnie pamiętam jak pisało się o projekcie w sprawie stanu wojennego i sytuacji nadzwyczajnych jaki szykował nam pis można pokusić się o stwierdzeni pis chciał ale nie zdążył zrobiła to niego po.W sumie człowiek co nie ma nic do ukrycia nie ma się czym martwić,ale gangsterów i innych zorganizowanych kryminalistów w naszym kraju nie brak i to oni powinni się martwić,bo teraz grozi im w razie oporu kulka w łeb bez sądu i najlepiej opłacani przekupni prawnicy nie pomogą czyli pod tym względem na plus.Co do dziennikarzy większość i tak pisze straszne głupoty że jak się czyta niejeden artykuł to się człowiek zastanawia czy dziennikarz choć podstawówkę skończył.Zaś opozycja to inny sprawa ale jak działa legalnie i ma duże poparcie społeczne to i tak nic nie będą mogli naprawdę zrobić,nawet przygłupy w naszych władzach nie zdecydowały by się na wywołanie wojny domowej typu rząd-reszta kraju by zwalczać opozycję.A swoją drogą to ciekawe ze zawsze przed przyszłymi wyborami mówi i pisze się o takich projektach rządowych ciekawe czemu?
OdpowiedzUsuńSłuchaj to są autentyczne projekty ustaw ludzie się na ten temat wypowiadali przecież są z nich nawet cytaty. Nie wiem gdzie i jak to można zweryfikować ,ale po tym jak PO wprowadziło brak spotów w wyborach (mając przecież dwie największe telewizje które spoty im zastępują) i rozpatrują ,czy by nie obniżyć wieku wyborczego do 16 roku życia bo tam mają największy elektorat ,to żaden desperacki krok mnie nie zdziwi w ich wydaniu.
OdpowiedzUsuńNo i chyba nie zauważyłaś ,że artykuły o tym były również w gazetach. Jeżeli to kłamstwa to za chwilę polecą sprawy sądowe bo to zbyt poważne sprawy i oskarżenia. Ale nie posypią się bo to prawda.
Wiesz gazet nie czytam poza internetowymi,tv też nie oglądam słucham tylko radia,głównie przez internet.Co do "naszych"partii politycznych i polityków mam zdanie wyrobione i to od bardzo dawna więc żadne spoty wyborcze czy to co gadają przepłaceni dziennikarze wrażenia na nie zwyczajnie nie zrobi,nie robiło jak oglądałam tv spotów też nigdy nie oglądałam,bo były zawsze żałosne i nudne,kiedyś czytałam gazety różne ale wiedzę o partiach czerpałam z ich ulotek programowych papierowych,jakie zawsze w skrzynce można było znaleźć i ich program wyborczy był zawsze decydujący.A zawsze oceniałam po realnych szansach na spełnienie obietnic mogę z czystym sumieniem powiedzieć takiej partii w Polsce co w całości spełniła swoje obietnice wyborcze w naszym kraju nie było nigdy i nie ma,i nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie wybieram więc tych co najmniej obiecują a to co obiecują jest realne do spełnienia,bo jak za dużo bajek piszą to od razu wiadomo ze nic nie zdziałają taki ze mnie dziwoląg.Co do wieku zdziwił byś się ja jako 14 latka doskonale wiedziałam jakie mam poglądy polityczne i bardzo żałowałam że nie mogę głosować,jako 16 latka również,nie mogłam się wręcz doczekać faktu kiedy będę mogła pójść i głosować i mogę z niespełnioną satysfakcją powiedzieć że jeszcze nie było w tym kraju wyborów na które bym nie poszła oczywiście wynik partii na który głosowałam daleki od satysfakcji no ale w życiu nie ma się wszystkiego.Moje poglądy ukształtowała moja rodzina:dziadek były ułan w wojsku Piłsudskiego i szczegółowa obserwacja tego co mówią w tv i piszą w gazetach a jak wygląda życie naprawdę na co dzień plus rozmowy z rodzicami i jakie oni mają poglądy,i normalnego obserwowania jak jest z pracą i innymi mnie osobiście interesującymi sprawami.Podejrzewam że po może się na tym obniżeniu wieku bardzo naciąć na niekorzyść,bo sondaże sobie a realia sobie.Wielu młodych zapytanych wprost,pod ścianę przytłoczonych pewnie powie po,bo nie chce sobie wstydu wśród kolegów robić,ale po cichu zagłosuje tak jak jego rodzice i wcale nie musi to być po.Bo poglądy polityczne rodziców i dziadków i,w ogóle najbliższej rodziny są decydujące a nie propaganda w mediach.Choć są rodziny gdzie dana rodzina nie posiada żadnych poglądów politycznych i na wybory w ogóle nie chodzą ich dzieci też nie pójdą bo po co?rodzice przykładu im nie dali ojciec stale narzeka "że wszystko tylko sobie i nikomu innemu zawdzięcza a politycy są do kitu szkoda życia marnować by się nimi przejmować"znam takich osobiście moi sąsiedzi chyba nigdy odkąd ja chodzę na wybory oni nie byli,córka ma już 18 sprawdzę czy poszła na najbliższe wybory,ale znając realia w jej domu ona też nie pójdzie.Tacy młodzi są i wcale mogą nie pójść na wybory mimo takiej możliwości prawnej.co do tego projektu o stanie wojennym pamiętam że pis miał właściwie identyczny ale nie zdążyli go wprowadzić bo Jareczkowi zachciało się wcześniejszych wyborów,wierz mi ten projekt po to jest to samo tylko z innej partii wyszło.
