Ponad 100 tys. osób wzięło udział w protestach ulicznych w 10 miastach w całym Izraelu przeciwko rosnącym kosztom mieszkaniowym.
Ponadto w innych protestach lekarze strajkowali, żądając polepszenia warunków pracy i podwyższenia płac, rodzice demonstrowali przeciwko rosnącym kosztom wychowywania dzieci, a także przeciwko rosnącym cenom gazu.
Protestujący, niosąc m.in. czerwone flagi i portrety Che Guevary, skandowali: "Ludzie żądają sprawidliwości socjalnej".
Źródło: english.aljazeera.net
Opracował: Tomasz Cukiernik
niedziela, 31 lipca 2011
Wacław Klaus o zagrożeniach współczesnego świata.
Denacjonalizacja państw, przejście na globalne zarządzanie oraz ekologizm są największymi zagrożeniami świata - napisał w dzienniku "Pravo" prezydent Czech.
JE Wacław Klaus podkreślił, że te rzeczy przerażają go bardziej nawet niż cała siatka terrorystyczna Al-Qaidy. Poza tym polityk powiedział, że Czesi powinni opierać się fałszywym informacjom nt. globalnego ocieplenia, tak samo jak kiedyś opierali się kłamstwom komunizmu.
Zobacz także: Klaus przestrzegał Australijczyków.
Źródło: www.ceskenoviny.cz
Opracował: Jarosław Wójtowicz
JE Wacław Klaus podkreślił, że te rzeczy przerażają go bardziej nawet niż cała siatka terrorystyczna Al-Qaidy. Poza tym polityk powiedział, że Czesi powinni opierać się fałszywym informacjom nt. globalnego ocieplenia, tak samo jak kiedyś opierali się kłamstwom komunizmu.
Zobacz także: Klaus przestrzegał Australijczyków.
Źródło: www.ceskenoviny.cz
Opracował: Jarosław Wójtowicz
sobota, 30 lipca 2011
Skarbówka może zatrzymywać i przeszukiwac ,ludzi i pojazdy.
Jak pisze "Gazeta Prawna", pracownik kontroli skarbowej może wylegitymować podatnika po to, by ustalić jego tożsamość. Urzędnicy ci mogą też zatrzymywać osoby i pojazdy, a także dokonywać przeszukań - takie regulacje zawiera rozporządzenie ministra finansów z 8 lipca 2011 r.
Zatrzymanie podatnika może być związane np. z doprowadzeniem go do jednostki organizacyjnej kontroli skarbowej, policji lub Straży Granicznej - podkreśla dziennik. Inspektorzy kontroli skarbowej mogą zatrzymywać też samochody. Mogą sprawdzać przewożone nim towary, a także skontrolować, jakie paliwo znajduje się w baku, przez przeprowadzenie tzw. próby kwasowej.
Źródło: podatki.gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.
Zatrzymanie podatnika może być związane np. z doprowadzeniem go do jednostki organizacyjnej kontroli skarbowej, policji lub Straży Granicznej - podkreśla dziennik. Inspektorzy kontroli skarbowej mogą zatrzymywać też samochody. Mogą sprawdzać przewożone nim towary, a także skontrolować, jakie paliwo znajduje się w baku, przez przeprowadzenie tzw. próby kwasowej.
Źródło: podatki.gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.
Profesor Rybiński o tym co by było gdyby zrealizować program Korwin-Mikke'go -czyli Polska mocarstwem gospodarczym!
Zdaniem prof. Krzysztofa Rybińskiego, byłego wiceprezesa NBP, realizacja postulatów p. Janusza Korwin-Mikkego oznaczałaby wzrost gospodarczy na poziomie 10% rocznie!
Były zastępca prof. Balcerowicza odpowiadał na pytania czytelników "Pulsu Biznesu". Jedno z nich brzmiało: Jakie byłyby skutki ekonomiczne i społeczne, gdyby zrealizować postulaty Janusza Korwin-Mikkego?
- Żeby je zrealizować Polska musiałaby wystąpić z Unii Europejskiej. Postulaty JKM to kwintesencja kapitalizmu, jeszcze nikt nie wymyślił lepszego systemu gospodarczego. Bez szans do przeprowadzenia w socjalnej Europie. Jak już opadłby kurz po szoku, to Polska rozwijałaby się w tempie 10% rocznie - odpowiedział prof. Rybiński.
Źródło: pb.pl
Opracował: G.K.
Były zastępca prof. Balcerowicza odpowiadał na pytania czytelników "Pulsu Biznesu". Jedno z nich brzmiało: Jakie byłyby skutki ekonomiczne i społeczne, gdyby zrealizować postulaty Janusza Korwin-Mikkego?
- Żeby je zrealizować Polska musiałaby wystąpić z Unii Europejskiej. Postulaty JKM to kwintesencja kapitalizmu, jeszcze nikt nie wymyślił lepszego systemu gospodarczego. Bez szans do przeprowadzenia w socjalnej Europie. Jak już opadłby kurz po szoku, to Polska rozwijałaby się w tempie 10% rocznie - odpowiedział prof. Rybiński.
Źródło: pb.pl
Opracował: G.K.
Mit Bono obalony.
Brytyjskie media ujawnily szokujący sposób działania fundacji p. Bono, lidera irlandzkiego zespołu U2, która tylko 1,2% swoich przychodów przeznacza dla potrzebujących.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", działająca od 2002 r. w Wielkiej Brytanii fundacja ONE w 2008 r. dostała w sumie 9,6 mln GBP z datków. Na pomoc potrzebującym przeznaczono tylko 118 tys. GBP (1,2% przychodów). Pensje dla 120 pracowników pochłonęły natomiast 5,1 mln GBP.
Rzecznik fundacji bronił się, twierdząc, że głównym celem fundacji nie jest pomoc biednym, a jedynie zwiększanie świadomości obywateli dotyczącej ubóstwa na świecie, co udaje się doskonale.
Fundacja działa od 2002 r. Do jej celów należy walka z biedą w Afryce i globalną epidemią AIDS.
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl
Opracował: G.K.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", działająca od 2002 r. w Wielkiej Brytanii fundacja ONE w 2008 r. dostała w sumie 9,6 mln GBP z datków. Na pomoc potrzebującym przeznaczono tylko 118 tys. GBP (1,2% przychodów). Pensje dla 120 pracowników pochłonęły natomiast 5,1 mln GBP.
Rzecznik fundacji bronił się, twierdząc, że głównym celem fundacji nie jest pomoc biednym, a jedynie zwiększanie świadomości obywateli dotyczącej ubóstwa na świecie, co udaje się doskonale.
Fundacja działa od 2002 r. Do jej celów należy walka z biedą w Afryce i globalną epidemią AIDS.
Źródło: wiadomosci.gazeta.pl
Opracował: G.K.
Afrykańscy dyktatorzy wykupują Paryż za unijne pieniądze.
Zagraniczna pomoc zamiast do biednych trafia na konta afrykańskich dyktatorów, którzy kupują drogocenne nieruchomości w Paryżu - ujawnia brytyjski "Daily Express".
Gazeta twierdzi, że większość luksusowych domów i mieszkań we francuskiej stolicy należy do ludzi rządzących państwami, do których trafiają pieniądze ze środków pomocowych Unii Europejskiej.
Wśród beneficjentów pomocy ufundowanej przez podatników jest m.in. JE Ali Bongo, prezydent Gabonu, który posiada 39 nieruchomości, i JE Denis Sassou-Nguesso, prezydent Demokratycznej Republiki Konga, który jest właścicielem 16 nieruchomośći.
Źródło: express.co.uk
Opracował: TP
Gazeta twierdzi, że większość luksusowych domów i mieszkań we francuskiej stolicy należy do ludzi rządzących państwami, do których trafiają pieniądze ze środków pomocowych Unii Europejskiej.
Wśród beneficjentów pomocy ufundowanej przez podatników jest m.in. JE Ali Bongo, prezydent Gabonu, który posiada 39 nieruchomości, i JE Denis Sassou-Nguesso, prezydent Demokratycznej Republiki Konga, który jest właścicielem 16 nieruchomośći.
Źródło: express.co.uk
Opracował: TP
piątek, 29 lipca 2011
Unijny komisarz chce wysyłać emerytów na wolontariat do Grecji
Emeryci z użytecznymi kwalifikacjami z innych krajów powinni przyjechać do Grecji, by pomóc jej w wyjściu z kryzysu - zasugerował p. Ginter Oettinger, unijny komisarz ds. energii.
- Mogę wyobrazić sobie, że byli nauczyciele ze szkół zawodowych lub emerytowani rzemieślnicy z krajów UE byliby wysyłani na zasadzie dobrowolności i w określonym okresie - powiedział unijny komisarz. - Powinniśmy wysyłać służby cywilne i innych ekspertów do Aten - dodał.
Źródło: EUObserver.com
Opracował: TP
- Mogę wyobrazić sobie, że byli nauczyciele ze szkół zawodowych lub emerytowani rzemieślnicy z krajów UE byliby wysyłani na zasadzie dobrowolności i w określonym okresie - powiedział unijny komisarz. - Powinniśmy wysyłać służby cywilne i innych ekspertów do Aten - dodał.
Źródło: EUObserver.com
Opracował: TP
Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwają.
Polskie instytucje są uzbrojone po zęby, a rząd chce dać prawo do noszenia paralizatorów kolejnym służbom - pisze "Gazeta Prawna".
"GP" wylicza, że prawo do noszenia broni mają dziś 23 formacje, w tym kontrola skarbowa i celnicy. Jeszcze więcej osób może posługiwać się paralizatorami elektrycznymi o mocy powyżej 10 megaamperów. To m.in. 100 tys. policjantów, 240 tys. ochroniarzy, 10 tys. strażników miejskich, 15 tys. pograniczników i 15 tys. strażników więziennych. Do nich dołączy - jak wynika z założeń do ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej - 8 tys. przedstawicieli kolejnych służb. Strażnicy leśni, straż rybacka i łowiecka, inspektorzy transportu drogowego i Straż Ochrony Kolei - podkreśla dziennik.
Źródło: prawo.gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.
"GP" wylicza, że prawo do noszenia broni mają dziś 23 formacje, w tym kontrola skarbowa i celnicy. Jeszcze więcej osób może posługiwać się paralizatorami elektrycznymi o mocy powyżej 10 megaamperów. To m.in. 100 tys. policjantów, 240 tys. ochroniarzy, 10 tys. strażników miejskich, 15 tys. pograniczników i 15 tys. strażników więziennych. Do nich dołączy - jak wynika z założeń do ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej - 8 tys. przedstawicieli kolejnych służb. Strażnicy leśni, straż rybacka i łowiecka, inspektorzy transportu drogowego i Straż Ochrony Kolei - podkreśla dziennik.
Źródło: prawo.gazetaprawna.pl
Opracował: G.K.
Prawo unijne jest dla Polski szkodliwe - czyli Koń Trojański wtoczony do kraju.
Prof. Krystyna Pawłowicz
Dwutorowość prawa obowiązującego w Polsce jest wyjątkowo szkodliwa dla suwerenności i spoistości państwa polskiego, gdyż każdy z dwóch obowiązujących równolegle porządków prawnych: polski i unijny, realizuje sprzeczne względem siebie interesy.
Państwo polskie jest w stanie administracyjnego, gospodarczego i moralnego rozkładu. Licznym patologiom podlega też polskie prawo, co intuicyjnie wyczuwają przeciętni ludzie, ale też stosujący je urzędnicy państwowi różnych szczebli.
Wytyczne od partii
Tradycyjnie podstawowymi funkcjami prawa są porządkowanie i regulacja relacji między ludźmi; pełni ono też m.in. funkcję państwo- i kulturotwórczą.
Okres PRL, tj. ustroju socjalistycznego (komunistycznego), oceniany był w nauce jako czas kryzysu prawa, którego najważniejszym przejawem był ogromny zakres regulacji wszystkiego i w sposób dogłębny. W samej gospodarce państwowej centralnie planowanej obowiązywało około 15 tys. normatywów i wskaźników wprowadzonych różnymi regulacjami. Wykonywanie najdrobniejszego zajęcia w gospodarce prywatnej wymagało osobnych, licznych zezwoleń administracyjnych.
Ogromna liczba przepisów prowadziła do powszechnej nieznajomości prawa, także wśród pracodawców. Przejawem kryzysu był brak jasnych (też konstytucyjnych) reguł stanowienia prawa. Tworzenie prawa w zasadzie leżało w kompetencji władzy wykonawczej, rządu. Niejasna była hierarchia źródeł prawa. Sejm był atrapą, która dla dominującej państwowej gospodarki - prawa, tj. ustaw, w zasadzie w ogóle nie stanowiła. Gospodarka ta kierowana była różnymi aktami rządu (uchwałami, zarządzeniami, wytycznymi, okólnikami, rozmowami telefonicznymi i "na dywaniku" u zwierzchnika). Pierwsze ustawy dotyczące np. przedsiębiorstw państwowych uchwalono dopiero w 1981 roku. Faktycznymi inicjatorami uchwalanych regulacji były struktury partii komunistycznej PZPR, która sama działała poza prawem. Nie było bowiem żadnej ustawy o partiach politycznych. Pozaprawne decyzje polityczne miały w rzeczywistości walor przed- i ponad-prawa. Polityka miała przed prawem prymat. W takich warunkach granice prawa były zupełnie nieczytelne, wręcz było ono wypierane przez faktyczne działania polityczne PZPR. System obowiązującego prawa był wewnętrznie sprzeczny i niespójny, gdyż nie opierał się na aprobowanym powszechnie systemie wartości.
Prawo w okresie PRL straciło swą tożsamość, przestało pełnić swe społeczne funkcje, zwłaszcza regulacyjną i stabilizującą. Miało charakter doraźny, tymczasowy, potęgowało uczucie bezradności i lęku przed przyszłością. W ocenie społecznej, dominującym sposobem dochodzenia sprawiedliwości nie była droga sądowa, lecz różne tryby nieformalne (łapówki, znajomości). Prawo miało na celu nie ochronę obywateli, jednostki, lecz głównie wymuszanie pożądanych przez władzę zachowań (zob. badania A. Turskiej i E. Łojko "Kryzys prawa i spadek jego prestiżu" opublikowane w pracy "Kultura prawna i funkcjonalność prawa", Warszawa 1988).
Śmiertelna choroba
Powyższy ogólny opis kryzysu prawa okresu PRL pochodzi sprzed ok. 25 lat. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że główne jego symptomy, mimo przeprowadzonej w Polsce "transformacji ustrojowej" w kierunku systemu liberalnego, gospodarki rynkowej, wprowadzania reguł demokratycznego państwa prawa, trwają nadal, a nawet nasiliły się lub pojawiły się nowe. Dziś można mówić już nie tylko o kryzysie, co wprost o upadku prawa polskiego, jego prestiżu, o zaniku kultury prawnej. Funkcje regulacyjne, stabilizujące, porządkujące czy ochronne prawa wyrodziły się w swe zaprzeczenia.
Odzyskanie względnej suwerenności w 1989 roku nie rozpoczęło niestety naprawy polskiego systemu prawa. Na istniejące PRL-owskie problemy nałożyły się wkrótce nowe, dotychczas nieznane, związane z przyspieszonym wdrażaniem do prawa polskiego ostrych wymagań prawno-organizacyjnych związanych z członkostwem Polski w UE; wymagań wyrosłych z odmiennych, obcych polskiej tradycji wartości, z systemu totalnej biurokracji realizującej interesy głównie Niemiec i Francji. Okres ten rozpoczęto w 1994 r. układem o stowarzyszeniu Polski ze Wspólnotami Europejskimi. Poddawanie prawa polskiego obcym, niszczącym je wpływom przypieczętował traktat o akcesji Polski do UE z dniem 1 maja 2004 roku.
Z dzisiejszej perspektywy widać zagrożenia, by nie powiedzieć - śmiertelną chorobę toczącą w nowych warunkach polskie prawo i tradycyjnie rozumiane prawo w ogóle. Unijny, biurokratyczny system regulacyjny, który trudno - z teoretycznego punktu widzenia - nazywać "prawem", bezwzględnie miażdży narodowe, oryginalne systemy prawne. Wypycha ich tradycyjne, zrozumiałe w obszarach ich dotychczasowego działania, wyrosłe z miejscowych tradycji konstrukcje prawne i siatkę pojęciową (nazewnictwo).
Tir z dokumentami
Prawo polskie po 1989 r. nie zdążyło się jeszcze oczyścić i uzdrowić po latach socjalizmu, gdy już od początku lat 90. poddano je agresywnym modyfikacjom organów europejskich realizujących co do zasady obce Polsce interesy i wartości. Modyfikacje te przeniosły na grunt polski nieznane tu wcześniej patologie europejskie. Ta unijna infekcja prawa krok po kroku, systematycznie odbiera Polsce suwerenność prawną. Regulacje unijne wprowadziły i umacniają scentralizowany, socjalistyczny system kierowania gospodarką i życiem społecznym, w oparciu o unijne standardy oddające władzę (też prawodawczą) strukturom urzędniczym i niejawnym procedurom.
Polskie środowiska naukowe tak jak w okresie PRL, co do zasady, na tego typu patologie - widoczne gołym okiem studenta I roku prawa - nie reagują. Wtapiają się w chóry wychwalające nowe zjawiska (w istocie likwidacji prawa i jego tradycyjnych wartości), uzasadniając ich rzekomą konieczność i dobroczynność dla unowocześnienia "prowincjonalnej" Polski. Prawo polskie, jego oryginalne osiągnięcia i wzory są wypychane za przyzwoleniem i poprzez działania samych polskich ośrodków władzy, w tym Sejmu, który dobrowolnie sprowadził się do roli pasa transmitującego, jedynie przerabiającego na język polski tysiące regulacji i decyzji wydawanych w Brukseli przez tamtejszych urzędników. Sejm wyzbył się faktycznie i prawnie roli głównego polskiego prawodawcy, np. sprawy gospodarki polskiej w około 85-90 proc. reguluje już biurokracja UE. Polski "dumny" Sejm, pochodzący z naszych wyborów, już tylko (wraz z rządem RP) dbają o to, nadzorują, by jak najlepiej, najskuteczniej zrealizować u nas interesy unijne, poprzez szybkie nadawanie decyzjom w Brukseli formy prawnej obowiązującej w Polsce. W zasadzie w Sejmie można by utworzyć tylko jedną komisję: "wdrażania prawa europejskiego na terytorium RP i jego monitoringu". Do tego bowiem dziś sprowadza się co do zasady rola polskiego ustawodawcy (?), tj. Sejmu oraz rządu.
Cechą polskiego systemu prawnego pozostało i umacnia się zjawisko gigantycznego nadmiaru prawa. Przeregulowane, przerośnięte, obezwładnione siatką prawa są wszystkie niemal dziedziny życia. Wraz z włączeniem Polski do systemu unijnego w 2004 roku. Polska musiała - zgodnie z traktatem o akcesji - dodatkowo przyjąć do przestrzegania także monstrualnie rozbudowane regulacje wspólnotowe. W przeddzień członkostwa Polski w Unii w końcu kwietnia 2004 r. - jak głosi plotka - przywieziono nocą tirami na dziedziniec Sejmu około 350 tys. dokumentów unijnych, by uczynić zadość fikcji, że z dniem członkostwa Polski polski Sejm zna już prawo unijne.
Ślimak to ryba
Dzień członkostwa Polski w UE, 1 maja 2004 r., można by nazwać dniem dopełnienia anarchizacji polskiego systemu prawa, które stało się dziś niemożliwą do precyzyjniejszego rozdzielenia i poznania oraz zrozumienia mieszaniną postanowień polsko-wspólnotowych. Tego, z czym mamy do czynienia w prawie w Polsce po 2004 r., nikt już nie zna, nie rozumie, nie potrafi stosować. Z wyjątkiem głównie obcych kancelarii prawniczych, które wyspecjalizowały się w różnych sztukach dotyczących "interpretowania" tego nowego tworu. Nie potrafią zrozumieć tej mieszanki prawnej i zależności wzajemnej prawa polskiego i unijnego ani urzędnicy, ani nawet sędziowie. Nauka prawa europejskiego na uczelniach polskich zaliczana jest przez studentów do najtrudniejszych, a właściwie niemożliwych do logicznego opanowania przedmiotów, który stał się jednym z podstawowych na wydziałach prawa.
Cechą regulacji unijnych są ich permanentne zmiany, brak hierarchii ich ważności, brak definicji podstawowych pojęć, np. "prawo", "organ administracji", "przedsiębiorca", "przedsiębiorstwo" itp. Znaczenia zaś nadawane ważnym pojęciom przez literaturę i orzecznictwo Trybunału Europejskiego są odmienne od sensów polskich tych wyrażeń. Często mają sensy i nazwy dziwaczne, definicje wprost nielogiczne i całkiem dowolne, np. dla potrzeb Portugalii marchewka jest owocem, w Polsce Unia każe ją zaliczyć do warzyw. Ślimak we Francji podlega definicji unijnej jako "ryba", w Polsce "rybą" nie jest. Wszystko po to, by omijając logikę i różne rygory, móc przydzielać rolnikom francuskim dopłaty na ryby, wcześniej definiując jako rybę - ślimaka.
Różne "dokumenty" unijne, zwane "prawem", usłane są nic nieznaczącymi prawnie określeniami, takimi jak np.: "przejrzystość", "ramy wsparcia", "perspektywa finansowa", "narodowe ramy odniesienia", "moduły", "instytucja wdrażająca", "dokument", "wysoka władza", "interes wspólnoty", "przynależny" (mający oznaczać obywatela państwa). Pojęcie zaś "interesu wspólnoty" jest głównym kryterium oceny działań na obszarze UE, także w zakresie stanowienia prawa, jego stosowania i orzecznictwa sądowego.
Procedury permanentnego "dostosowania" prawa polskiego do unijnego, polegające na przenoszeniu na polski grunt obcych, niezrozumiałych często konstrukcji i pojęć oraz niekompletnych procedur i technik redagowania, sprzecznych w dużej części z polską Konstytucją (np. odbierające przedsiębiorcom prawo odwołania i kontroli administracji w postępowaniach o dopłaty finansowe) - sprawiają, że w efekcie polskie prawo jest dla jego adresatów niezrozumiałe co do celu i treści. Można właściwie zasadnie twierdzić, że tzw. europeizacja polskiego prawa odbywa się kosztem naruszenia na dużą skalę praw podmiotowych Polaków. Odbiera im w części ich konstytucyjne prawa (np. do kontroli administracji, do sądu itp.). Założenie o znajomości prawa przez polskich obywateli, zwłaszcza prawa europejskiego, jest najczystszą fikcją. Prawo stało się dziś wiedzą dla wtajemniczonych, pułapką, a trzeba pamiętać, że zgodnie z rzymską maksymą: "nieznajomość prawa szkodzi". Tylko jak je poznać, skoro sama władza je stosująca tego prawa nie zna i nie rozumie.
Zamach na suwerenność
Od czasu rozpoczęcia "harmonizowania" prawa polskiego z unijnym w 1994 r. wprowadzono w Polsce liczne, drobiazgowe regulacje, które stworzyły niezliczone bariery, "standardy", limity dla różnorodności i wolności inicjatywy społecznej i gospodarczej. Europejski styl regulacji prawnej kojarzy się z metodami praktykowanymi w Polsce w czasach socjalistycznego, ręcznego sterowania życiem społecznym i głębokimi ingerencjami w życie człowieka.
Na stan obecnego polskiego prawa bardzo negatywnie wpłynął też wyrok Trybunału Konstytucyjnego uznający zgodność traktatu o akcesji Polski do UE z polską Konstytucją, mimo że bez głębszych badań sprzeczność ta była i jest coraz bardziej widoczna. Swym wyrokiem TK umożliwił degradację i niszczenie prawa polskiego. Dopuścił bowiem do obowiązywania w Polsce tzw. dorobku prawnego unijnego, który w literaturze unijnej traktowany jest jak prawo i to prawo zastępuje. W istocie to niejasny co do treści, zakresu, wartości zbiór politycznych stwierdzeń, regulacji, politycznych wytycznych, liberalnego systemu wartości itp. "Wspólnotowy dorobek prawny" to zaprzeczenie tradycyjnego prawa, to pojęcie wytrych, instrument podporządkowania Unii państw członkowskich, zobowiązanych (nieformalnie, bo bez podstawy w traktatach) do przestrzegania nie tyle "prawa", co niejasnego, nieograniczonego "dorobku prawnego Unii".
To polski Trybunał Konstytucyjny, akceptując prawnie traktat o akcesji Polski do UE, uznał, że zgodna z Konstytucją RP będzie sytuacja, w której polski Sejm, przedstawiciel suwerena, jakim jest Naród Polski, przekształcony zostaje z funkcji organu władzy prawodawczej, najwyższej władzy w RP w element unijnej maszynki do mechanicznego, bezdyskusyjnego wprowadzania w Polsce decyzji urzędników i polityków Brukseli. "Zaszczytna" rola polskiego Sejmu polega dziś na nadawaniu obezwładniającym regulacjom unijnym, ograniczającym suwerenność polską i wolności obywatelskie - prawnej formy polskich ustaw.
Efektem członkostwa Polski w UE, z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę, jest równoległe obowiązywanie na terytorium Polski dwóch systemów prawnych. Obok prawa polskiego działa bezpośrednio i niezależnie system prawa unijnego, autonomiczny wobec polskich regulacji, na które polskie władze nie mają żadnego wpływu. Nie mogą go stanowić, zmieniać, kontrolować sądownie ani nawet nie muszą go publikować w Dzienniku Ustaw, by nabrały siłą woli polskiego suwerena ważności. UE nadaje swemu prawu w Polsce (i w innych krajach członkowskich) pierwszeństwo, także przed Konstytucją. Mimo oczywistej sprzeczności tego stanowiska z art. 8 Konstytucji polskie władze w praktyce milcząco to akceptują.
Wydmuszki prawne
Samo istnienie i funkcjonowanie obok siebie, na jakimś terytorium, równolegle i równocześnie dwóch wcale niespójnych ze sobą systemów regulacyjnych jest w najwyższym stopniu patologiczne. W efekcie prowadzi do wyrugowania "politycznie" słabszego przez silniejszy (unijny), do jego degeneracji i anarchizacji całości prawa w państwie.
Prawnicy zajmujący się na bieżąco prawem są świadkami odrzucania polskich tradycyjnych konstrukcji prawnych, zrozumiałej siatki pojęciowej, procedur zrozumiałych dotychczas dla polskich obywateli. Formy prawa polskiego, jak np. ustawa, rozporządzenie itp., stają się właściwie nic nieznaczącymi, pustymi wydmuszkami prawnymi, wykorzystywanymi do wprowadzania w Polsce praw realizujących zewnętrzne interesy, naruszające interesy Polski i Polaków. Członkostwo Polski w UE zdegradowało Sejm i akt najwyższej rangi (poza Konstytucją) - ustawę. Z aktu regulującego w sposób pierwotny, suwerennie sprawy państwa, ustawa stała się aktem czysto wykonawczym dla decyzji biurokracji unijnej. Sejm - co trudno zrozumieć - przeważającą większością głosów radośnie się na to zgodził.
Kto zetknął się z unijnym "prawem", rozumie problemy z precyzyjnym rozumieniem jego podstawowych treści. A ponieważ jego przepisy wydawane są w niejasnych procedurach, bez realnej kontroli, bez troski o ich spójność, często bez podstaw prawnych, często bez wiedzy państw członkowskich, więc nie może dziwić - jak wynika z badań opinii publicznej - powszechna w Polsce nieznajomość prawa europejskiego (polskiego zresztą też). Jak wspomniano, prowadzi to z pewnością do głębokich i masowych, trudnych do skontrolowania nadużyć i naruszeń praw obywatelskich. Przeciętni adresaci prawa zdani są na swobodne manipulowanie prawem i polskim, i europejskim, także przeciwko ich interesom.
Dopuszczanie do autonomicznego działania w Polsce, na uprzywilejowanych nieformalnie warunkach, niezależnie od prawa i woli organów polskich regulacji unijnych, oznaczało w praktyce wpuszczenie do polskiego prawa swoistego prawnego konia trojańskiego, który w warunkach cichej zgody polskich ośrodków władzy i nauki znosi oryginalne prawo polskie, wykrzywiając jego język, sens i formy.
Potrzebny powrót do tradycji
Dwutorowość prawa obowiązującego w Polsce jest wyjątkowo szkodliwa dla suwerenności i spoistości państwa polskiego, gdyż każdy z dwóch obowiązujących równolegle porządków prawnych: polski i unijny, realizuje sprzeczne względem siebie interesy. Oba systemy są konkurencyjne. System unijny realizuje bowiem interesy zewnętrzne, pozapolskie, odśrodkowe, rozsadzające państwo, poddające podległości obcemu ośrodkowi politycznemu. System polskiego prawa realizuje zaś interesy polskie, narodowe, dośrodkowe, scalające (przynajmniej tak powinien działać system prawny suwerennego państwa). Obowiązywanie zaś na terytorium Polski równocześnie dwóch znoszących się co do celów, interesów i systemów wartości, porządków prawnych, jest sytuacją schizofreniczną i niemożliwą do zaakceptowania w tzw. normalnym, przedunijnym państwie. Obecny, dwuczłonowy system wewnętrznie niespójnego prawa godzi w fundamentalne zasady demokracji. Prawo unijne i sposób jego funkcjonowania niszczy tożsamość polskiego prawa, rozbija je i marginalizuje. Prawo unijne wprowadza też do Polski obce Polakom - w ich większości - wartości.
System zaś wartości "nowej" Europy przybliżył na spotkaniu prezydentów Europy Środkowej w 2000 r. prezydent Niemiec Johannes Rau. Według niego, "w Europie Zachodniej już prawie żaden kraj nie jest zwolennikiem chrześcijańskiego modelu człowieka. Dlatego potrzebujemy właśnie nowej Europy (...). Dziś w odróżnieniu od chrześcijańskich wartości, które połączyły Europę przed tysiącem lat, trzeba poszukiwać nowej, pozareligijnej koncepcji wspólnoty", czyli poza Dekalogiem (zob. komunikat PAP z marca 2000 r.).
Prawo unijne obowiązujące bezpośrednio, autonomicznie w Polsce oraz żyjące w modyfikowanym nim prawie polskim czyni w Polsce szkody równie wielkie, jeśli nie większe niż patologie komunistyczno-socjalistyczne okresu PRL. Oryginalne prawo polskie zanika. Zanikają też podstawowe funkcje wiązane z prawem, tj. kulturo- i państwotwórcza oraz ochronna.
Jak wszystkie totalne systemy także system państwa unijnego przeminie. Być może niedługo. Ale tym bardziej należałoby podjąć działania ratunkowe i pielęgnujące polskie tradycje, dorobek polskiej nauki prawa, podejmować próby odbudowy prawa polskiego i jego społecznego prestiżu, zgodnie z wartościami wyznawanymi przez większość Polaków.
Autorka jest prawnikiem, członkiem Trybunału Stanu, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.
źródło:
nasz dziennik
Dwutorowość prawa obowiązującego w Polsce jest wyjątkowo szkodliwa dla suwerenności i spoistości państwa polskiego, gdyż każdy z dwóch obowiązujących równolegle porządków prawnych: polski i unijny, realizuje sprzeczne względem siebie interesy.
Państwo polskie jest w stanie administracyjnego, gospodarczego i moralnego rozkładu. Licznym patologiom podlega też polskie prawo, co intuicyjnie wyczuwają przeciętni ludzie, ale też stosujący je urzędnicy państwowi różnych szczebli.
Wytyczne od partii
Tradycyjnie podstawowymi funkcjami prawa są porządkowanie i regulacja relacji między ludźmi; pełni ono też m.in. funkcję państwo- i kulturotwórczą.
Okres PRL, tj. ustroju socjalistycznego (komunistycznego), oceniany był w nauce jako czas kryzysu prawa, którego najważniejszym przejawem był ogromny zakres regulacji wszystkiego i w sposób dogłębny. W samej gospodarce państwowej centralnie planowanej obowiązywało około 15 tys. normatywów i wskaźników wprowadzonych różnymi regulacjami. Wykonywanie najdrobniejszego zajęcia w gospodarce prywatnej wymagało osobnych, licznych zezwoleń administracyjnych.
Ogromna liczba przepisów prowadziła do powszechnej nieznajomości prawa, także wśród pracodawców. Przejawem kryzysu był brak jasnych (też konstytucyjnych) reguł stanowienia prawa. Tworzenie prawa w zasadzie leżało w kompetencji władzy wykonawczej, rządu. Niejasna była hierarchia źródeł prawa. Sejm był atrapą, która dla dominującej państwowej gospodarki - prawa, tj. ustaw, w zasadzie w ogóle nie stanowiła. Gospodarka ta kierowana była różnymi aktami rządu (uchwałami, zarządzeniami, wytycznymi, okólnikami, rozmowami telefonicznymi i "na dywaniku" u zwierzchnika). Pierwsze ustawy dotyczące np. przedsiębiorstw państwowych uchwalono dopiero w 1981 roku. Faktycznymi inicjatorami uchwalanych regulacji były struktury partii komunistycznej PZPR, która sama działała poza prawem. Nie było bowiem żadnej ustawy o partiach politycznych. Pozaprawne decyzje polityczne miały w rzeczywistości walor przed- i ponad-prawa. Polityka miała przed prawem prymat. W takich warunkach granice prawa były zupełnie nieczytelne, wręcz było ono wypierane przez faktyczne działania polityczne PZPR. System obowiązującego prawa był wewnętrznie sprzeczny i niespójny, gdyż nie opierał się na aprobowanym powszechnie systemie wartości.
Prawo w okresie PRL straciło swą tożsamość, przestało pełnić swe społeczne funkcje, zwłaszcza regulacyjną i stabilizującą. Miało charakter doraźny, tymczasowy, potęgowało uczucie bezradności i lęku przed przyszłością. W ocenie społecznej, dominującym sposobem dochodzenia sprawiedliwości nie była droga sądowa, lecz różne tryby nieformalne (łapówki, znajomości). Prawo miało na celu nie ochronę obywateli, jednostki, lecz głównie wymuszanie pożądanych przez władzę zachowań (zob. badania A. Turskiej i E. Łojko "Kryzys prawa i spadek jego prestiżu" opublikowane w pracy "Kultura prawna i funkcjonalność prawa", Warszawa 1988).
Śmiertelna choroba
Powyższy ogólny opis kryzysu prawa okresu PRL pochodzi sprzed ok. 25 lat. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że główne jego symptomy, mimo przeprowadzonej w Polsce "transformacji ustrojowej" w kierunku systemu liberalnego, gospodarki rynkowej, wprowadzania reguł demokratycznego państwa prawa, trwają nadal, a nawet nasiliły się lub pojawiły się nowe. Dziś można mówić już nie tylko o kryzysie, co wprost o upadku prawa polskiego, jego prestiżu, o zaniku kultury prawnej. Funkcje regulacyjne, stabilizujące, porządkujące czy ochronne prawa wyrodziły się w swe zaprzeczenia.
Odzyskanie względnej suwerenności w 1989 roku nie rozpoczęło niestety naprawy polskiego systemu prawa. Na istniejące PRL-owskie problemy nałożyły się wkrótce nowe, dotychczas nieznane, związane z przyspieszonym wdrażaniem do prawa polskiego ostrych wymagań prawno-organizacyjnych związanych z członkostwem Polski w UE; wymagań wyrosłych z odmiennych, obcych polskiej tradycji wartości, z systemu totalnej biurokracji realizującej interesy głównie Niemiec i Francji. Okres ten rozpoczęto w 1994 r. układem o stowarzyszeniu Polski ze Wspólnotami Europejskimi. Poddawanie prawa polskiego obcym, niszczącym je wpływom przypieczętował traktat o akcesji Polski do UE z dniem 1 maja 2004 roku.
Z dzisiejszej perspektywy widać zagrożenia, by nie powiedzieć - śmiertelną chorobę toczącą w nowych warunkach polskie prawo i tradycyjnie rozumiane prawo w ogóle. Unijny, biurokratyczny system regulacyjny, który trudno - z teoretycznego punktu widzenia - nazywać "prawem", bezwzględnie miażdży narodowe, oryginalne systemy prawne. Wypycha ich tradycyjne, zrozumiałe w obszarach ich dotychczasowego działania, wyrosłe z miejscowych tradycji konstrukcje prawne i siatkę pojęciową (nazewnictwo).
Tir z dokumentami
Prawo polskie po 1989 r. nie zdążyło się jeszcze oczyścić i uzdrowić po latach socjalizmu, gdy już od początku lat 90. poddano je agresywnym modyfikacjom organów europejskich realizujących co do zasady obce Polsce interesy i wartości. Modyfikacje te przeniosły na grunt polski nieznane tu wcześniej patologie europejskie. Ta unijna infekcja prawa krok po kroku, systematycznie odbiera Polsce suwerenność prawną. Regulacje unijne wprowadziły i umacniają scentralizowany, socjalistyczny system kierowania gospodarką i życiem społecznym, w oparciu o unijne standardy oddające władzę (też prawodawczą) strukturom urzędniczym i niejawnym procedurom.
Polskie środowiska naukowe tak jak w okresie PRL, co do zasady, na tego typu patologie - widoczne gołym okiem studenta I roku prawa - nie reagują. Wtapiają się w chóry wychwalające nowe zjawiska (w istocie likwidacji prawa i jego tradycyjnych wartości), uzasadniając ich rzekomą konieczność i dobroczynność dla unowocześnienia "prowincjonalnej" Polski. Prawo polskie, jego oryginalne osiągnięcia i wzory są wypychane za przyzwoleniem i poprzez działania samych polskich ośrodków władzy, w tym Sejmu, który dobrowolnie sprowadził się do roli pasa transmitującego, jedynie przerabiającego na język polski tysiące regulacji i decyzji wydawanych w Brukseli przez tamtejszych urzędników. Sejm wyzbył się faktycznie i prawnie roli głównego polskiego prawodawcy, np. sprawy gospodarki polskiej w około 85-90 proc. reguluje już biurokracja UE. Polski "dumny" Sejm, pochodzący z naszych wyborów, już tylko (wraz z rządem RP) dbają o to, nadzorują, by jak najlepiej, najskuteczniej zrealizować u nas interesy unijne, poprzez szybkie nadawanie decyzjom w Brukseli formy prawnej obowiązującej w Polsce. W zasadzie w Sejmie można by utworzyć tylko jedną komisję: "wdrażania prawa europejskiego na terytorium RP i jego monitoringu". Do tego bowiem dziś sprowadza się co do zasady rola polskiego ustawodawcy (?), tj. Sejmu oraz rządu.
Cechą polskiego systemu prawnego pozostało i umacnia się zjawisko gigantycznego nadmiaru prawa. Przeregulowane, przerośnięte, obezwładnione siatką prawa są wszystkie niemal dziedziny życia. Wraz z włączeniem Polski do systemu unijnego w 2004 roku. Polska musiała - zgodnie z traktatem o akcesji - dodatkowo przyjąć do przestrzegania także monstrualnie rozbudowane regulacje wspólnotowe. W przeddzień członkostwa Polski w Unii w końcu kwietnia 2004 r. - jak głosi plotka - przywieziono nocą tirami na dziedziniec Sejmu około 350 tys. dokumentów unijnych, by uczynić zadość fikcji, że z dniem członkostwa Polski polski Sejm zna już prawo unijne.
Ślimak to ryba
Dzień członkostwa Polski w UE, 1 maja 2004 r., można by nazwać dniem dopełnienia anarchizacji polskiego systemu prawa, które stało się dziś niemożliwą do precyzyjniejszego rozdzielenia i poznania oraz zrozumienia mieszaniną postanowień polsko-wspólnotowych. Tego, z czym mamy do czynienia w prawie w Polsce po 2004 r., nikt już nie zna, nie rozumie, nie potrafi stosować. Z wyjątkiem głównie obcych kancelarii prawniczych, które wyspecjalizowały się w różnych sztukach dotyczących "interpretowania" tego nowego tworu. Nie potrafią zrozumieć tej mieszanki prawnej i zależności wzajemnej prawa polskiego i unijnego ani urzędnicy, ani nawet sędziowie. Nauka prawa europejskiego na uczelniach polskich zaliczana jest przez studentów do najtrudniejszych, a właściwie niemożliwych do logicznego opanowania przedmiotów, który stał się jednym z podstawowych na wydziałach prawa.