OdpowiedzUsuńSam pamiętam jak w liceum czytałem jakąś książkę Niesiołowskiego w której stwierdzał z ubolewaniem jak niski jest poziom świadomości politycznej młodzieży nabywającej prawa wyborcze. Ty po swoim odosobnionym przypadku temu pomysłowi przyklaskujesz? To ja dla zrównoważenia powiem ,ze jak miałem 16 lat to byłem zakochany w pięknych słowach Tusku i nienawidziłem PiS'u. Niestety ale na poziomie 16-latka jest ogromna część naszego społeczeństwa. Ja wręcz przeciwnie podwyższyłbym próg wyborczy do 21 roku życia. Co najmniej. Dawania prawa głosu DZIECIOM to nawet najgłupsza z demokracji nie widziała.
OdpowiedzUsuńOdosobnionym?znam co najmniej kilkoro młodych co mają od 15 do 18 lat i bardzo by cię zaskoczyli swoimi poglądami,wychodzę z założenia jak traktujesz człowieka tak on traktuje ciebie.Jeżeli dzieciaka 15-18 lat traktujesz jak dorosłego i uczysz od małego co jak i dlaczego,to jako 16 latek będzie doroślejszy niż nie jeden jako 21 latek.Poważne i odpowiedzialne traktowanie innych to podstawa bez względu na to czy jest nastolatkiem czy człowiekiem dojrzałym,gdy tego brak ludzie też nie zachowują się odpowiedzialnie.Znam takie przypadki wszystko jest kwestią tylko i wyłącznie wychowania i poważnego traktowania młodych.A co do po żartujesz czy tak na serio?bo trzeba być ślepym by nie dostrzec że całe byłe aws(po+pis)to tanie cwaniaczki co obiecują ale nic nie dają poważnego w zamian.No ale żyjemy w kraju gdzie ludzie mają krótką pamieć i już nie pamiętają co było 20-15-10-5 lat temu to pewnie dla tego mamy przy żłobie strasznie skompromitowanych pseudo polityków bez jakiegokolwiek kręgosłupa.Co do Niesiołowskiego nie wiem nie czytam wypocin pseudo polityków uważam że świadomość wyrabia się w domu i tworzy ją rodzina jeżeli tak nie jest to znaczy że rodzina nie funkcjonuje prawidłowo brak prawidłowej łączności międzypokoleniowej ale w tedy i tak nie ma się czym martwić po prostu 80-90% 16 latków na wybory nie pójdzie wcale,bo po co?A ci co pójdą na pewno nie będą w 100% głosować na po.
OdpowiedzUsuńMoże znasz kilka takich osób ,ale większość nastolatków nie jest traktowana jak dorośli ,zazwyczaj jak już to jak kryminaliści. A co do "niesioła" to stwierdził jedynie coś oczywistego. Był kiedyś naprawdę normalnym politykiem ,o trzy klasy wyżej niż dzisiejsi i cztery klasy wyżej od samego siebie obecnie.
OdpowiedzUsuńniestety ale w demokracji dwoch smarkaczy po 18 albo dwa pijaki z winem maja wiecej do gadania niz profesor. Dlatego naszym parlamentarzystom tak zalezy na tym, zeby mlodzi ludzie glosowali. Najczesciej mlodzi nie interesuja sie tym bagnem i glosuja na tego ktory tanczy z mlodymi (napier) albo ladnie sie usmiecha (broniszew)
OdpowiedzUsuńTo prawda ,u nas jak mieliśmy prezydenta z tytułem naukowym profesora ,to był opluwany i wyszydzany za to wielbieni są głupcy jak żyd ze znajomymi ruskimi szpiegami (przyjaciel ałganowa) ze średnim wykształceniem ,agent Bolek po zawodówce ,czy obecny magister komorowski z legendarną już lotnością umysłu (pseudonim:Forest Gump) z samozwańczymi "profesorami" po maturze i anty-polskimi zbrodniarzami wśród najbliższych doradców.
OdpowiedzUsuń