Cechą regulacji unijnych są ich permanentne zmiany, brak hierarchii ich ważności, brak definicji podstawowych pojęć, np. "prawo", "organ administracji", "przedsiębiorca", "przedsiębiorstwo" itp. Znaczenia zaś nadawane ważnym pojęciom przez literaturę i orzecznictwo Trybunału Europejskiego są odmienne od sensów polskich tych wyrażeń. Często mają sensy i nazwy dziwaczne, definicje wprost nielogiczne i całkiem dowolne, np. dla potrzeb Portugalii marchewka jest owocem, w Polsce Unia każe ją zaliczyć do warzyw. Ślimak we Francji podlega definicji unijnej jako "ryba", w Polsce "rybą" nie jest. Wszystko po to, by omijając logikę i różne rygory, móc przydzielać rolnikom francuskim dopłaty na ryby, wcześniej definiując jako rybę - ślimaka.
Różne "dokumenty" unijne, zwane "prawem", usłane są nic nieznaczącymi prawnie określeniami, takimi jak np.: "przejrzystość", "ramy wsparcia", "perspektywa finansowa", "narodowe ramy odniesienia", "moduły", "instytucja wdrażająca", "dokument", "wysoka władza", "interes wspólnoty", "przynależny" (mający oznaczać obywatela państwa). Pojęcie zaś "interesu wspólnoty" jest głównym kryterium oceny działań na obszarze UE, także w zakresie stanowienia prawa, jego stosowania i orzecznictwa sądowego.
Procedury permanentnego "dostosowania" prawa polskiego do unijnego, polegające na przenoszeniu na polski grunt obcych, niezrozumiałych często konstrukcji i pojęć oraz niekompletnych procedur i technik redagowania, sprzecznych w dużej części z polską Konstytucją (np. odbierające przedsiębiorcom prawo odwołania i kontroli administracji w postępowaniach o dopłaty finansowe) - sprawiają, że w efekcie polskie prawo jest dla jego adresatów niezrozumiałe co do celu i treści. Można właściwie zasadnie twierdzić, że tzw. europeizacja polskiego prawa odbywa się kosztem naruszenia na dużą skalę praw podmiotowych Polaków. Odbiera im w części ich konstytucyjne prawa (np. do kontroli administracji, do sądu itp.). Założenie o znajomości prawa przez polskich obywateli, zwłaszcza prawa europejskiego, jest najczystszą fikcją. Prawo stało się dziś wiedzą dla wtajemniczonych, pułapką, a trzeba pamiętać, że zgodnie z rzymską maksymą: "nieznajomość prawa szkodzi". Tylko jak je poznać, skoro sama władza je stosująca tego prawa nie zna i nie rozumie.
Zamach na suwerenność
Od czasu rozpoczęcia "harmonizowania" prawa polskiego z unijnym w 1994 r. wprowadzono w Polsce liczne, drobiazgowe regulacje, które stworzyły niezliczone bariery, "standardy", limity dla różnorodności i wolności inicjatywy społecznej i gospodarczej. Europejski styl regulacji prawnej kojarzy się z metodami praktykowanymi w Polsce w czasach socjalistycznego, ręcznego sterowania życiem społecznym i głębokimi ingerencjami w życie człowieka.
Na stan obecnego polskiego prawa bardzo negatywnie wpłynął też wyrok Trybunału Konstytucyjnego uznający zgodność traktatu o akcesji Polski do UE z polską Konstytucją, mimo że bez głębszych badań sprzeczność ta była i jest coraz bardziej widoczna. Swym wyrokiem TK umożliwił degradację i niszczenie prawa polskiego. Dopuścił bowiem do obowiązywania w Polsce tzw. dorobku prawnego unijnego, który w literaturze unijnej traktowany jest jak prawo i to prawo zastępuje. W istocie to niejasny co do treści, zakresu, wartości zbiór politycznych stwierdzeń, regulacji, politycznych wytycznych, liberalnego systemu wartości itp. "Wspólnotowy dorobek prawny" to zaprzeczenie tradycyjnego prawa, to pojęcie wytrych, instrument podporządkowania Unii państw członkowskich, zobowiązanych (nieformalnie, bo bez podstawy w traktatach) do przestrzegania nie tyle "prawa", co niejasnego, nieograniczonego "dorobku prawnego Unii".
To polski Trybunał Konstytucyjny, akceptując prawnie traktat o akcesji Polski do UE, uznał, że zgodna z Konstytucją RP będzie sytuacja, w której polski Sejm, przedstawiciel suwerena, jakim jest Naród Polski, przekształcony zostaje z funkcji organu władzy prawodawczej, najwyższej władzy w RP w element unijnej maszynki do mechanicznego, bezdyskusyjnego wprowadzania w Polsce decyzji urzędników i polityków Brukseli. "Zaszczytna" rola polskiego Sejmu polega dziś na nadawaniu obezwładniającym regulacjom unijnym, ograniczającym suwerenność polską i wolności obywatelskie - prawnej formy polskich ustaw.
Efektem członkostwa Polski w UE, z czego niewiele osób zdaje sobie sprawę, jest równoległe obowiązywanie na terytorium Polski dwóch systemów prawnych. Obok prawa polskiego działa bezpośrednio i niezależnie system prawa unijnego, autonomiczny wobec polskich regulacji, na które polskie władze nie mają żadnego wpływu. Nie mogą go stanowić, zmieniać, kontrolować sądownie ani nawet nie muszą go publikować w Dzienniku Ustaw, by nabrały siłą woli polskiego suwerena ważności. UE nadaje swemu prawu w Polsce (i w innych krajach członkowskich) pierwszeństwo, także przed Konstytucją. Mimo oczywistej sprzeczności tego stanowiska z art. 8 Konstytucji polskie władze w praktyce milcząco to akceptują.
Wydmuszki prawne
Samo istnienie i funkcjonowanie obok siebie, na jakimś terytorium, równolegle i równocześnie dwóch wcale niespójnych ze sobą systemów regulacyjnych jest w najwyższym stopniu patologiczne. W efekcie prowadzi do wyrugowania "politycznie" słabszego przez silniejszy (unijny), do jego degeneracji i anarchizacji całości prawa w państwie.
Prawnicy zajmujący się na bieżąco prawem są świadkami odrzucania polskich tradycyjnych konstrukcji prawnych, zrozumiałej siatki pojęciowej, procedur zrozumiałych dotychczas dla polskich obywateli. Formy prawa polskiego, jak np. ustawa, rozporządzenie itp., stają się właściwie nic nieznaczącymi, pustymi wydmuszkami prawnymi, wykorzystywanymi do wprowadzania w Polsce praw realizujących zewnętrzne interesy, naruszające interesy Polski i Polaków. Członkostwo Polski w UE zdegradowało Sejm i akt najwyższej rangi (poza Konstytucją) - ustawę. Z aktu regulującego w sposób pierwotny, suwerennie sprawy państwa, ustawa stała się aktem czysto wykonawczym dla decyzji biurokracji unijnej. Sejm - co trudno zrozumieć - przeważającą większością głosów radośnie się na to zgodził.
Kto zetknął się z unijnym "prawem", rozumie problemy z precyzyjnym rozumieniem jego podstawowych treści. A ponieważ jego przepisy wydawane są w niejasnych procedurach, bez realnej kontroli, bez troski o ich spójność, często bez podstaw prawnych, często bez wiedzy państw członkowskich, więc nie może dziwić - jak wynika z badań opinii publicznej - powszechna w Polsce nieznajomość prawa europejskiego (polskiego zresztą też). Jak wspomniano, prowadzi to z pewnością do głębokich i masowych, trudnych do skontrolowania nadużyć i naruszeń praw obywatelskich. Przeciętni adresaci prawa zdani są na swobodne manipulowanie prawem i polskim, i europejskim, także przeciwko ich interesom.
Dopuszczanie do autonomicznego działania w Polsce, na uprzywilejowanych nieformalnie warunkach, niezależnie od prawa i woli organów polskich regulacji unijnych, oznaczało w praktyce wpuszczenie do polskiego prawa swoistego prawnego konia trojańskiego, który w warunkach cichej zgody polskich ośrodków władzy i nauki znosi oryginalne prawo polskie, wykrzywiając jego język, sens i formy.
Potrzebny powrót do tradycji
Dwutorowość prawa obowiązującego w Polsce jest wyjątkowo szkodliwa dla suwerenności i spoistości państwa polskiego, gdyż każdy z dwóch obowiązujących równolegle porządków prawnych: polski i unijny, realizuje sprzeczne względem siebie interesy. Oba systemy są konkurencyjne. System unijny realizuje bowiem interesy zewnętrzne, pozapolskie, odśrodkowe, rozsadzające państwo, poddające podległości obcemu ośrodkowi politycznemu. System polskiego prawa realizuje zaś interesy polskie, narodowe, dośrodkowe, scalające (przynajmniej tak powinien działać system prawny suwerennego państwa). Obowiązywanie zaś na terytorium Polski równocześnie dwóch znoszących się co do celów, interesów i systemów wartości, porządków prawnych, jest sytuacją schizofreniczną i niemożliwą do zaakceptowania w tzw. normalnym, przedunijnym państwie. Obecny, dwuczłonowy system wewnętrznie niespójnego prawa godzi w fundamentalne zasady demokracji. Prawo unijne i sposób jego funkcjonowania niszczy tożsamość polskiego prawa, rozbija je i marginalizuje. Prawo unijne wprowadza też do Polski obce Polakom - w ich większości - wartości.
System zaś wartości "nowej" Europy przybliżył na spotkaniu prezydentów Europy Środkowej w 2000 r. prezydent Niemiec Johannes Rau. Według niego, "w Europie Zachodniej już prawie żaden kraj nie jest zwolennikiem chrześcijańskiego modelu człowieka. Dlatego potrzebujemy właśnie nowej Europy (...). Dziś w odróżnieniu od chrześcijańskich wartości, które połączyły Europę przed tysiącem lat, trzeba poszukiwać nowej, pozareligijnej koncepcji wspólnoty", czyli poza Dekalogiem (zob. komunikat PAP z marca 2000 r.).
Prawo unijne obowiązujące bezpośrednio, autonomicznie w Polsce oraz żyjące w modyfikowanym nim prawie polskim czyni w Polsce szkody równie wielkie, jeśli nie większe niż patologie komunistyczno-socjalistyczne okresu PRL. Oryginalne prawo polskie zanika. Zanikają też podstawowe funkcje wiązane z prawem, tj. kulturo- i państwotwórcza oraz ochronna.
Jak wszystkie totalne systemy także system państwa unijnego przeminie. Być może niedługo. Ale tym bardziej należałoby podjąć działania ratunkowe i pielęgnujące polskie tradycje, dorobek polskiej nauki prawa, podejmować próby odbudowy prawa polskiego i jego społecznego prestiżu, zgodnie z wartościami wyznawanymi przez większość Polaków.
Autorka jest prawnikiem, członkiem Trybunału Stanu, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.
źródło:
nasz dziennik
Rosjanie nie mają złudzeń.
Aż 53% Rosjan uważa, że wybory parlamentarne w ich kraju są z góry ukartowane przez rządzące władze - podało Polskie Radio.
W uczciwość wyborów wierzy zaledwie 35% ankietowanych. Z kolei 59% Rosjan stwierdziło, że wybory parlamentarne będą brudną walką klanów o dostęp do państwowych pieniędzy.
Ponadto 73% przepytanych chciałoby, aby podczas wyborów można było głosować "przeciwko wszystkim".
Zobacz także: Wyborcy powinni mieć możliwość głosowania "przeciwko wszystkim".
Źródło: www.polskieradio.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz
W uczciwość wyborów wierzy zaledwie 35% ankietowanych. Z kolei 59% Rosjan stwierdziło, że wybory parlamentarne będą brudną walką klanów o dostęp do państwowych pieniędzy.
Ponadto 73% przepytanych chciałoby, aby podczas wyborów można było głosować "przeciwko wszystkim".
Zobacz także: Wyborcy powinni mieć możliwość głosowania "przeciwko wszystkim".
Źródło: www.polskieradio.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz
Wyborcza nie potrafi bez manipulacji.
"Gazeta Wyborcza" zleciła sondaż, w którym ugrupowanie p. Janusza Korwin-Mikkego otrzymało, co prawda, najwyższe poparcie spośród partii pozaparlamentarnych (wyprzedza także obecne w sejmie PJN), ale... podana jest jego nieużywana od kilku miesięcy nazwa.
W badaniu przeprowadzonym przez TNS OBOP na grupie 967 osób, pojawia się nazwa "Wolność i Praworządność", mimo tego, że od maja ugrupowaniem lidera polskiej prawicy jest Kongres Nowej Prawicy.
Co ciekawe, mimo tego, że Ruch Poparcia Palikota zmienił się w Ruch Palikota później, niż nastąpiła zmiana nazwy partii p. Janusza Korwin-Mikkego, nazwa tego pierwszego ugrupowania podana jest w sondażu "GW" prawidłowo.
Zobacz także: "GW" chciała ośmieszyć Korwina, ale... wyszło jak zwykle.
Źródło: wyborcza.pl
Opracował: Kuba Klimkowicz
W badaniu przeprowadzonym przez TNS OBOP na grupie 967 osób, pojawia się nazwa "Wolność i Praworządność", mimo tego, że od maja ugrupowaniem lidera polskiej prawicy jest Kongres Nowej Prawicy.
Co ciekawe, mimo tego, że Ruch Poparcia Palikota zmienił się w Ruch Palikota później, niż nastąpiła zmiana nazwy partii p. Janusza Korwin-Mikkego, nazwa tego pierwszego ugrupowania podana jest w sondażu "GW" prawidłowo.
Zobacz także: "GW" chciała ośmieszyć Korwina, ale... wyszło jak zwykle.
Źródło: wyborcza.pl
Opracował: Kuba Klimkowicz
Nie wymawiaj imienia premiera swego...
Co wolno skandować i pisać na transparentach? - zastanawia się "Rzeczpospolita". Gazeta usłyszała od jednego z funkcjonariuszy policji we Wrocławiu, że mieli wyłapywać i zatrzymywać kibiców z napisami obrażającymi premiera Tuska.
Według "Rz", po decyzji wojewody dolnośląskiego o rozgrywaniu meczu piłkarskiego Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów bez udziału publiczności, wrocławska policja otrzymała informację, że kibice zgromadzą się pod stadionem i zorganizują demonstrację, a ponadto myślą o blokowaniu ruchu w mieście. Ściągnięto więc odwody również spoza Wrocławia.
Relacjonujący gazecie owe decyzje policjant twierdzi też, iż wydano dodatkowy rozkaz. - Usłyszeliśmy polecenie, że z tłumu kibiców mamy wyłapywać osoby "trzymające transparenty obrażające premiera". Pakować do więźniarek i przewozić na komisariaty
Według informatora "Rz", jeden z policjantów prewencji spytał, czy to jest rozkaz komendanta miejskiego. Usłyszał od prowadzącego odprawę dowódcy, że "ma nie wnikać".
- Zamierzam się przyjrzeć tym decyzjom administracyjnym - zapowiada gazecie Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
(bk, kab)
źródło:
wp.pl
-------------------------------Z forum PO----------------------------------------------------------
dydymus:
Nie piszemy tutaj o pseudokibicach.
Pytanie, jeśli wśród kiboli stoją ludzie z transparentem "obrażającym pana Tuska" też jest kibolem ?? jeśli ktoś stanie z napisem który wcale nie obraża ale wypomina niespełnione obietnice przedwyborcze to też powinien być potraktowany jak kibol ?? tak jak za PRL bandyci chodzili po ulicach bezkarni bo milicja więcej uwagi poświęcała "podziemiu" tym politycznym którzy byli przeciw i obrażali partię.
Ekipa sprzątająca pracuje dzień i noc, wczoraj na murze obok ulicy którą często przejeżdżam ktoś czarną farbą wielkimi litrami napisał tekst odnoszący się do rządu i pana Tuska, napis był tam dosłownie kilka godzin, jest to mur oporowy chroni aby ziemie się nie osuwała na jezdnię i nie ma chodnika, dlatego w godzinie szczytu wstrzymano ruch aby panowie maszynkami wytwarzające gorącą parę pod ciśnieniem mogli ten napis usunąć, śmieszne jest to że obok jest wiele innych obraźliwych tekstów lecz żaden odnośnie rządu i premiera.
PRL WITA.
Premier Tusk dba o swój wizerunek niczym Alaksandr Łukaszenka przepraszam za to porównania no ale po tych ostatnich zabiegach to chyba trafne określenie.
Za komuny chodziły pogłoski że ludzie w nocy są wyciągani z łóżek i zabierani na komisariat w celu przesłuchania, byli bici i szantażowani, to były jedynie pogłoski, kiedy ktoś milicji albo jakiemuś sekretarzowi zadał pytanie też otrzymywało się podobna odpowiedź "Gdzie, kiedy, dokąd i kto?" Proszę o fakty., dziś mamy to samo.
Ja byłem świadkiem wczorajszej akcji czyszczenia napisu który generalnie nie obrażał a jedynie był pytaniem do rządu pana Tuska, dowodów jest dużo bo ludzie aż się zatrzymywali i robili zdjęcia jak panowie w pośpiechu wstrzymując ruch czyścili mur, to się robi dosłownie zabawne, dziś śmiejemy się z komedii Barei, z tego co widzę obecnie też można nakręcić dobry film, dosłownie dramat.
Problem w tym że już nie pierwszy raz na trybunach pojawiają się antyrządowe banery, rząd wie jaką moc ma w Polsce piłka nożna, ogólnie sport, teraz oczywiście mecze bez kibiców to brak takich banerów :) sprytne.
Takie burdy były i będą, lecz akurat teraz taka decyzja, przecież za jakiś czas przyjadą goście z zagranicy i co ? mają czytać jaki to naród jest "zadowolony" z rządów premiera ?? dajcie spokój :) jakby to wyglądało, co by sobie pomyśleli. Już przecież jeden mecz międzynarodowy był z takimi transparentami, teraz widać rząd chce uniknąć takich sytuacji.
//////////////////////////////////////////////
POraj:
Jeśli ktoś decyduje się PUBLICZNIE znieważać innych, to musi się liczyć z odpowiedzialnością za zbydlęcenie...
Bydło należy traktować jak bydło...
/////////////////////////////////////////////
Vito Andolini:
-----------------------------------------------------------------------------------
Według "Rz", po decyzji wojewody dolnośląskiego o rozgrywaniu meczu piłkarskiego Śląsk Wrocław - GKS Bełchatów bez udziału publiczności, wrocławska policja otrzymała informację, że kibice zgromadzą się pod stadionem i zorganizują demonstrację, a ponadto myślą o blokowaniu ruchu w mieście. Ściągnięto więc odwody również spoza Wrocławia.
Relacjonujący gazecie owe decyzje policjant twierdzi też, iż wydano dodatkowy rozkaz. - Usłyszeliśmy polecenie, że z tłumu kibiców mamy wyłapywać osoby "trzymające transparenty obrażające premiera". Pakować do więźniarek i przewozić na komisariaty
Według informatora "Rz", jeden z policjantów prewencji spytał, czy to jest rozkaz komendanta miejskiego. Usłyszał od prowadzącego odprawę dowódcy, że "ma nie wnikać".
- Zamierzam się przyjrzeć tym decyzjom administracyjnym - zapowiada gazecie Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
(bk, kab)
źródło:
wp.pl
-------------------------------Z forum PO----------------------------------------------------------
dydymus:
Nie piszemy tutaj o pseudokibicach.
Pytanie, jeśli wśród kiboli stoją ludzie z transparentem "obrażającym pana Tuska" też jest kibolem ?? jeśli ktoś stanie z napisem który wcale nie obraża ale wypomina niespełnione obietnice przedwyborcze to też powinien być potraktowany jak kibol ?? tak jak za PRL bandyci chodzili po ulicach bezkarni bo milicja więcej uwagi poświęcała "podziemiu" tym politycznym którzy byli przeciw i obrażali partię.
Ekipa sprzątająca pracuje dzień i noc, wczoraj na murze obok ulicy którą często przejeżdżam ktoś czarną farbą wielkimi litrami napisał tekst odnoszący się do rządu i pana Tuska, napis był tam dosłownie kilka godzin, jest to mur oporowy chroni aby ziemie się nie osuwała na jezdnię i nie ma chodnika, dlatego w godzinie szczytu wstrzymano ruch aby panowie maszynkami wytwarzające gorącą parę pod ciśnieniem mogli ten napis usunąć, śmieszne jest to że obok jest wiele innych obraźliwych tekstów lecz żaden odnośnie rządu i premiera.
PRL WITA.
Premier Tusk dba o swój wizerunek niczym Alaksandr Łukaszenka przepraszam za to porównania no ale po tych ostatnich zabiegach to chyba trafne określenie.
Za komuny chodziły pogłoski że ludzie w nocy są wyciągani z łóżek i zabierani na komisariat w celu przesłuchania, byli bici i szantażowani, to były jedynie pogłoski, kiedy ktoś milicji albo jakiemuś sekretarzowi zadał pytanie też otrzymywało się podobna odpowiedź "Gdzie, kiedy, dokąd i kto?" Proszę o fakty., dziś mamy to samo.
Cytat
Relacjonujący gazecie owe decyzje policjant twierdzi też, iż wydano dodatkowy rozkaz. - Usłyszeliśmy polecenie, że z tłumu kibiców mamy wyłapywać osoby "trzymające transparenty obrażające premiera". Pakować do więźniarek i przewozić na komisariaty.
Według informatora "Rz", jeden z policjantów prewencji spytał, czy to jest rozkaz komendanta miejskiego. Usłyszał od prowadzącego odprawę dowódcy, że "ma nie wnikać".
- Zamierzam się przyjrzeć tym decyzjom administracyjnym - zapowiada gazecie Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Według informatora "Rz", jeden z policjantów prewencji spytał, czy to jest rozkaz komendanta miejskiego. Usłyszał od prowadzącego odprawę dowódcy, że "ma nie wnikać".
- Zamierzam się przyjrzeć tym decyzjom administracyjnym - zapowiada gazecie Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Ja byłem świadkiem wczorajszej akcji czyszczenia napisu który generalnie nie obrażał a jedynie był pytaniem do rządu pana Tuska, dowodów jest dużo bo ludzie aż się zatrzymywali i robili zdjęcia jak panowie w pośpiechu wstrzymując ruch czyścili mur, to się robi dosłownie zabawne, dziś śmiejemy się z komedii Barei, z tego co widzę obecnie też można nakręcić dobry film, dosłownie dramat.
Problem w tym że już nie pierwszy raz na trybunach pojawiają się antyrządowe banery, rząd wie jaką moc ma w Polsce piłka nożna, ogólnie sport, teraz oczywiście mecze bez kibiców to brak takich banerów :) sprytne.
Cytat
- Bo jeżeli głoszenie pewnych haseł politycznych przez kibiców było powodem zamknięcia stadionów, to jest decyzja skandaliczna. Stadiony zawsze, zwłaszcza w czasach "Solidarności", były miejscem pewnej debaty publicznej - powiedział "Rz" p. Adam Bodnar z HFPC.
Takie burdy były i będą, lecz akurat teraz taka decyzja, przecież za jakiś czas przyjadą goście z zagranicy i co ? mają czytać jaki to naród jest "zadowolony" z rządów premiera ?? dajcie spokój :) jakby to wyglądało, co by sobie pomyśleli. Już przecież jeden mecz międzynarodowy był z takimi transparentami, teraz widać rząd chce uniknąć takich sytuacji.
//////////////////////////////////////////////
POraj:
Jeśli ktoś decyduje się PUBLICZNIE znieważać innych, to musi się liczyć z odpowiedzialnością za zbydlęcenie...
Bydło należy traktować jak bydło...
/////////////////////////////////////////////
Vito Andolini:
Mandat - 500 złotych. Oto co cię czeka za skandowanie haseł antyrządowych. Mieliśmy nie zajmować się polityką, ale nie sądziliśmy, że to wszystko zajdzie aż tak daleko. Nie sądziliśmy, że władza w naszym kraju może aż tak bardzo się zapędzić. "Donald matole, twój rząd obalą kibole" - doprawdy, niesamowita zniewaga dla organów konstytucyjnych. Zbigniew Hołdys może o byłym premierze i wciąż aktywnym pośle powiedzieć, że to "ponury ch*j", ale zwykły człowiek z Białegostoku zatrzymywany jest za jakąś rymowankę. Stawiamy pytanie dawnym opozycjonistom - czy widzicie, kim się staliście?
Smutne.
To naprawdę smutne, co stało się z ludźmi "Solidarności". Smutne, jak szybko przeobrazili się w doskonalsze klony tych, z którymi chcieli walczyć. Dzisiaj - że posłużymy się cytatem - "stoją tam, gdzie stało ZOMO". Nie, nie jesteśmy wyznawcami Kaczyńskiego i nigdy na niego nie zagłosujemy, ale to jedno zdanie - absurdalne w momencie, gdy zostało wypowiedziane - dziś zyskuje na znaczeniu. Stoicie tam, gdzie stało ZOMO. Ścigacie młodzież za to, że stanęła na trawniku i zaśpiewała coś przeciwko aktualnej władzy.
A co wy robiliście w młodości?
Politycy powiedzą - my to my, oni to oni. Nie porównujmy naszej walki o wolność do demonstracji kiboli. Zachowajmy umiar, zastosujmy odpowiednią skalę. "Nasza walka była ważna".
Dla każdego ważne jest co innego. Dla tych ludzi w Białymstoku ważne było to, że nie mogą iść na stadion, mimo że niczego złego nie zrobili. Dla nich ważne było to, że polski rząd stosuje odpowiedzialność zbiorową. To są ich dzisiejsze problemy - może tysiąc razy mniejsze niż te sprzed trzydziestu lat, ale co z tego? Wyrośliście, panowie politycy, na buncie, wybiliście się na protestach i strajkach, zrobiliście kariery na znieważaniu ówczesnych władz państwowych. Za swoje ideały byliście gotowi siedzieć w więzieniach.
A dzisiaj co?
Przepoczwarzyliście się. Dziś, z perspektywy czasu, można powiedzieć, że ten wasz cały zryw był tylko próbą przejęcia najbardziej atrakcyjnych posad. Usadowiliście się wygodnie na stołkach, z których uprzednio strąciliście komuchów i zaczynacie zachowywać się dokładnie tak, jak zachowywali się oni. To godne pogardy.
Do zacytowanego wcześniej Zbigniewa Hołdysa nie mamy żadnych pretensji - to mądry facet, piszący świetne felietony dla "Wprost". A że nazwał kogoś "ponurym ch*jem"? Miał rację. Wszyscy jesteście ponurymi ch*jami.
Smutne.
To naprawdę smutne, co stało się z ludźmi "Solidarności". Smutne, jak szybko przeobrazili się w doskonalsze klony tych, z którymi chcieli walczyć. Dzisiaj - że posłużymy się cytatem - "stoją tam, gdzie stało ZOMO". Nie, nie jesteśmy wyznawcami Kaczyńskiego i nigdy na niego nie zagłosujemy, ale to jedno zdanie - absurdalne w momencie, gdy zostało wypowiedziane - dziś zyskuje na znaczeniu. Stoicie tam, gdzie stało ZOMO. Ścigacie młodzież za to, że stanęła na trawniku i zaśpiewała coś przeciwko aktualnej władzy.
A co wy robiliście w młodości?
Politycy powiedzą - my to my, oni to oni. Nie porównujmy naszej walki o wolność do demonstracji kiboli. Zachowajmy umiar, zastosujmy odpowiednią skalę. "Nasza walka była ważna".
Dla każdego ważne jest co innego. Dla tych ludzi w Białymstoku ważne było to, że nie mogą iść na stadion, mimo że niczego złego nie zrobili. Dla nich ważne było to, że polski rząd stosuje odpowiedzialność zbiorową. To są ich dzisiejsze problemy - może tysiąc razy mniejsze niż te sprzed trzydziestu lat, ale co z tego? Wyrośliście, panowie politycy, na buncie, wybiliście się na protestach i strajkach, zrobiliście kariery na znieważaniu ówczesnych władz państwowych. Za swoje ideały byliście gotowi siedzieć w więzieniach.
A dzisiaj co?
Przepoczwarzyliście się. Dziś, z perspektywy czasu, można powiedzieć, że ten wasz cały zryw był tylko próbą przejęcia najbardziej atrakcyjnych posad. Usadowiliście się wygodnie na stołkach, z których uprzednio strąciliście komuchów i zaczynacie zachowywać się dokładnie tak, jak zachowywali się oni. To godne pogardy.
Do zacytowanego wcześniej Zbigniewa Hołdysa nie mamy żadnych pretensji - to mądry facet, piszący świetne felietony dla "Wprost". A że nazwał kogoś "ponurym ch*jem"? Miał rację. Wszyscy jesteście ponurymi ch*jami.
\\\\\\\\Powyższe jest przekrojem poziomu dyskusji przeciwników i zwolenników PO./////////
###################################################################
Totalitarny reżim Tuska, czyli o tym, jak Tusk i jego mocodawcy budują w Polsce totalitarny,dyktatorski reżim może nie tyle na wzór białoruskiego, co wręcz chińskiego. Reżim Tuska i jego sitwy ma polegać na tym, że sitwa ta powoli opanowuje, ewentualnie niszczy wszelkie środowiska i instytucje mogące siać sprzeciw. Taktyka ta znana jest z Białorusi,gdzie miejscowy reżim kontroluje chyba wszystkie obywatelskie organizacje, w tym organizacje polonijne. Przejdźmy od razu dorzeczy.
jarek_kefirek1. prowokacja o nazwie:www.koniecPZPN.pl
prowokacja ta została umiejętnie wycelowana w środowiska kibiców, patriotyczne i niezależne od reżimowej propagandy. To zrozumiałe, że te środowiska mogą być niewygodne dla sitwy rządzącej Polską. Prowokacja ta została zaplanowana celowo, aby rozbić dotychczasowe środowiska kibiców i wykreować nowe, posłuszne reżimowi organizacje kibiców. Elitom, władzy przeszkadzały patriotyczne środowiska kibiców, dlatego postanowiono te środowiska rozbić za pomocą inicjatywy koniecPZPN.pl. Kto szefował tej inicjatywie? Byli tam prominentni spece od PR' u i manipulacji psychologicznej, byli ludzie związani z SLD. Ogólnie inicjatywie koniecPZPN.pl patronowały osoby,które nigdy kibicami nie były, choć oficjalnie się za takich podawali. Czarę goryczy przelał pewien fakt. Otóż witryna internetowa tej inicjatywy miała być sprzedana niemieckiemu koncernowi za 450.000 euro (!). na trop skandalu wpadli dziennikarze.To było gwoździem do trumny dla tej inicjatywy, ale nie oszukujmy się, bo będą kolejne. Patriotyczne środowiska kibiców są solą w oku dla polskiej śmietanki.
2. sprawa ABW. Chyba każdy już wie,że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego to de facto policja polityczna totalitarnego reżimu Tuska i jego kliki. W tym kontekście nie mam żadnych złudzeń. "służba" ta (cudzysłów celowy) służy do podsłuchiwania niepokornych dziennikarzy,zbierania na nich haków, czy pośredniczenia w prywatnych procesach z niepokornymi dziennikarzami, co zostało oficjalnie udowodnione. Wybuchł skandal z tej okazji. ABW podsłuchuje prywatne rozmowy nieprzychylnych reżimowi dziennikarzy, i w jakimś tajemniczym celu magazynuje stenogramy z tych podsłuchów.Jaki to cel? Czy jest to zbieranie haków z premedytacją? Tego możemy się jedynie domyślać, ale nie należy być zbytnim optymistą w tym kontekście. Mam też dla was, czytelnicy, coś ekstra. Otóż podczas afery hazardowej wyciekł pikantny okólnik Krzysztofa Bondaryka. Okólnik ten był adresowany, cytuję: 'do sojuszniczych mediów'. Okólnik ten zawierał szczegółowe instrukcje, w jaki sposób media mają mydlić ludziom oczy, manipulując ich umysłami. Okólnik ten zawierał też polecenia jak działać, aby zatrzeć winę PO w powstaniu afery hazardowej i stoczniowej. Oto link do tego okólnika,naprawdę polecam jego lekturę:
to ujawnia też, w jaki sposób reżim Tuska traktuje ABW I podległe mu służby specjalne. III RP nie powinna mieć żadnych służb specjalnych, gdyż działają one tylko na szkodę państwa prawa. Służby te są anty demokratyczne I ujawniają totalitarne tendencje władzy. Dziś ABW jest raczej paramilitarną przybudówką partyjną niż służbą, służącą do gnębienia niepokornych.
źródło:
astral-----------------------------------------------------------------------------------
Okólnik Krzysztofa Bondaryka do sojuszniczych mediów i dziennikarzy.
W trosce o spójność światopoglądową prezentowanej szerokim masom rzeczywistości medialnej, w kwestii tzw. afery podsłuchowej i udostępnienia materiałów operacyjnych (stenogramów) na potrzeby osobnego postępowania, zaleca się przyjęcie następującej linii:
1) Podkreślać legalność przekazania materiałów, bagatelizując zarazem ciężar sprawy. Dawać do zrozumienia, iż mamy do czynienia z próbą awanturniczego, politycznego rozegrania sytuacji.
2) W miarę możności powstrzymywać się od używania słów i sformułowań typu: „afera”, „afera podsłuchowa”, „inwigilacja”, „zamach na tajemnicę dziennikarską”. W ostateczności, przywoływać je w kontekście ironicznym.
3) Należy podkreślać troskę ABW o stabilność polityczną i spokój społeczny, czemu miało służyć objecie opieką organów państwa niektórych nieodpowiedzialnych dziennikarzy.
4) Dyskretnie zasiewać wątpliwości co do poczytalności Sumlińskiego Wojciecha; możliwie często podkreślać zarzuty dotyczące związków rzeczonego dziennikarza z tzw. komisją weryfikacyjną d.s. WSI, oferowaniem pozytywnej weryfikacji za łapówkę i Macierewiczem Antonim, co jest widomym dowodem na wysługiwanie się destrukcyjnej opcji politycznej.
5) Warto wspominać mimochodem, iż Sumliński Wojciech pracował nad kolejną jątrzącą i nieodpowiedzialną książką o śmierci ks. Popiełuszki Jerzego. Znając związki i sympatie rzeczonego dziennikarza, konfiskata materiałów w trakcie ubiegłorocznego prewencyjnego przeszukania była ze wszech miar uzasadniona i miała na celu zapobieżenie niepokojom społecznym.
6) Co do niejakiego Gmyza Cezarego - podkreślać miejsce jego obecnego zatrudnienia w, jak słusznie zauważył kolega Czuma, PiSowskim „Völkischer Beobachter”, znanym szerzej jako „Rzeczpospolita”, co dyskwalifikuje go jako wiarygodnego i rzetelnego dziennikarza.
7) W kwestii Rymanowskiego Bogdana, mimo iż jego miejscem pracy pozostaje wielokrotnie sprawdzona, sojusznicza stacja telewizyjna (TVN 24), nie należy zapominać o jego niefortunnej młodzieńczej przynależności do wywrotowego ugrupowania, znanego pod nazwą „Federacja Młodzieży Walczącej”, tudzież podejrzanej drodze zawodowej w takich reakcyjnych mediach, jak „Radio Plus” czy telewizja „Puls”.
W związku z tym, prosi się o naświetlanie sylwetki Rymanowskiego Bogdana pod naszkicowanym powyżej kątem, w celu wywołania u masowego odbiorcy przeświadczenia, iż podobne, potencjalnie wichrzycielskie jednostki winny pozostawać pod stałym nadzorem odpowiednich organów, powołanych do ochrony konstytucyjnego porządku Państwa.
8) Należy podkreślać zasadniczą różnicę między płynącymi z poczucia odpowiedzialności działaniami przedsięwziętymi przez ABW, a destrukcyjnymi, obliczonymi na rozpętanie politycznej wojny (i w dalszej perspektywie – zamach stanu) niedawnymi poczynaniami CBA.
9) Zwraca się uwagę na priorytet poruszanych tu kwestii w kontekście ponawianych ostatnio prób poderwania wiarygodności Partii i Rządu i dążenia przez wiadome, odwetowe kręgi do destabilizacji sytuacji wewnętrznej w kraju. Podkreślam pilność sprawy, albowiem w mediach mnożą się rozbieżne interpretacje, mogące mieć wpływ na narastanie poczucia dysonansu poznawczego wśród szerokich mas obywateli.
Niniejszy okólnik rozesłać odpowiednimi kanałami do szefów zaprzyjaźnionych redakcji, celem natychmiastowego wdrożenia.
Podpisano
Sekretarz Stanu
ppłk Krzysztof Bondaryk
Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
POseł nagle zrozumiał sens argumentacji JKM w sprawie broni.
WCz. Jerzy Borowczak, poseł PO i jeden z założycieli "Solidarności" uważa, że skala masakry na norweskiej wyspie Utoya byłaby dużo mniejsza, gdyby ofiary miały broń.
Poseł dokładnie powtarza argumentację, głoszoną wcześniej wiele razy przez p. Janusza Korwin-Mikkego. Jego zdaniem przestępcy nie mają problemów z zakupem broni, a ostre regulacje uniemożliwiające jej nabycie przez obywateli mogą doprowadzić do takiej sytuacji, jak miała miejsce w Norwegii, gdzie nikt nie był w stanie przeciwstawić się szaleńcowi.
WCz. Jerzy Borowczak uważa, że w Polsce należy zliberalizować ustawę o posiadaniu broni tak, aby każdy prawy mieszkaniec naszego kraju mógł ją kupić.
Źródło: www.jerzy-borowczak.pl
Opracował: Kuba Klimkowicz
------------------------------------------------------------------------------------------------
"Gdyby na tej wyspie byli ludzie posiadający broń, na pewno rozmiar tej tragedii byłby zdecydowanie mniejszy. Uważam, że powinniśmy zmienić ustawę o posiadaniu broni, aby każdy prawy obywatel, mógł posiadać broń do ochrony siebie i swoich bliskich. Takie tragedie jak w Norwegii mogą się zdarzyć w każdym miejscu na świecie, również w Polsce."- Jerzy Borowczak
Poseł dokładnie powtarza argumentację, głoszoną wcześniej wiele razy przez p. Janusza Korwin-Mikkego. Jego zdaniem przestępcy nie mają problemów z zakupem broni, a ostre regulacje uniemożliwiające jej nabycie przez obywateli mogą doprowadzić do takiej sytuacji, jak miała miejsce w Norwegii, gdzie nikt nie był w stanie przeciwstawić się szaleńcowi.
WCz. Jerzy Borowczak uważa, że w Polsce należy zliberalizować ustawę o posiadaniu broni tak, aby każdy prawy mieszkaniec naszego kraju mógł ją kupić.
Źródło: www.jerzy-borowczak.pl
Opracował: Kuba Klimkowicz
------------------------------------------------------------------------------------------------
"Gdyby na tej wyspie byli ludzie posiadający broń, na pewno rozmiar tej tragedii byłby zdecydowanie mniejszy. Uważam, że powinniśmy zmienić ustawę o posiadaniu broni, aby każdy prawy obywatel, mógł posiadać broń do ochrony siebie i swoich bliskich. Takie tragedie jak w Norwegii mogą się zdarzyć w każdym miejscu na świecie, również w Polsce."- Jerzy Borowczak
czwartek, 28 lipca 2011
Norwegowie masowo zapisują się do lewackich partii!!!
W zaledwie dwa dni setki Norwegów zapisały się do partii politycznych i ich oddziałów młodzieżowych. Ich szefowie stwierdzają, że chyba nigdy w historii kraju nie było tak dużego zainteresowania uczestnictwem w życiu politycznym - informują norweskie media.
Wszystkie partie zasiadające w Stortingu (parlamencie) odnotowały w poniedziałek i wtorek dziesiątki, a nawet setki zgłoszeń od kilkunastoletnich Norwegów i Norweżek, którzy zapisywali się do młodzieżowych oddziałów partii.
"Nie mogę być obojętna"
Zapisują się też osoby dorosłe. Najstarszą z nich była 93-letnia Asta Soervag z Bergen, która we wtorek została członkinią Partii Pracy (Ap). - Przez całe życie byłam bezpartyjna, lecz po tym, co się stało w piątek, stwierdziłam, że nie mogę być obojętna i że nadszedł czas, kiedy muszę coś zrobić. Nie wiem, jak długo jeszcze pożyję, lecz zapisałam się, ponieważ chcę dać coś od siebie dla kraju - powiedziała Norweżka na antenie telewizji NRK.
"To znak, że demokracja żyje"
Dziennik "Dagsavisen" opisuje niesłychane zainteresowanie członkostwem w partiach. - To znak, że demokracja żyje i pomimo strasznego ciosu staje się jeszcze silniejsza, zwłaszcza że do partii zapisują się masowo ludzie młodzi - powiedział gazecie Ole Kristian Hopp z Partii Konserwatywnej, która w niecałe dwa dni pozyskała 120 nowych członków oraz 40 do młodzieżówki.
Duże zainteresowanie odnotowała również Socjalistyczna Partia Lewicy, a zwłaszcza jej młodzieżówka Socjalistyczna Młodzież, której letni obóz w tym tygodniu miał się odbyć na wyspie Utoya. W sumie oba odziały pozyskały 135 nowych członków.
Przeciwna imigracji Partia Postępu (FrP), której członkiem był Anders Behring Breivik, który w piątek zastrzelił na Utoya 68 osób, do wtorku wieczorem odnotowała 80 zgłoszeń.
Sekretarz generalna Robotniczej Ligi Młodzieżowej, młodzieżówki Ap, która była celem ataku Breivika na Utoya, Tonje Brenna powiedziała, że zainteresowanie wstąpieniem do partii jest "tak nieprawdopodobne i oszałamiające, że nie jest w stanie podać liczb zgłaszających się w całym kraju, ponieważ dane te cały czas się zmieniają i wciąż rosną".
- Jestem pewna, że podczas wyborów samorządowych we wrześniu frekwencja będzie historycznie rekordowa. Właściwie każdy Norweg chce dzisiaj uczestniczyć w politycznym życiu swojego kraju - powiedziała dziennikowi "VG".
"Cios Breivika był chybiony"
Przewodnicząca FrP Siv Jensen powiedziała, że tak wielkie zainteresowanie uczestniczeniem w życiu politycznym kraju jest "fantastyczne" i że cios zadany przez Breivika był "chybiony".
Podkreśliła: "Największą karą dla Breivika będzie umocnienie się naszej demokracji i masowe uczestnictwo młodzieży w życiu politycznym kraju, co właśnie widać".
Młodzieżowe odziały partii politycznych doszły również do porozumienia w sprawie kampanii informacyjnych w szkołach przed wyborami samorządowymi. Będą prowadzone wspólnie i zamiast tradycyjnych lekcji informacyjnych o partiach politycznych i wyborach spotkania z młodzieżą będą odbywać się podczas ogólnoszkolnych zebrań na zasadzie "targu informacji" i dyskusji panelowych.
ant//mat
źródło:
tvn24
----------------------------------------------------------------------------------
To niesamowite jak podatny grunt znaleźli masoni w krajach skandynawskich. Podejrzewam ,że nawet oni nie spodziewali się tak histerycznych reakcji ogłupiałych Norwegów. Kiedyś mi było szkoda ich z powodu tej straszliwej migracji bo już nie mają szans i za kilka dekad Norwegów nie będzie. Może będą wspominani w podręcznikach jako prawdziwie tolerancyjny naród ,który się poświęcił w imię idei. Polityka masonów jest jasna ,najpierw migracja i mieszanie się ras i narodowości ,popularyzuje się już kłamliwe teorie ,że nie ma ras ,więc za jakiś czas stwierdzą ,że administracyjny podział nie ma sensu ,że ludzie i tak się wymieszali i już nie ma wyraźnych podziałów narodowych więc trzeba zlikwidować granice i wyrównać poziom ,życia np. w całej Europie na początek. Zapomniałem ,też o tym ,że masoni już w XVII wieku zaplanowali 3 wojny światowe i można podejrzewać ,że właśnie szykują się do rozpętania ostatniej po której ma nastąpić NWO (Nowy Porządek Świata).
Wszystkie partie zasiadające w Stortingu (parlamencie) odnotowały w poniedziałek i wtorek dziesiątki, a nawet setki zgłoszeń od kilkunastoletnich Norwegów i Norweżek, którzy zapisywali się do młodzieżowych oddziałów partii.
"Nie mogę być obojętna"
Zapisują się też osoby dorosłe. Najstarszą z nich była 93-letnia Asta Soervag z Bergen, która we wtorek została członkinią Partii Pracy (Ap). - Przez całe życie byłam bezpartyjna, lecz po tym, co się stało w piątek, stwierdziłam, że nie mogę być obojętna i że nadszedł czas, kiedy muszę coś zrobić. Nie wiem, jak długo jeszcze pożyję, lecz zapisałam się, ponieważ chcę dać coś od siebie dla kraju - powiedziała Norweżka na antenie telewizji NRK.
"To znak, że demokracja żyje"
Dziennik "Dagsavisen" opisuje niesłychane zainteresowanie członkostwem w partiach. - To znak, że demokracja żyje i pomimo strasznego ciosu staje się jeszcze silniejsza, zwłaszcza że do partii zapisują się masowo ludzie młodzi - powiedział gazecie Ole Kristian Hopp z Partii Konserwatywnej, która w niecałe dwa dni pozyskała 120 nowych członków oraz 40 do młodzieżówki.
Duże zainteresowanie odnotowała również Socjalistyczna Partia Lewicy, a zwłaszcza jej młodzieżówka Socjalistyczna Młodzież, której letni obóz w tym tygodniu miał się odbyć na wyspie Utoya. W sumie oba odziały pozyskały 135 nowych członków.
Przeciwna imigracji Partia Postępu (FrP), której członkiem był Anders Behring Breivik, który w piątek zastrzelił na Utoya 68 osób, do wtorku wieczorem odnotowała 80 zgłoszeń.
Sekretarz generalna Robotniczej Ligi Młodzieżowej, młodzieżówki Ap, która była celem ataku Breivika na Utoya, Tonje Brenna powiedziała, że zainteresowanie wstąpieniem do partii jest "tak nieprawdopodobne i oszałamiające, że nie jest w stanie podać liczb zgłaszających się w całym kraju, ponieważ dane te cały czas się zmieniają i wciąż rosną".
- Jestem pewna, że podczas wyborów samorządowych we wrześniu frekwencja będzie historycznie rekordowa. Właściwie każdy Norweg chce dzisiaj uczestniczyć w politycznym życiu swojego kraju - powiedziała dziennikowi "VG".
"Cios Breivika był chybiony"
Przewodnicząca FrP Siv Jensen powiedziała, że tak wielkie zainteresowanie uczestniczeniem w życiu politycznym kraju jest "fantastyczne" i że cios zadany przez Breivika był "chybiony".
Podkreśliła: "Największą karą dla Breivika będzie umocnienie się naszej demokracji i masowe uczestnictwo młodzieży w życiu politycznym kraju, co właśnie widać".
Młodzieżowe odziały partii politycznych doszły również do porozumienia w sprawie kampanii informacyjnych w szkołach przed wyborami samorządowymi. Będą prowadzone wspólnie i zamiast tradycyjnych lekcji informacyjnych o partiach politycznych i wyborach spotkania z młodzieżą będą odbywać się podczas ogólnoszkolnych zebrań na zasadzie "targu informacji" i dyskusji panelowych.
ant//mat
źródło:
tvn24
----------------------------------------------------------------------------------
To niesamowite jak podatny grunt znaleźli masoni w krajach skandynawskich. Podejrzewam ,że nawet oni nie spodziewali się tak histerycznych reakcji ogłupiałych Norwegów. Kiedyś mi było szkoda ich z powodu tej straszliwej migracji bo już nie mają szans i za kilka dekad Norwegów nie będzie. Może będą wspominani w podręcznikach jako prawdziwie tolerancyjny naród ,który się poświęcił w imię idei. Polityka masonów jest jasna ,najpierw migracja i mieszanie się ras i narodowości ,popularyzuje się już kłamliwe teorie ,że nie ma ras ,więc za jakiś czas stwierdzą ,że administracyjny podział nie ma sensu ,że ludzie i tak się wymieszali i już nie ma wyraźnych podziałów narodowych więc trzeba zlikwidować granice i wyrównać poziom ,życia np. w całej Europie na początek. Zapomniałem ,też o tym ,że masoni już w XVII wieku zaplanowali 3 wojny światowe i można podejrzewać ,że właśnie szykują się do rozpętania ostatniej po której ma nastąpić NWO (Nowy Porządek Świata).
Włosi jednak nie będą walczyć z "homofobią".
Włoska Izba Deputowanych odrzuciła projekt ustawy o uznaniu za dodatkową okoliczność obciążającą przestępstw popełnionych na tle homofobii. Lewica chciała, aby motywy te uznać za przejaw "nienawiści i dyskryminacji".
Posłowie opozycyjnej Partii Demokratycznej chciali, aby przestępstwa wobec osób homoseksualnych i transseksualnych były surowiej karane, jednak dzięki głosom koalicjantów z Ludu Wolności i Ligi Północnej oraz opozycyjnej chadeckiej Unii Centrum projekt przepadł.
Po głosowaniu doszło do wielkiej wrzawy. Swojego oburzenia nie kryli autorzy poprawk, Amnesty International oraz organizacje gejowskie.
Źródło: gosc.pl
Opracował: TP
Posłowie opozycyjnej Partii Demokratycznej chciali, aby przestępstwa wobec osób homoseksualnych i transseksualnych były surowiej karane, jednak dzięki głosom koalicjantów z Ludu Wolności i Ligi Północnej oraz opozycyjnej chadeckiej Unii Centrum projekt przepadł.
Po głosowaniu doszło do wielkiej wrzawy. Swojego oburzenia nie kryli autorzy poprawk, Amnesty International oraz organizacje gejowskie.
Źródło: gosc.pl
Opracował: TP
Zbrodniarz Jaruzelski obraża swoje ofiary.
Gen. Wojciech Jaruzelski, były komunistyczny I sekretarz KC PZPR, w wywiadzie dla tygodnika "Wprost", broniąc się, podkreślił, że system komunistyczny wychował i wykształcił miliony Polaków.
- Miliony fornali, małorolnych chłopków po wojnie ruszyły do miast. W tych miastach mieszkało wówczas 7 mln Polaków, a pod koniec tego systemu, w 1988 r., były ich już 24 mln. Trzeba było ich nakarmić, ubrać, wykształcić, przecież był szeroki analfabetyzm, dać im pracę i jakiś dach nad głową - podkreślał gen. Jaruzelski.
Komunista stwierdził też, że "drażni go, jak niektórzy o tym nie pamiętają, lekceważą ten czas, a ja wiem, że ich dziadkowi czy ojcu słoma wyłaziła z butów".
Źródło: wprost.pl
Opracował: G.K.
- Miliony fornali, małorolnych chłopków po wojnie ruszyły do miast. W tych miastach mieszkało wówczas 7 mln Polaków, a pod koniec tego systemu, w 1988 r., były ich już 24 mln. Trzeba było ich nakarmić, ubrać, wykształcić, przecież był szeroki analfabetyzm, dać im pracę i jakiś dach nad głową - podkreślał gen. Jaruzelski.
Komunista stwierdził też, że "drażni go, jak niektórzy o tym nie pamiętają, lekceważą ten czas, a ja wiem, że ich dziadkowi czy ojcu słoma wyłaziła z butów".
Źródło: wprost.pl
Opracował: G.K.
środa, 27 lipca 2011
Za zabicie kobiety ,kara większa niż za zabicie...człowieka?
Do kodeksu karnego w Meksyku wpisano nowy rodzaj przestępstwa - kobietobójstwo - informuje "Rzeczpospolita".
W Dystrykcie Federalnym, czyli meksykańskiej stolicy z przyległościami, za kobietobójstwo grozi teraz do 60 lat pozbawienia wolności, czyli o 10 lat więcej niż za zabójstwo, w którym płeć ofiary nie odgrywała żadnej roli - zaznacza "Rz".
- To krok w kierunku zbudowania społeczeństwa, w którym będzie rzeczywiście panowała równość, a kobiety będą wolne od przemocy - powiedział p. Marcel Ebrard, szef rządu centralnego regionu.
Źródło: www.rp.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz
W Dystrykcie Federalnym, czyli meksykańskiej stolicy z przyległościami, za kobietobójstwo grozi teraz do 60 lat pozbawienia wolności, czyli o 10 lat więcej niż za zabójstwo, w którym płeć ofiary nie odgrywała żadnej roli - zaznacza "Rz".
- To krok w kierunku zbudowania społeczeństwa, w którym będzie rzeczywiście panowała równość, a kobiety będą wolne od przemocy - powiedział p. Marcel Ebrard, szef rządu centralnego regionu.
Źródło: www.rp.pl
Opracował: Jarosław Wójtowicz
Każdy kraj któremu pomagamy ma oddać "część" suwerenności!
Każde państwo, które korzysta z pakietów pomocowych, powinno oddać część swojej suwerenności na rzecz Unii Europejskiej - twierdzi p. Wolfgang Schäuble, niemiecki minister finansów.
- Państwo z problemami, które otrzymuje pomoc, musi wyrazić wolę oddania części swoich suwerennych praw na rzecz UE - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Stern" niemiecki polityk.
Zobacz także: Kryzys strefy euro szansą na budowę imperium niemieckiego?
Źródło: stern.de
Opracował: TP
--------------------------------------------------------------------------
Komentarze:
- Państwo z problemami, które otrzymuje pomoc, musi wyrazić wolę oddania części swoich suwerennych praw na rzecz UE - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Stern" niemiecki polityk.
Zobacz także: Kryzys strefy euro szansą na budowę imperium niemieckiego?
Źródło: stern.de
Opracował: TP
--------------------------------------------------------------------------
Komentarze:
Skandaliczny przedwyborczy bełkot Sikorskiego, (dla Gazety Wyborczej)
27.07. Londyn (PAP) - W Polsce nie brak ludzi myślących tak jak Behring Breivik, który strzelał do rodaków, by obalić rząd, ponieważ uważa, że jest on pozbawiony prawnego i politycznego tytułu do rządzenia - powiedział w środę w Londynie szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.
W Londynie minister Sikorski spotkał się z szefem brytyjskiego MSZ Williamem Hague'em w ramach regularnych konsultacji polsko-brytyjskich.
"W Polsce też mamy środowiska, które uważają, że demokratycznie wybrany prezydent czy rząd to zdrajcy, którzy naprawdę nie reprezentują Polski i Polaków. To są bardzo niebezpieczne emocje i ich podsycanie może prowadzić do takich nieobliczalnych skutków" - przestrzegł na spotkaniu z dziennikarzami.
Sikorski zauważył, że z takimi poglądami stara się walczyć we własnym zakresie. Przypomniał swoje zawiadomienie o przestępstwie, które złożył w prokuraturze, dotyczące niektórych portali. "Mowa nienawiści w internecie, pisanie karygodnych bzdur, takich jak +Żydzi do gazu+ czy innych tego typu treści nawołujących do przemocy w internecie, uzmysławiają na przykładzie norweskim, jak blisko może być od słów do czynów" - zaznaczył.
"Internet to kloaka, w której różni frustraci wylewają swoją żółć. Zniesławiania, nawoływania do nienawiści, do przemocy nie są objęte immunitetem prawnym. (...) Prawo obowiązuje w internecie tak samo jak gdzie indziej" - dodał.
Według niego winni wpisów nadużywających wolności słowa muszą brać odpowiedzialność za to, co piszą, tak samo, jak właściciele mediów, którzy rozprowadzają ich wpisy. Sikorski uważa, że internet wymaga regulacji tak samo jak inne media.
Zamach w Norwegii skomplikował - jego zdaniem - wstępne rządowe prace nad projektem ustawy o usługach internetowych, ponieważ na nieprzejrzyste uregulowania prawne nałożył się dodatkowy element bezpieczeństwa publicznego.
Minister liczy, że sprawa, którą wytoczył portalom, umożliwi sądowi rozstrzygnięcie, która ustawa reguluje działalność forów internetowych: czy jest to ustawa o usługach internetowych (hostingu internetowym), czy też prawo prasowe.
Sikorski zapewnił, że w sprawie piątkowych ataków w Norwegii polskie służby od pierwszych chwil współpracują ze służbami innych państw.
"W sprawie zamachowca w Norwegii są niestety wątki polskie, zarówno ideologiczne - terrorysta z aprobatą wyrażał się o niektórych partiach politycznych w Polsce - jak też niestety również wątki logistyczne. (...) Atak pokazuje, jak bardzo potrzebna jest paneuropejska współpraca wymiany danych o podejrzanych transakcjach" - wskazał.
W Londynie minister Sikorski spotkał się z szefem brytyjskiego MSZ Williamem Hague'em w ramach regularnych konsultacji polsko-brytyjskich.
"W Polsce też mamy środowiska, które uważają, że demokratycznie wybrany prezydent czy rząd to zdrajcy, którzy naprawdę nie reprezentują Polski i Polaków. To są bardzo niebezpieczne emocje i ich podsycanie może prowadzić do takich nieobliczalnych skutków" - przestrzegł na spotkaniu z dziennikarzami.
Sikorski zauważył, że z takimi poglądami stara się walczyć we własnym zakresie. Przypomniał swoje zawiadomienie o przestępstwie, które złożył w prokuraturze, dotyczące niektórych portali. "Mowa nienawiści w internecie, pisanie karygodnych bzdur, takich jak +Żydzi do gazu+ czy innych tego typu treści nawołujących do przemocy w internecie, uzmysławiają na przykładzie norweskim, jak blisko może być od słów do czynów" - zaznaczył.
"Internet to kloaka, w której różni frustraci wylewają swoją żółć. Zniesławiania, nawoływania do nienawiści, do przemocy nie są objęte immunitetem prawnym. (...) Prawo obowiązuje w internecie tak samo jak gdzie indziej" - dodał.
Według niego winni wpisów nadużywających wolności słowa muszą brać odpowiedzialność za to, co piszą, tak samo, jak właściciele mediów, którzy rozprowadzają ich wpisy. Sikorski uważa, że internet wymaga regulacji tak samo jak inne media.
Zamach w Norwegii skomplikował - jego zdaniem - wstępne rządowe prace nad projektem ustawy o usługach internetowych, ponieważ na nieprzejrzyste uregulowania prawne nałożył się dodatkowy element bezpieczeństwa publicznego.
Minister liczy, że sprawa, którą wytoczył portalom, umożliwi sądowi rozstrzygnięcie, która ustawa reguluje działalność forów internetowych: czy jest to ustawa o usługach internetowych (hostingu internetowym), czy też prawo prasowe.
Sikorski zapewnił, że w sprawie piątkowych ataków w Norwegii polskie służby od pierwszych chwil współpracują ze służbami innych państw.
"W sprawie zamachowca w Norwegii są niestety wątki polskie, zarówno ideologiczne - terrorysta z aprobatą wyrażał się o niektórych partiach politycznych w Polsce - jak też niestety również wątki logistyczne. (...) Atak pokazuje, jak bardzo potrzebna jest paneuropejska współpraca wymiany danych o podejrzanych transakcjach" - wskazał.
Źródło: PAP
źródło:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,10019182,W_Brytania_Sikorski__W_Polsce_nie_brak_ludzi_myslacych.html
Zabici w Norwegii ,jak Hitlerjugend.
Red. Glenn Beck z USA porównał zamordowanych przez norweskiego szaleńca nastolatków do dzieci, które należały do nazistowskiej Hitlerjugend.
- Cały ten obóz przypomina mi młodzieżówkę Hitlera. Uważam za dziwne, że ktoś organizuje obóz dla dzieci, który skupia się wyłącznie na polityce. To niepokojące - powiedział kontrowersyjny dziennikarz.
W dalszej części swojej audycji p. Beck ostro skrytykował norweskiego terrorystę i porównał go do zamachowców z 11 września 2001 r.
- Nie ma żadnej różnicy. On jest tak samo zły, jak Osama bin Laden. Kropka - podsumował publicysta.
Zobacz także: Breivik: za późno na demokratyczną walkę z islamizacją.
Źródło: mediamatters.org
Opracował: Jarosław Wójtowicz
- Cały ten obóz przypomina mi młodzieżówkę Hitlera. Uważam za dziwne, że ktoś organizuje obóz dla dzieci, który skupia się wyłącznie na polityce. To niepokojące - powiedział kontrowersyjny dziennikarz.
W dalszej części swojej audycji p. Beck ostro skrytykował norweskiego terrorystę i porównał go do zamachowców z 11 września 2001 r.
- Nie ma żadnej różnicy. On jest tak samo zły, jak Osama bin Laden. Kropka - podsumował publicysta.
Zobacz także: Breivik: za późno na demokratyczną walkę z islamizacją.
Źródło: mediamatters.org
Opracował: Jarosław Wójtowicz
Koministyczny prezydent USA traci swój żelazny elektorat.
Prezydent Barak Obama traci poparcie nawet wśród postępowych Demokratów oraz czarnoskórych, czyli w grupach, które mają mu zagwarantować reelekcję - wynika z sondażu Washington Post-ABC.
Poparcie polityki na rynku pracy p. Obamy wśród Demokratów w ciągu roku spadło aż o 22% i obecnie wynosi zaledwie 31%. Z kolei wśród czarnoskórych jego agendę popiera niewiele ponad 50%.
Jeśli natomiast chodzi o poparcie polityki gospodarczej prezydenta Obamy przez wszystkich Amerykanów, to wynosi ono tylko 39% i jest najniższe w historii.
Źródło: www.washingtonpost.com
Opracował: Jarosław Wójtowicz
"Walka" z globciem jest pretekstem do odbierania nam wolności.
Prezydent Czech w trakcie wizyty w Australii porównał walkę ze zmianami klimatu z filozofią totalitarną podobną do komunizmu, ograniczającą wolności demokratyczne.
JE Wacław Klaus, przemawiając w Narodowym Klubie Prasowym w Canberze, zaatakował arogancję zwolenników walki z globalnym ociepleniem i ostrzegł przed daremnością prób walki z klimatem. P. Klaus powiedział, że aktywiści walki ze zmianami klimatu starają się ograniczyć wolny rynek, dyktować ceny i uzyskać większą kontrolę nad społeczeństwem.
- Doświadczyliśmy komunizmu, centralnego planowania i wszelkiego rodzaju prób zorganizowania społeczeństwa od góry. Czuję się w obowiązku ostrzec przed argumentami i zakreślanymi celami, które brzmią bardzo podobne do tych, którym musieliśmy się oprzeć dziesiątki tat temu - mówił JE Wacław Klaus.
Doszło też do zgrzytu. Prezydent Klaus nie udzielił wywiadu sieci ABC, gdyż nie zgodził się na przejście przez bramkę kontroli bezpieczeństwa przy wejściu do gmachu parlamentu w Canberze, gdzie znajduje się studio telewizji ABC.
Zobacz także: Klaus będzie w Australii podważał globciep.
Źródło: www.theaustralian.com.au, www.theaustralian.com.au
Opracował: Piotr Kadaj
JE Wacław Klaus, przemawiając w Narodowym Klubie Prasowym w Canberze, zaatakował arogancję zwolenników walki z globalnym ociepleniem i ostrzegł przed daremnością prób walki z klimatem. P. Klaus powiedział, że aktywiści walki ze zmianami klimatu starają się ograniczyć wolny rynek, dyktować ceny i uzyskać większą kontrolę nad społeczeństwem.
- Doświadczyliśmy komunizmu, centralnego planowania i wszelkiego rodzaju prób zorganizowania społeczeństwa od góry. Czuję się w obowiązku ostrzec przed argumentami i zakreślanymi celami, które brzmią bardzo podobne do tych, którym musieliśmy się oprzeć dziesiątki tat temu - mówił JE Wacław Klaus.
Doszło też do zgrzytu. Prezydent Klaus nie udzielił wywiadu sieci ABC, gdyż nie zgodził się na przejście przez bramkę kontroli bezpieczeństwa przy wejściu do gmachu parlamentu w Canberze, gdzie znajduje się studio telewizji ABC.
Zobacz także: Klaus będzie w Australii podważał globciep.
Źródło: www.theaustralian.com.au, www.theaustralian.com.au
Opracował: Piotr Kadaj
Syn premiera wygrał konkurs w którym nie brał udziału...i pojechał do Chin na koszt państwa.
Pracujący w gdańskim oddziale "Gazety Wyborczej" p. Michał Tusk, udał się wraz z rządową delegacją w podróż do Chin.
Syn premiera poleciał do Państwa Środka na konferencję dotyczącą szybkich kolei na początku grudnia. Koszty podróży 3 dziennikarzy (18 tys. zł), w tym 2 z "Gazety Wyborczej", zostały pokryte przez Polskie Koleje Państwowe, a za pobyt płacili gospodarze. Wraz z p. Michałem Tuskiem w składzie polskiej delegacji znalazł się też m.in. p. Juliusz Engelhardt, wtedy piastujący jeszcze stanowisko wiceministra infrastruktury, a kilka dni po powrocie z Chin, odwołany za paraliż na kolei związany z wdrażaniem nowego rozkładu jazdy.
P. Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy PKP PLK, tłumaczy, że dziennikarze udali się do Chin, ponieważ są laureatami konkursu "Człowiek roku - przyjaciel kolei". Jak wynika z oficjalnej strony konkursu, p. Michał Tusk jednak nigdy go nie wygrał, a zeszłoroczny zwycięzca, p. Robert Wyszyński nie uczestniczył w podróży.
Źródło: tvp.info, tvp.info, www.przyjaciel-kolei.pl
Opracował: Kuba Klimkowicz
Syn premiera poleciał do Państwa Środka na konferencję dotyczącą szybkich kolei na początku grudnia. Koszty podróży 3 dziennikarzy (18 tys. zł), w tym 2 z "Gazety Wyborczej", zostały pokryte przez Polskie Koleje Państwowe, a za pobyt płacili gospodarze. Wraz z p. Michałem Tuskiem w składzie polskiej delegacji znalazł się też m.in. p. Juliusz Engelhardt, wtedy piastujący jeszcze stanowisko wiceministra infrastruktury, a kilka dni po powrocie z Chin, odwołany za paraliż na kolei związany z wdrażaniem nowego rozkładu jazdy.
P. Krzysztof Łańcucki, rzecznik prasowy PKP PLK, tłumaczy, że dziennikarze udali się do Chin, ponieważ są laureatami konkursu "Człowiek roku - przyjaciel kolei". Jak wynika z oficjalnej strony konkursu, p. Michał Tusk jednak nigdy go nie wygrał, a zeszłoroczny zwycięzca, p. Robert Wyszyński nie uczestniczył w podróży.
Źródło: tvp.info, tvp.info, www.przyjaciel-kolei.pl
Opracował: Kuba Klimkowicz
wtorek, 26 lipca 2011
Kosztowna ryba zamiast kosztownej wędki.
Unia Europejska przekaże 27,8 mln euro na walkę z głodem w Somalii - zapowiedziała unijna komisarz, p. Krystalina Georgiewa.
- Ten niespotykany kryzys na łuku Afryki wymaga niespotykanej odpowiedzi - powiedziała komisarz.
P. Georgiewa zapowiedziała, że łączna pomoc UE dla Somalii ma wynieść prawie 158 mln euro.
Źródło: neurope.eu
Opracował: TP
------------------------------------------------------
Ja bym może i nawet nie miał nic przeciwko ,ale tylko jeśli by wszyscy murzyni w krajach którym udziela się pomocy (a wręcz utrzymuje niektóre z nich są utrzymywane nawet w 40% przez konkretne kraje Europejskie),mieli ztwierdzone upośledzenie ,pierwszą grupę inwalidzką ,albo inną niezdolność do samodzielnego funkcjonowania. Ale wtedy nie mogliby tworzyć samodzielnych państw i musieliby zostać sprowadzeni do roli pacjentów ,a ich ziemia administracyjnie przejęta.
- Ten niespotykany kryzys na łuku Afryki wymaga niespotykanej odpowiedzi - powiedziała komisarz.
P. Georgiewa zapowiedziała, że łączna pomoc UE dla Somalii ma wynieść prawie 158 mln euro.
Źródło: neurope.eu
Opracował: TP
------------------------------------------------------
Ja bym może i nawet nie miał nic przeciwko ,ale tylko jeśli by wszyscy murzyni w krajach którym udziela się pomocy (a wręcz utrzymuje niektóre z nich są utrzymywane nawet w 40% przez konkretne kraje Europejskie),mieli ztwierdzone upośledzenie ,pierwszą grupę inwalidzką ,albo inną niezdolność do samodzielnego funkcjonowania. Ale wtedy nie mogliby tworzyć samodzielnych państw i musieliby zostać sprowadzeni do roli pacjentów ,a ich ziemia administracyjnie przejęta.
Zalew Europy przez arabów stanowi ducha Schengen.
Francja i Włochy poprzez próbę powstrzymania imigrantów arabskich pogwałciły ducha traktatu z Schengen, lecz nie jego zasad - stwierdziła Komisja Europejska.
KE zbadała sprawę kwietniowych działań Paryża i Rzymu, które usiłowały zablokować dostęp tunezyjskim imigrantom.
- Z formalnego punktu widzenia kroki podjęte przez włoskie i francuskie władze były w zgodzie z prawem Unii Europejskiej. Jednak żałuję, że duch zasad Schengen nie był w pełni poszanowany - powiedziała p. Cecylia Malmstroem, unijna komisarz spraw wewnętrznych.
Źródło: EUBusiness.com
Opracował: TP
KE zbadała sprawę kwietniowych działań Paryża i Rzymu, które usiłowały zablokować dostęp tunezyjskim imigrantom.
- Z formalnego punktu widzenia kroki podjęte przez włoskie i francuskie władze były w zgodzie z prawem Unii Europejskiej. Jednak żałuję, że duch zasad Schengen nie był w pełni poszanowany - powiedziała p. Cecylia Malmstroem, unijna komisarz spraw wewnętrznych.
Źródło: EUBusiness.com
Opracował: TP
Smoleński przebierze się za SS-mana?
Totalniacy z „Gazety Wyborczej” przedstawiają się jako płomienni szermierze wolności i dlatego przez wielu naiwnych ludzi uważani są za liberałów. Oczywiście tacy z nich liberałowie, jak ze mnie chiński mandaryn. Z kim przestajesz, takim się stajesz, a cóż dopiero, gdy ten ktoś jest przełożonym, któremu podwładni muszą jadać z ręki? Nie ma żadnej możliwości, żeby podlegając panu redaktorowi Michnikowi ani zostać, ani pozostać liberałem. „Gazeta Wyborcza” jest żydowską gazetą dla Polaków. Co to znaczy? Na początku okupacji niemieckiej Niemcy zainterpelowali znanego polskiego germanofila Władysława Studnickiego, dlaczego nie pisuje do niemieckich gazet. Studnicki na to, że jak to „nie pisuje”, kiedy przecież pisuje - na przykład do „Das Reich”. Niemcy, że owszem, wiedzą o tym - ale dlaczego nie pisuje do „Nowego Kuriera Warszawskiego”? Studnicki im odpowiedział, że on pisuje do niemieckich gazet dla Niemców, ale nie będzie pisywał do niemieckich gazet dla Polaków. Jaka między nimi była różnica? Taka, że niemieckie gazety dla Niemców przedstawiały niemiecki punkt widzenia jako niemiecki - i to było w porządku - natomiast niemieckie gazety dla Polaków przedstawiały niemiecki punkt widzenia jako obiektywny - a to była nieprawda. Więc „Gazeta Wyborcza” jest żydowską gazetą dla Polaków i żadnych liberałów tam nie ma, ani być nie może. Nie za liberalizm im płacą.
Oto właśnie redaktor Paweł Smoleński próbuje drapować się w kostium szermierza wolności przy okazji wybryku pana Pawła Hajncela, który przebrał się za motyla i w takim przebraniu, podrygując i podskakując próbował dołączyć do procesji Bożego Ciała w Łodzi. Proboszcz parafii, gdzie wybryk miał miejsce, złożył doniesienie do prokuratury, która oświadczyła, że musi zbadać, jakie intencje przyświecały panu Hajncelowi. Redaktor Smoleński uważa, że nie ma czego badać, bo pan Hajncel to wyjaśnił; chciał „zaprotestować przeciwko zawłaszczaniu przez Kościół przestrzeni publicznej”, bo to go „wkurza”. Wprawdzie pan red. Smoleński szczerze przyznaje, że nie odważyłby się pana Hajncela naśladować, ale „zdaje mu się”, że „każdy obywatel polski i każda organizacja ma prawo protestować i stawiać pytania”. Demokracja bowiem - powiada - to orkiestra, w którtej co prawda nie wszyscy mogą tyle samo, ale zagrać wolno każdemu.
Taka deklaracja sprawia wrażenie szalenie liberalnej, ale spróbujmy pana redaktora Smoleńskiego sprawdzić. Oto do obozu w Oświęcimiu co roku przyjeżdżają z Izraela wycieczki i urządzają tam tak zwany „Marsz Żywych”. Jest to bez najmniejszych wątpliwości forma czasowego zawłaszczenia przestrzeni publicznej, z udziałem uzbrojonych izraelskich komandosów, którzy chyba nawet nie pytają tubylczych dygnitarzy o pozwolenie na taką zbrojną obecność, a ponadto - jak dowodzą relacje hotelarzy i restauratorów - nawet dość uciążliwa z powodów obyczajowych.
Wyobraźmy sobie jednak, co napisałaby „Gazeta Wyborcza” - być może nawet piórem samego red. Smoleńskiego - gdyby tak jacyś happenerzy, „wkurzeni” taką ostentacją, przebrali się za SS-manów i otoczywszy kordonem uczestników Marszu Żywych wnosili okrzyki: „Juden raus!” albo „Juden schnell!”? Nietrudno wyobrazić sobie („ten szum, ten krzyk, ten gwałt ja sobie wyobrażam”) ten klangor i lawinę donosów, skoro dziennikarze „Gazety Wyborczej” w rodzaju pana Karola Adamaszka z Lublina zasypują prokuraturę doniesieniami w sprawach znacznie mniejszej wagi. Zatem od razu widać, że ten kostium liberała, w jaki drapuje się pan red. Smoleński, to tylko przebranie, spod którego wygląda znajomy wizerunek totalniaka, próbującego wykorzystać jakichś biednych maniaków do sekowania i obezwładniania znienawidzonego chrześcijaństwa.
Oto właśnie redaktor Paweł Smoleński próbuje drapować się w kostium szermierza wolności przy okazji wybryku pana Pawła Hajncela, który przebrał się za motyla i w takim przebraniu, podrygując i podskakując próbował dołączyć do procesji Bożego Ciała w Łodzi. Proboszcz parafii, gdzie wybryk miał miejsce, złożył doniesienie do prokuratury, która oświadczyła, że musi zbadać, jakie intencje przyświecały panu Hajncelowi. Redaktor Smoleński uważa, że nie ma czego badać, bo pan Hajncel to wyjaśnił; chciał „zaprotestować przeciwko zawłaszczaniu przez Kościół przestrzeni publicznej”, bo to go „wkurza”. Wprawdzie pan red. Smoleński szczerze przyznaje, że nie odważyłby się pana Hajncela naśladować, ale „zdaje mu się”, że „każdy obywatel polski i każda organizacja ma prawo protestować i stawiać pytania”. Demokracja bowiem - powiada - to orkiestra, w którtej co prawda nie wszyscy mogą tyle samo, ale zagrać wolno każdemu.
Taka deklaracja sprawia wrażenie szalenie liberalnej, ale spróbujmy pana redaktora Smoleńskiego sprawdzić. Oto do obozu w Oświęcimiu co roku przyjeżdżają z Izraela wycieczki i urządzają tam tak zwany „Marsz Żywych”. Jest to bez najmniejszych wątpliwości forma czasowego zawłaszczenia przestrzeni publicznej, z udziałem uzbrojonych izraelskich komandosów, którzy chyba nawet nie pytają tubylczych dygnitarzy o pozwolenie na taką zbrojną obecność, a ponadto - jak dowodzą relacje hotelarzy i restauratorów - nawet dość uciążliwa z powodów obyczajowych.
Wyobraźmy sobie jednak, co napisałaby „Gazeta Wyborcza” - być może nawet piórem samego red. Smoleńskiego - gdyby tak jacyś happenerzy, „wkurzeni” taką ostentacją, przebrali się za SS-manów i otoczywszy kordonem uczestników Marszu Żywych wnosili okrzyki: „Juden raus!” albo „Juden schnell!”? Nietrudno wyobrazić sobie („ten szum, ten krzyk, ten gwałt ja sobie wyobrażam”) ten klangor i lawinę donosów, skoro dziennikarze „Gazety Wyborczej” w rodzaju pana Karola Adamaszka z Lublina zasypują prokuraturę doniesieniami w sprawach znacznie mniejszej wagi. Zatem od razu widać, że ten kostium liberała, w jaki drapuje się pan red. Smoleński, to tylko przebranie, spod którego wygląda znajomy wizerunek totalniaka, próbującego wykorzystać jakichś biednych maniaków do sekowania i obezwładniania znienawidzonego chrześcijaństwa.
Stanisław Michalkiewicz
źródło:
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2133
poniedziałek, 25 lipca 2011
Breivik igrzyska dla mas ,wróg publiczny idiotów.
Psychopatyczny morderca, który dokonał masakry w Norwegii, powiązany był z Angielską Ligą Obrony, organizacją, której celem jest walka z islamem - twerdzi brytyjski "Sunday Express". Z kolei inne media donoszą, że morderca groził nawet papieżowi JŚw Benedyktowi XVI.
P. Andrzej Behring Brievik, który przyznał się do zamachu, doradzał EDL, jak wzbudzać wśród społeczeństwa nienawiść do muzułmanów. Jednocześnie sam chciał stworzyć podobną organizację w Norwegii.
Według włoskiego socjologa p. Maksymiliana Introvigne, p. Breivik groził też bezpośrednio papieżowi, pisząc o nim, że "porzucił chrześcijaństwo i europejskich chrześcijan i powinien być uważany za papieża tchórzliwego, niekompetentnego, skorumpowanego i nielegalnego".
- Breivik zaproponował nawet zwołanie wielkiego europejskiego kongresu chrześcijańskiego, z którego narodziłby się jednolity, antyislamski europejski kościół - powiedział socjolog.
Zobacz także: Sikorski za karą śmierci?
Źródło: express.co.uk, dziennik.pl
Opracował: TP
------------------------------------------------------------------------------------
A więc widzę ,że już dziennikarzyny oceniły stan psychiczny lewaka pisząc o nim psychopatyczny morderca (no tak chwytliwe określenie dobre na pierwszą stronę gazet). Po drugie proszę przeczytać całą tą notkę i pokazać mi w którym miejscu są te groźby pod adresem papieża? Ja rozumiem ,że zawsze znajdzie się idiota który będzie bezmyślnie powtarzał każdą głupotę ,ale mogliby albo inaczej spreparować jego wypowiedzi ,albo zakwalifikować to nie jako groźbę (nie wiem jak na to wpadli) ,a np. obrazę majestatu. Ale "groził papieżowi" jest bardziej medialne ,wiem.
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
W całym tym zamachu nie chodzi o żaden zamach prawicy na lewicę (zamachowiec sam był lewicowcem, należał do lewicowych organizacji i nawet sympatyzował z Obamą). W tzw. starej Europie nie ma praktycznie żadnej partii prawicowej. Są same partie o różnych odcieniach lewicowości (nb. zawsze pękam ze śmiechu, gdy lewusy utożsamiają takich wybitnych socjalistów jak Hitler i Mussolini z prawicą; zawsze też pękam ze śmiechu, gdy tow. Napieralski nazywa PO i PiS prawicą).
Nazywanie masona chrześcijaninem też jest zabawne.
O co więc chodziło w tych zamachach? Mianowicie o to, że Norweska Partia Pracy jest ostro antysyjonistyczna i obecny norweski rząd jest jedną z głównych sił na arenie międzynarodowej, która walczy o utworzenie państwa palestyńskiego (a rozstrzygnięcie w ONZ tuż tuż). Zarazem obecny rząd norweski najostrzej ze wszystkich państw tzw. Zachodu potępia Izrael.
Na wyspie Utoya w czwartek (dzień przed zamachem) gościł u owej socjalistycznej młodzieżówki norweski minister spraw zagranicznych Jonas Gahr Store, a impreza odbywała się w atmosferze antysyjonizmu, co widać na poniższym zdjęciu:
Do tego dorzucam link:
[tiny.pl]
A kim jest zamachowiec? To wg mnie prawie na pewno norweski odpowiednik tych masonów-protestantów-syjonistów, których są miliony w USA (w Polsce prawie nikt nie wie o tym zjawisku, a diasporze żydowskiej w USA udało się wytresować miliony WASP-ów na swoje potrzeby i teraz ci utożsamiają potrzebę powstania "Wielkiego Izraela" jako konieczny warunek nadejścia Mesjasza; wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to nie żart).
Poniżej tekst prof. Pogonowskiego na ten temat pt. "Fundamentaliści protestanccy i walczący Izrael":
[tiny.pl]
Chyba jedyną książką, jaka wyszła na ten temat w Polsce jest: Anna Peck, "Trzecia Świątynia Jerozolimska w koncepcjach chrześcijańskiego syjonizmu w Stanach Zjednoczonych", Kraków 2010.
A tu strona CUFI (Christians United for Israel):
[cufi.convio.net]
Co ciekawe od poniedziałku do środy trwał coroczny szczyt CUFI w Waszyngtonie, a już w piątek ów norweski mason-protestant-syjonista dokonał zamachów. Może to przypadek, a może oglądał jakąś transmisję z tego szczytu w necie i się nakręcił. Tak czy owak - odnotowuję zbieżność dat.
Co do tego, że Anders Behring Breivik był masonem nie ma wątpliwości. Co do tego, że był syjonistą - też.
Poniżej wklejam link, a w tekście w tymże linku są kolejne linki, na które też warto kliknąć:
[monitorpolski.wordpress.com]
Teraz media kontrolowane przez sitwę rządzącą tzw. Zachodem próbują przedstawiać zamachowca jako jakiegoś prawicowca, ekstremistę czy "aryjskiego barbarzyńcę", jak to na naszym podwórku robi "Gazeta Wyborcza":
[wyborcza.pl]
"Daily Mail" podkreślił nawet w nagłówku, że ów zamachowiec był blondynem (sic!):
Dlatego apeluję do wszystkich tu dyskutujących, bez względu na poglądy, żeby nie dawali się mediom systemowym robić w bambuko, bo "Nowy Wspaniały Świat" uderzy w nas wszystkich.
PS. Coś mi się zdaje, że teraz w Europie pojawią się (zapewne już wcześniej przygotowane na zjeździe Klubu Bilderberg lub na jakimś innym spędzie totalniaków) ustawy w stylu USA Patriot Act i tak nas wezmą za mordę, że się nie pozbieramy.
Po powyższym można też wnioskować, że branie za mordę rozpocznie się od walki z "aryjskimi barbarzyńcami", pod co dowolnie podciągani będą wszelacy patrioci, narodowcy i przeciwnicy projektu NWO.
Dagomeusz
(aryjski barbarzyńca)
P. Andrzej Behring Brievik, który przyznał się do zamachu, doradzał EDL, jak wzbudzać wśród społeczeństwa nienawiść do muzułmanów. Jednocześnie sam chciał stworzyć podobną organizację w Norwegii.
Według włoskiego socjologa p. Maksymiliana Introvigne, p. Breivik groził też bezpośrednio papieżowi, pisząc o nim, że "porzucił chrześcijaństwo i europejskich chrześcijan i powinien być uważany za papieża tchórzliwego, niekompetentnego, skorumpowanego i nielegalnego".
- Breivik zaproponował nawet zwołanie wielkiego europejskiego kongresu chrześcijańskiego, z którego narodziłby się jednolity, antyislamski europejski kościół - powiedział socjolog.
Zobacz także: Sikorski za karą śmierci?
Źródło: express.co.uk, dziennik.pl
Opracował: TP
------------------------------------------------------------------------------------
A więc widzę ,że już dziennikarzyny oceniły stan psychiczny lewaka pisząc o nim psychopatyczny morderca (no tak chwytliwe określenie dobre na pierwszą stronę gazet). Po drugie proszę przeczytać całą tą notkę i pokazać mi w którym miejscu są te groźby pod adresem papieża? Ja rozumiem ,że zawsze znajdzie się idiota który będzie bezmyślnie powtarzał każdą głupotę ,ale mogliby albo inaczej spreparować jego wypowiedzi ,albo zakwalifikować to nie jako groźbę (nie wiem jak na to wpadli) ,a np. obrazę majestatu. Ale "groził papieżowi" jest bardziej medialne ,wiem.
//////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
W całym tym zamachu nie chodzi o żaden zamach prawicy na lewicę (zamachowiec sam był lewicowcem, należał do lewicowych organizacji i nawet sympatyzował z Obamą). W tzw. starej Europie nie ma praktycznie żadnej partii prawicowej. Są same partie o różnych odcieniach lewicowości (nb. zawsze pękam ze śmiechu, gdy lewusy utożsamiają takich wybitnych socjalistów jak Hitler i Mussolini z prawicą; zawsze też pękam ze śmiechu, gdy tow. Napieralski nazywa PO i PiS prawicą).
Nazywanie masona chrześcijaninem też jest zabawne.
O co więc chodziło w tych zamachach? Mianowicie o to, że Norweska Partia Pracy jest ostro antysyjonistyczna i obecny norweski rząd jest jedną z głównych sił na arenie międzynarodowej, która walczy o utworzenie państwa palestyńskiego (a rozstrzygnięcie w ONZ tuż tuż). Zarazem obecny rząd norweski najostrzej ze wszystkich państw tzw. Zachodu potępia Izrael.
Na wyspie Utoya w czwartek (dzień przed zamachem) gościł u owej socjalistycznej młodzieżówki norweski minister spraw zagranicznych Jonas Gahr Store, a impreza odbywała się w atmosferze antysyjonizmu, co widać na poniższym zdjęciu:
Do tego dorzucam link:
[tiny.pl]
A kim jest zamachowiec? To wg mnie prawie na pewno norweski odpowiednik tych masonów-protestantów-syjonistów, których są miliony w USA (w Polsce prawie nikt nie wie o tym zjawisku, a diasporze żydowskiej w USA udało się wytresować miliony WASP-ów na swoje potrzeby i teraz ci utożsamiają potrzebę powstania "Wielkiego Izraela" jako konieczny warunek nadejścia Mesjasza; wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to nie żart).
Poniżej tekst prof. Pogonowskiego na ten temat pt. "Fundamentaliści protestanccy i walczący Izrael":
[tiny.pl]
Chyba jedyną książką, jaka wyszła na ten temat w Polsce jest: Anna Peck, "Trzecia Świątynia Jerozolimska w koncepcjach chrześcijańskiego syjonizmu w Stanach Zjednoczonych", Kraków 2010.
A tu strona CUFI (Christians United for Israel):
[cufi.convio.net]
Co ciekawe od poniedziałku do środy trwał coroczny szczyt CUFI w Waszyngtonie, a już w piątek ów norweski mason-protestant-syjonista dokonał zamachów. Może to przypadek, a może oglądał jakąś transmisję z tego szczytu w necie i się nakręcił. Tak czy owak - odnotowuję zbieżność dat.
Co do tego, że Anders Behring Breivik był masonem nie ma wątpliwości. Co do tego, że był syjonistą - też.
Poniżej wklejam link, a w tekście w tymże linku są kolejne linki, na które też warto kliknąć:
[monitorpolski.wordpress.com]
Teraz media kontrolowane przez sitwę rządzącą tzw. Zachodem próbują przedstawiać zamachowca jako jakiegoś prawicowca, ekstremistę czy "aryjskiego barbarzyńcę", jak to na naszym podwórku robi "Gazeta Wyborcza":
[wyborcza.pl]
"Daily Mail" podkreślił nawet w nagłówku, że ów zamachowiec był blondynem (sic!):
Dlatego apeluję do wszystkich tu dyskutujących, bez względu na poglądy, żeby nie dawali się mediom systemowym robić w bambuko, bo "Nowy Wspaniały Świat" uderzy w nas wszystkich.
PS. Coś mi się zdaje, że teraz w Europie pojawią się (zapewne już wcześniej przygotowane na zjeździe Klubu Bilderberg lub na jakimś innym spędzie totalniaków) ustawy w stylu USA Patriot Act i tak nas wezmą za mordę, że się nie pozbieramy.
Po powyższym można też wnioskować, że branie za mordę rozpocznie się od walki z "aryjskimi barbarzyńcami", pod co dowolnie podciągani będą wszelacy patrioci, narodowcy i przeciwnicy projektu NWO.
Dagomeusz
(aryjski barbarzyńca)
Jednego masona mniej.
Norweska policja rozważa oskarżenie Andersa Behringa Breivika o popełnienie zbrodni przeciwko ludzkości. Dzięki temu za doprowadzenie do śmierci co najmniej 76 osób zamachowiec mógłby pójść do więzienia na 30 lat, a nie 21 - donosi agencja AFP.
Nowy zarzut przeciwko 32-letniemu Norwegowi oznaczałby, że maksymalny wymiar kary mógłby wynieść 30 lat. Obecnie sąd może skazać Breivika jedynie na 21 lat więzienia, które większości norweskiego społeczeństwa wydają się niewystarczającą karą.
Prokurator Christian Hatlo powiedział w dzisiejszym wydaniu dziennika "Aftenposten", że wysunięcie zarzutu popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości jest w Norwegii możliwe od 2008 roku.
- Do tej pory policja powoływała się na przepisy odnoszące się do terroryzmu, ale nie wykluczyła możliwości wysunięcia nowych zarzutów - potwierdził rzecznik policji, Sturla Henreiksboe, w rozmowie z AFP. - Nie podjęliśmy jednak jeszcze żadnej decyzji - dodał.
-----------------------------------------------------------------------------------
Jakoś dziwnie jednak mam nieodparte wrażenie ,że na surowość oceny i chęci zakwalifikowania jego czynu wpływa jego rasa. Jestem tego w zasadzie pewien. No i gdzie to ludobójstwo? ofiar codziennie podaje się mniej ,a u nas prawdziwi zbrodniarze nie odpowiedzieli nigdy ,ani Ozjasz Szechter (ojciec adama michnika) ,ani jaruzel ,a ten to wręcz piastuje zaszczytne pozycje i znowu zaczyna być po trochu autorytetem.
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
- Strach przed nacjonalizmem prowadzi do narodowego/kulturalnego samobójstwa, a islamska kolonizacja zwiększa się każdego roku - pisał p. Breivik.
Podkreślił, że choć kocha Europę, to nie jest przeciwny zróżnicowaniu, ale "docenianie zróżnicowanie nie oznacza wspierania ludobójstwa własnej kultury i ludzi". Jak zaznaczył p. Breivik, ok. 2000 r. zdał sobie sprawę, że demokratyczna walka z islamizacją Europy została przegrana.
- Minie tylko 50-70 lat nim Europejczycy znajdą się w mniejszości - napisał.
-------------------------------------------------------------------------------
Słowa mówią prawdę ,tylko ,ze wymyślił je jakiś lewak który w nie nie wierzy ,a który zamieszczał wpisy na Fb na fałszywym koncie zamachowca. Przesłuchanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami ,bo obawiali się zamieszania w wyniku nieoczekiwanych informacji jakie mogły by się pojawić. No jasne ,gdyby nie trzymał się swojej linii i poplątał się w zeznaniach to ludzie by zaczęli zadawać pytania.
Nowy zarzut przeciwko 32-letniemu Norwegowi oznaczałby, że maksymalny wymiar kary mógłby wynieść 30 lat. Obecnie sąd może skazać Breivika jedynie na 21 lat więzienia, które większości norweskiego społeczeństwa wydają się niewystarczającą karą.
Prokurator Christian Hatlo powiedział w dzisiejszym wydaniu dziennika "Aftenposten", że wysunięcie zarzutu popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości jest w Norwegii możliwe od 2008 roku.
- Do tej pory policja powoływała się na przepisy odnoszące się do terroryzmu, ale nie wykluczyła możliwości wysunięcia nowych zarzutów - potwierdził rzecznik policji, Sturla Henreiksboe, w rozmowie z AFP. - Nie podjęliśmy jednak jeszcze żadnej decyzji - dodał.
-----------------------------------------------------------------------------------
Jakoś dziwnie jednak mam nieodparte wrażenie ,że na surowość oceny i chęci zakwalifikowania jego czynu wpływa jego rasa. Jestem tego w zasadzie pewien. No i gdzie to ludobójstwo? ofiar codziennie podaje się mniej ,a u nas prawdziwi zbrodniarze nie odpowiedzieli nigdy ,ani Ozjasz Szechter (ojciec adama michnika) ,ani jaruzel ,a ten to wręcz piastuje zaszczytne pozycje i znowu zaczyna być po trochu autorytetem.
////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
- Strach przed nacjonalizmem prowadzi do narodowego/kulturalnego samobójstwa, a islamska kolonizacja zwiększa się każdego roku - pisał p. Breivik.
Podkreślił, że choć kocha Europę, to nie jest przeciwny zróżnicowaniu, ale "docenianie zróżnicowanie nie oznacza wspierania ludobójstwa własnej kultury i ludzi". Jak zaznaczył p. Breivik, ok. 2000 r. zdał sobie sprawę, że demokratyczna walka z islamizacją Europy została przegrana.
- Minie tylko 50-70 lat nim Europejczycy znajdą się w mniejszości - napisał.
-------------------------------------------------------------------------------
Słowa mówią prawdę ,tylko ,ze wymyślił je jakiś lewak który w nie nie wierzy ,a który zamieszczał wpisy na Fb na fałszywym koncie zamachowca. Przesłuchanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami ,bo obawiali się zamieszania w wyniku nieoczekiwanych informacji jakie mogły by się pojawić. No jasne ,gdyby nie trzymał się swojej linii i poplątał się w zeznaniach to ludzie by zaczęli zadawać pytania.
Zaczyna się...
Jak donosi dziennik "Polska", politycy SLD zaapelowali do rządu, by wzmocnił działania na rzecz walki z ekstremizmem prawicowym w Polsce.
Jak pisze dziennik, apel SLD ma związek z masakrą w Norwegii.
- Od wielu lat widzimy coraz większe przyzwolenie dla ekstremizmów prawicowych, dla treści nawołujących do nienawiści i do przemocy, które pojawiają się w Internecie, nawołujących do nienawiści z pobudek rasistowskich, obecnej na stadionach piłkarskich. Publikowane są też wspomnienia weteranów +SS Wiking+ gloryfikujące działania tej zbrodniczej formacji - mówił WCz. Marek Balicki, poseł SLD.
Działącze partii wskazali również konkretne strony internetowe, które natychmiast powinny być zamknięte. Wg nich, to witryny: "Redwatch Polska", "Blood and Honour", a także stronę Narodowego Odrodzenia Polski.
Źródło: polskatimes.pl
Opracował: G.K.
blog JKM:
http://korwin-mikke.pl/artykuly/zobacz/sld_apeluje_o_walke_z_prawicowym_ekstremizmem/44664
Jak pisze dziennik, apel SLD ma związek z masakrą w Norwegii.
- Od wielu lat widzimy coraz większe przyzwolenie dla ekstremizmów prawicowych, dla treści nawołujących do nienawiści i do przemocy, które pojawiają się w Internecie, nawołujących do nienawiści z pobudek rasistowskich, obecnej na stadionach piłkarskich. Publikowane są też wspomnienia weteranów +SS Wiking+ gloryfikujące działania tej zbrodniczej formacji - mówił WCz. Marek Balicki, poseł SLD.
Działącze partii wskazali również konkretne strony internetowe, które natychmiast powinny być zamknięte. Wg nich, to witryny: "Redwatch Polska", "Blood and Honour", a także stronę Narodowego Odrodzenia Polski.
Źródło: polskatimes.pl
Opracował: G.K.
blog JKM:
http://korwin-mikke.pl/artykuly/zobacz/sld_apeluje_o_walke_z_prawicowym_ekstremizmem/44664
Dziennikarz GW pochwala zamach w Norwegii!!!
P. Paweł Smoleński dał się nabrać internetowej prowokacji i na jej podstawie nazwał p. Janusza Korwin-Mikke "bydlakiem".
Redaktor "Gazety Wyborczej" powołuje się na słowa "Śmierć setki socjalistów w Norwegii to dramat. Aż boję się pomyśleć, jakbym to nazwał, gdyby napastnik strzelał do ludzi", którymi jego zdaniem, norweską masakrę skomentował w internecie p. Janusz Korwin-Mikke.
P. Paweł Smoleński nie wie (albo nie chce wiedzieć), że pochodzą one z fałszywego zrzutu ekranu, przygotowanego przez anonimowych internautów. Mimo tego, iż wygląda on jak faktyczny screen przedstawiający blog lidera polskiej prawicy, to o jego spreparowaniu świadczą komentarze widoczne na dole. Są one skopiowane spod wpisu na blogu p. Janusza Korwin-Mikkego z 22 lipca, pt. "Ciało raz puszczone w ruch...".
Internauci wyśmiewający ignorancję dziennikarza "Gazety Wyborczej" przygotowali zabawne "fałszywki", odwracające zaistniałą sytuację i przedstawiające tym razem fikcyjny komentarz p. Pawła Smoleńskiego na temat tragedii w Norwegii.
Szum wywołany całą sprawą na forach internetowych spowodował "zniknięcie" kontrowersyjnego tekstu ze stron "GW". Można jednak nadal obserwować dysusję na forum gazeta.pl na jego temat oraz zobaczyć liczne, krążące po sieci jego kopie.
Link do skasowanego felietonu p. Pawła Smoleńskiego - wyborcza.pl oraz jego screen, udostępniony na Facebooku przez serwis "Wybory Parlamentarne 2011" - img853.imageshack.us
Dyskusja na forum gazeta.pl - forum.gazeta.pl
Fałszywy screen - tomash.wfb-pol.org
Wpis, spod którego skopiowano komentarze do "fałszywki" - korwin-mikke.blog.onet.pl
Odpowiedź internatutów - img143.imageshack.us
Opracował: Kuba Klimkowicz
Redaktor "Gazety Wyborczej" powołuje się na słowa "Śmierć setki socjalistów w Norwegii to dramat. Aż boję się pomyśleć, jakbym to nazwał, gdyby napastnik strzelał do ludzi", którymi jego zdaniem, norweską masakrę skomentował w internecie p. Janusz Korwin-Mikke.
P. Paweł Smoleński nie wie (albo nie chce wiedzieć), że pochodzą one z fałszywego zrzutu ekranu, przygotowanego przez anonimowych internautów. Mimo tego, iż wygląda on jak faktyczny screen przedstawiający blog lidera polskiej prawicy, to o jego spreparowaniu świadczą komentarze widoczne na dole. Są one skopiowane spod wpisu na blogu p. Janusza Korwin-Mikkego z 22 lipca, pt. "Ciało raz puszczone w ruch...".
Internauci wyśmiewający ignorancję dziennikarza "Gazety Wyborczej" przygotowali zabawne "fałszywki", odwracające zaistniałą sytuację i przedstawiające tym razem fikcyjny komentarz p. Pawła Smoleńskiego na temat tragedii w Norwegii.
Szum wywołany całą sprawą na forach internetowych spowodował "zniknięcie" kontrowersyjnego tekstu ze stron "GW". Można jednak nadal obserwować dysusję na forum gazeta.pl na jego temat oraz zobaczyć liczne, krążące po sieci jego kopie.
Link do skasowanego felietonu p. Pawła Smoleńskiego - wyborcza.pl oraz jego screen, udostępniony na Facebooku przez serwis "Wybory Parlamentarne 2011" - img853.imageshack.us
Dyskusja na forum gazeta.pl - forum.gazeta.pl
Fałszywy screen - tomash.wfb-pol.org
Wpis, spod którego skopiowano komentarze do "fałszywki" - korwin-mikke.blog.onet.pl
Odpowiedź internatutów - img143.imageshack.us
Opracował: Kuba Klimkowicz
Anders Behring Breivik -idealnie ZAPROJEKTOWANY wróg "postępu".
Anders Behring Breivik – koło zamachowe lewicy
Anders Behring Breivik był prawicowym ekstremistą – zgodnie odtrąbiły media i politycy, przynajmniej w Norwegii. Potwierdza się, że te dwie klasy to cwaniackie hieny i sępy bez najmniejszych moralnych zahamowań, by i „dzięki” takiej tragedii zbić polityczny kapitał.
Okazuje się, że w parę godzin można już zebrać dość znaczącą ilość danych na temat zamachowca. Wizja dla zwolenników prawicy co najmniej przerażająca, gdyż należy oczekiwać reakcji zwrotnej. Proszę zwrócić uwagę na niespotykaną koincydencję… I tak oto Anders Behring Breivik był:
- Konserwatystą. Mówi się, że należał do masonerii (zostało nawet na metapedii opublikowane jego zdjęcie w masońskim ubraniu – dość obciachowe), ale nie to jest najważniejsze. Ku konserwatyzmowi zwrócił się dopiero w ostatnich latach, wcześniej wypowiadał się o poparciu dla np. homoseksualistów i aborcjonistek. To proste wnioski z opublikowanych wpisów na facebooku i wypowiedzi znajomych.
- Chrześcijaninem, a nawet w porywach nazywa się go luterańskim fanatykiem. Mogłoby się wydawać, że zmiękczony zachodni protestantyzm nie mógł wyhodować takiego fundamentalisty (co innego mający zdaniem lewicowców „potencjał” katolicyzm), tymczasem wystarczy postudiować trochę sytuację w USA, by zmienić swój pogląd – tamtejsi protestanci są znacznie bardziej radykalniejsi niż katolicy. W kontekście norweskim, gdzie człowiek podpalający 5 kościołów dostaje 3 lata w zawieszeniu, gdzie 3/5 narodu to zadeklarowani ateiści, a reszta to rozmiękczeni luteranie, Breivik byłby doprawdy oryginałem, gdyby faktycznie okazał się być chrześcijańskim fundamentalistą.
- Nacjonalistą.To właściwie jest synergią dwóch powyższych, a także z jego poglądami antyimigranckimi. Jego ofiarami była socjalistyczna młodzież, której dużą część (jeśli nie większość) stanowiły osoby z tłem imigranckim.
- Antypacyfistą i militarystą. To, że był antypacyfistą, implikuje samo dokonanie zamachu. Breivik był jednak także miłośnikiem broni – miał ich parę sztuk. Interesowały go gry wojenne. I z przyjemnością służył w norweskim wojsku – na swoim blogu złożył hołd norweskiemu bohaterowi wojennemu.
- Przedsiębiorcą, przedstawicielem klasy średniej. Skończył Oslo Commerce School i miał nieźle prosperującą firmę. Nie był więc to typowy dla lewaków obdarciuch stosujący partyzanckie metody walki, jak gaz pieprzowy i podpalanie koktajlami mołotova. Jego bomba także była istnym majstersztykiem, nie mówiąc o wyprowadzeniu w pole służb najmocniej na świecie inwigilowanego państwa demokratycznego.
- Antyislamistą. Długi czas Breivik nie miał zdaniem przyjaciół tak skrajnych poglądów, ale dopiero muzułmanie mieli spowodować u niego niechęć do nieograniczonej imigracji. Wskazuje na to też wybór ofiar – niestety całkowicie nieprzypadkowy.
- Przeciwnikiem nieograniczonej imigracji – jak wyżej. Zdumiewając mnie, norweski premier od razu zaznaczył, że „Norwegia musi jeszcze mocniej wierzyć w państwo otwarte, tolerancyjne i demokratyczne” – jakby miał to przygotowane i jakby wiedział, jaki profil psychologiczny ma mieć zamachowiec!
- Sprzeciwiał się władzom. Wybór budynku rządowego na zamach określiłbym jako symboliczny niż główny cel zamachu. Mówiąc oględnie, Breivik wyraźnie chciał tym zaznaczyć, kogo obwinia za niezadowalający go stan rzeczy. Prawdziwym celem była bananowa lewicowa młodzież, jego niemal CAŁKOWITE przeciwieństwo, przynajmniej wedle standardów mediów, nie odróżniających krytycznych poglądów dawnej prawicy na etatyzm.
– Byłograniczonym gospodarczym liberałemZ uwagi na uwielbienie dla umiarkowanych liberałów – Locke i Milla, możliwe że Breivik był i antyetatystą. Norweg był zwolennikiem partii o poglądach daleko bardziej liberalnych niż dwie główne norweskie partie.
- Był syjonistą.Lecz nie takim, jakim go sobie wyobrażamy, tylko takim, jakim jest np. profesor Wolniewicz (i niżej podpisany). Łączyło się to z jego poglądami antyislamskimi. W Izraelu widział zapewne Ziemię Świętą, której należało bronić. Zapewne też z tego powodu długo nie zagrzał miejsca w masonerii.
- Był prawdopodobnie antydemokratą, tudzież chciał ograniczać norweską demokrację – był przeciwnikiem praw wyborczych dla imigrantów. Norweski nacjonalizm implikuje albo poparcie dla trywialnego faszyzmu , albo norweskiej Korony…
Anders Behring Breivik jest niemal stuprocentowym przeciwieństwem Norwegii, przeciętnego Norwega i przeciętnego norweskiego wyborcy w szczególności. Odzwierciedleniem tego jest socjalistyczna młodzież, jego ofiary – lewicowe, młode, bananowe, w dużej części imigranci… w dodatku głównej socjalistycznej siły w kraju.
Zamach w Norwegii, na ten czas 95-96 ofiar, jest, nie licząc Rosji, najkrwawszą taką łaźnią od czasu islamistycznych zamachów w Madrycie. Żyjemy w czasach, gdzie największą cenę jesteśmy gotowi zapłacić za własne bezpieczeństwo. Tylko ta cena rośnie i może być już liczona w czarnych workach. Niestety, oznacza też czarne chmury dla prawicowców. Z jednej strony, ponieważ Norweg może doczekać się „wyznawców” i naśladowców, z drugiej strony, ponieważ żadna akcja na świecie nie pozostaje bez reakcji. W świecie zdominowanym przez lewicę i lewicowe wynalazki, Norweg spadł im jak gwiazdka z nieba. Męczennicy są nawozem każdej ideologii, z kolei ofiary są przez długi czas bezkarne. Przeciętny człowiek, rozumujący na rympał, może od dzisiaj kojarzyć sobie przeciętnego prawicowca z Norwegiem, a kto będzie głosował na potencjalnych zamachowców?
PS
Nie chcę ryzykować teorii spiskowych, ale już pan Polko powiedział, że to wręcz nie do pomyślenia, żeby w tak poważnym kraju (niemal państwie policyjnym), zamachowiec z jednego miejsca tak spokojnie pojechał sobie w drugie. Po drugie, czy to możliwe, by zamachowiec miał aż tak świetnie wyważony profil psychologiczny? On wygląda, jakby nie był wynikiem rozwoju jakiegoś człowieka (zawsze mający parę sprzeczności, powodujących rozmaite konflikty w nim), tylko jakby zdjęty z deski kreślarskiej jakiegoś pisarza? Po trzecie, dlaczego ofiary Breivika są aż tak komplementarne (na pewno nie przypadkowe), a premier i media norweskie od razu „zbijają” ideologiczny kapitał, tworząc po paru godzinach niemal dokładny profil psychologiczny zamachowca? Przecież wiadomo, że to pierwsze komunikaty idą w świat, a o rewizjach nikt nie będzie pamiętał (podobnie jak raport MAK czy wiele nieprawdziwych informacji podawanych przez Rosjan w chwilę po katastrofie smoleńskiej).
To nie do pojęcia, co w oazie bezpieczeństwa – Europie – może się wyrabiać. Samoistnie? Nie wiadomo. Zbyt dużo wątpliwości.
Kamil Kisiel www.prokapitalizm.pl
----------------------------------------------------------------------------------------------
Według telewizji TV2 zatrzymany mężczyzna ma związki ze skrajną prawicą.
Za telewizją TV2 wszystkie inne zaczęły nadmuchiwać aspekt "prawicowości". Symptomatyczne jest to, że NIKT! nie podaje iż Anders Behring Breivik był członkeim Masonerii (na zdjęciu). A już szczególną tajemnicą poliszynela jest fakt iż był radykalnie anty muzułmański i ekstremalnie PRO IZRAELSKI. Czy to jest powód dla którego lewackie media odwracają uwagę w stronę jego żekomej prawicowości?
W trakcie dzisiejszego dnia kilkukrotnie update-owałem ten wpis więc przeczytajcie do końca. Moja pierwsza wątpliwość to czy to był zwykły świr, agent lewackich spec służb czy ofiara jakiegoś MK-ULTRA? Dzięki temu czynowi prawica i chrześcijanie w Norwegii (i zaraz na całym świecie rónież - czytajcie komentarze na wp.pl) zostaną zestawieni na równi z islamistami - jakże to wygodne dla New World Order tępiącego 3 wielkie monoteistyczne religie. A może powód był znacznie prostszy - zastraszyć norweskich przywódców do wstąpienia do strefy Euro i podzielenia się wewnątrz już tego dziurawego systemu zyskami z dóbr kopalnych - wszak EU się sypie? Inni sądzą, że mogła to być zemsta za poparcie przez Norwegię starań Palestyny o uznanie za niezależne państwo (dzień wcześniej na tej samej wyspie odbył się jakowyś piknik poparcia dla tej inicjatywy!), lub może to jakaś lewacka prowokacja mająca wizerunkowo uderzyć w prawicę, która się odradza w Norwegii i idzie po władze? (Tą teze można porównać z sytuacją polityczną w Hiszpanii i zamachami w Madrycie, które przeważyły szale zwycięstwa wyborczego w stronę lewackiego Zapatero na sekundę przed wyborami). Żadna z tych hipotez sie nie wyklucza tylko jest na innym poziomie prawdopodobnie tej samej piramidy. Oglądając te wiadomości, przypomina mi się atak z przed pół roku w USA na reprezentantkę demokratów (lewaków), Gabrielle Giffords. Tam również atakował szaleniec którego przedstawiano jako skrajnie prawicowego, siedzącego w dodatku w spiskowych teoriach o NWO.
Tutaj na filmiku widać co nieco co on tam miał:
Kolejną ciekawostką jest data założenia konta - na chwilę przed zamachem, jak by specjalnie pod media "ktoś" chciał puścić, że "był skrajnym prawicowcem i nawiedzonym chrześcijaninem" o czym się można było przekonać na FB ( teraz juz skasowane, czy nie dlatego, żeby nie mozna było porządnie przeanalizować tego co tam pisał?)
Przyjrzyjcie się uważnie! Na tym jego koncie FB (co widać na filmiku) są pod rząd wsadzone 3 klipy muzyczne związane z tą samą osobą. Jako rasowy FBkowy nałogowiec, mogę stwierdzić, że to konto to była totalna podpucha. To konto założono tylko jako "podkładkę" która pozwalała go zdefiniować mediom jako "prawicowego fanatyka". Cały ten "content" na jego ścianie FB jest wsadzony "od niechcenia" tylko po to by coś tam było i markowało jego aktywność ale widać, że gość w ogóle nie używał FB bo wszystkie jego artykuły pisał do internetowych portali a na FB są tylko jakieś śmiecie. To konto na FB dające "podstawy" do zdefiniowania go jako zwariowanego Chrześcijanina śmierdzi na kilometr. Jaka jest szansa że konta sobie sam nie założył tylko robił to ktoś za niego bez jego wiedzy? On sam swoje artykuły pisywał w taki sposób (cytuje komentarze Norwega z linku w Uzupełnieniu 5) i w takim środowisku że bez większego trudu można go było rozgryźć jako wbrew pozorom lewackiego norweskiego syjonistę. Może ktoś chciał trochę to "przykryć" i za plecami utworzono mu stronę FB z której nagle ludzie mieli się dowiedzieć jedynie części i to zmanipulowanej prawdy? A jak się zrbiłą zadyma w mediach to stronę szybko z FB usunięto choć to ona była podstawą utożsamiania go przez media z "prawicą"?
Na wyspie Utoya odbyła się pro-palestyńska, anty-izraelska manifestacja. W czwartek, który był drugim dniem zlotu na wyspie Utoya, gdzie doszło do masakry młodych Norwegów, wyspę odwiedził Minister Spraw Zagranicznych Norwegii, Jonas Gahr Store. Został przywitany przez grupę demonstrantów z hasłami nawołującymi do bojkotu Izraela, do zakończenia okupacji Palestyny i zburzenia niesławnego muru rasizmu dzielącego Izrael na część palestyńską i żydowską. Store’a przywitał lider Ligi Młodych Robotników (AUF) Eskil Pedersen. Spotkanie relacjonowała telewizja publiczna Norwegian Broadcasting Corporation. Reporter Sidsel Wold, Kirsten Belck-Olsen z Norwegian People’s Aid, dyskutowali z ministrem sprawę impasu w rozmowach pomiędzy Izraelem, a Palestyńczykami. Zażądano od rządu norweskiego uznania państwa palestyńskiego. Do masakry doszło nazajutrz… ( Wątek poruszył Wiesław P. w komentarzach)
Właśnie się pojawił link (sosenkowski) z informacją, że zamachowiec w gruncie rzeczy był lewakiem popierającym Izrael i Homoseksualistów. Można zatem snuć tezę, że pomimo iż młodzież była lewicowa to fakt próby bojkotu Izraela usunął teoretycznie współdzielone z ofiarami przekonania na plan dalszy.
http://mindweaponsinragnarok.wordpress.com/2011/07/23/norway-mass-murderer-anders-behring-breivik-is-anti-racist-pro-homosexual-and-pro-israel/Okazuje się, że w parę godzin można już zebrać dość znaczącą ilość danych na temat zamachowca. Wizja dla zwolenników prawicy co najmniej przerażająca, gdyż należy oczekiwać reakcji zwrotnej. Proszę zwrócić uwagę na niespotykaną koincydencję… I tak oto Anders Behring Breivik był:
- Konserwatystą. Mówi się, że należał do masonerii (zostało nawet na metapedii opublikowane jego zdjęcie w masońskim ubraniu – dość obciachowe), ale nie to jest najważniejsze. Ku konserwatyzmowi zwrócił się dopiero w ostatnich latach, wcześniej wypowiadał się o poparciu dla np. homoseksualistów i aborcjonistek. To proste wnioski z opublikowanych wpisów na facebooku i wypowiedzi znajomych.
- Chrześcijaninem, a nawet w porywach nazywa się go luterańskim fanatykiem. Mogłoby się wydawać, że zmiękczony zachodni protestantyzm nie mógł wyhodować takiego fundamentalisty (co innego mający zdaniem lewicowców „potencjał” katolicyzm), tymczasem wystarczy postudiować trochę sytuację w USA, by zmienić swój pogląd – tamtejsi protestanci są znacznie bardziej radykalniejsi niż katolicy. W kontekście norweskim, gdzie człowiek podpalający 5 kościołów dostaje 3 lata w zawieszeniu, gdzie 3/5 narodu to zadeklarowani ateiści, a reszta to rozmiękczeni luteranie, Breivik byłby doprawdy oryginałem, gdyby faktycznie okazał się być chrześcijańskim fundamentalistą.
- Nacjonalistą.To właściwie jest synergią dwóch powyższych, a także z jego poglądami antyimigranckimi. Jego ofiarami była socjalistyczna młodzież, której dużą część (jeśli nie większość) stanowiły osoby z tłem imigranckim.
- Antypacyfistą i militarystą. To, że był antypacyfistą, implikuje samo dokonanie zamachu. Breivik był jednak także miłośnikiem broni – miał ich parę sztuk. Interesowały go gry wojenne. I z przyjemnością służył w norweskim wojsku – na swoim blogu złożył hołd norweskiemu bohaterowi wojennemu.
- Przedsiębiorcą, przedstawicielem klasy średniej. Skończył Oslo Commerce School i miał nieźle prosperującą firmę. Nie był więc to typowy dla lewaków obdarciuch stosujący partyzanckie metody walki, jak gaz pieprzowy i podpalanie koktajlami mołotova. Jego bomba także była istnym majstersztykiem, nie mówiąc o wyprowadzeniu w pole służb najmocniej na świecie inwigilowanego państwa demokratycznego.
- Antyislamistą. Długi czas Breivik nie miał zdaniem przyjaciół tak skrajnych poglądów, ale dopiero muzułmanie mieli spowodować u niego niechęć do nieograniczonej imigracji. Wskazuje na to też wybór ofiar – niestety całkowicie nieprzypadkowy.
- Przeciwnikiem nieograniczonej imigracji – jak wyżej. Zdumiewając mnie, norweski premier od razu zaznaczył, że „Norwegia musi jeszcze mocniej wierzyć w państwo otwarte, tolerancyjne i demokratyczne” – jakby miał to przygotowane i jakby wiedział, jaki profil psychologiczny ma mieć zamachowiec!
- Sprzeciwiał się władzom. Wybór budynku rządowego na zamach określiłbym jako symboliczny niż główny cel zamachu. Mówiąc oględnie, Breivik wyraźnie chciał tym zaznaczyć, kogo obwinia za niezadowalający go stan rzeczy. Prawdziwym celem była bananowa lewicowa młodzież, jego niemal CAŁKOWITE przeciwieństwo, przynajmniej wedle standardów mediów, nie odróżniających krytycznych poglądów dawnej prawicy na etatyzm.
– Byłograniczonym gospodarczym liberałemZ uwagi na uwielbienie dla umiarkowanych liberałów – Locke i Milla, możliwe że Breivik był i antyetatystą. Norweg był zwolennikiem partii o poglądach daleko bardziej liberalnych niż dwie główne norweskie partie.
- Był syjonistą.Lecz nie takim, jakim go sobie wyobrażamy, tylko takim, jakim jest np. profesor Wolniewicz (i niżej podpisany). Łączyło się to z jego poglądami antyislamskimi. W Izraelu widział zapewne Ziemię Świętą, której należało bronić. Zapewne też z tego powodu długo nie zagrzał miejsca w masonerii.
- Był prawdopodobnie antydemokratą, tudzież chciał ograniczać norweską demokrację – był przeciwnikiem praw wyborczych dla imigrantów. Norweski nacjonalizm implikuje albo poparcie dla trywialnego faszyzmu , albo norweskiej Korony…
Anders Behring Breivik jest niemal stuprocentowym przeciwieństwem Norwegii, przeciętnego Norwega i przeciętnego norweskiego wyborcy w szczególności. Odzwierciedleniem tego jest socjalistyczna młodzież, jego ofiary – lewicowe, młode, bananowe, w dużej części imigranci… w dodatku głównej socjalistycznej siły w kraju.
Zamach w Norwegii, na ten czas 95-96 ofiar, jest, nie licząc Rosji, najkrwawszą taką łaźnią od czasu islamistycznych zamachów w Madrycie. Żyjemy w czasach, gdzie największą cenę jesteśmy gotowi zapłacić za własne bezpieczeństwo. Tylko ta cena rośnie i może być już liczona w czarnych workach. Niestety, oznacza też czarne chmury dla prawicowców. Z jednej strony, ponieważ Norweg może doczekać się „wyznawców” i naśladowców, z drugiej strony, ponieważ żadna akcja na świecie nie pozostaje bez reakcji. W świecie zdominowanym przez lewicę i lewicowe wynalazki, Norweg spadł im jak gwiazdka z nieba. Męczennicy są nawozem każdej ideologii, z kolei ofiary są przez długi czas bezkarne. Przeciętny człowiek, rozumujący na rympał, może od dzisiaj kojarzyć sobie przeciętnego prawicowca z Norwegiem, a kto będzie głosował na potencjalnych zamachowców?
PS
Nie chcę ryzykować teorii spiskowych, ale już pan Polko powiedział, że to wręcz nie do pomyślenia, żeby w tak poważnym kraju (niemal państwie policyjnym), zamachowiec z jednego miejsca tak spokojnie pojechał sobie w drugie. Po drugie, czy to możliwe, by zamachowiec miał aż tak świetnie wyważony profil psychologiczny? On wygląda, jakby nie był wynikiem rozwoju jakiegoś człowieka (zawsze mający parę sprzeczności, powodujących rozmaite konflikty w nim), tylko jakby zdjęty z deski kreślarskiej jakiegoś pisarza? Po trzecie, dlaczego ofiary Breivika są aż tak komplementarne (na pewno nie przypadkowe), a premier i media norweskie od razu „zbijają” ideologiczny kapitał, tworząc po paru godzinach niemal dokładny profil psychologiczny zamachowca? Przecież wiadomo, że to pierwsze komunikaty idą w świat, a o rewizjach nikt nie będzie pamiętał (podobnie jak raport MAK czy wiele nieprawdziwych informacji podawanych przez Rosjan w chwilę po katastrofie smoleńskiej).
To nie do pojęcia, co w oazie bezpieczeństwa – Europie – może się wyrabiać. Samoistnie? Nie wiadomo. Zbyt dużo wątpliwości.
Kamil Kisiel www.prokapitalizm.pl
----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam
Wiele od wczoraj napisano na temat dramatu w Norwegii.
Zginęło przeszło 90 osób... Czy zupełnie przypadkowych?
Zamachu i morderstwa dokonał przede wszystkim jeden człowiek: Anders Behring Breivik - "uśpiony" (były) mason, myśliwy i fan Call of Duty, do niedawna lewak a ostatnio prawicowy fundamentalista luterański! Czy rzeczywiście był on jednocześnie jedynym organizatorem i głównym wykonawcą tegoż morderstwa?
W prasie i mediach niemal natychmiast przedstawiono prawie, że "idealną i komplemetarną" sylwetkę i profil psychologiczny Andersa. Trafnie to określił Kamil Kisiel w tekście umieszczonym na portalu wolnościowym "prokapitalizm" pt.: "Anders Behring Breivik – koło zamachowe lewicy" . Autor wskazuje na pewną zaskakująca prawidłowość, którą prezentuje tak: "Proszę zwrócić uwagę na niespotykaną koincydencję… I tak oto Anders Behring Breivik był: Konserwatystą - mówi się, że należał do masonerii (...) ku konserwatyzmowi zwrócił się dopiero w ostatnich latach, wcześniej wypowiadał się o poparciu dla np. homoseksualistów i aborcjonistek; Chrześcijaninem, a nawet w porywach nazywa się go luterańskim fanatykiem; Nacjonalistą - (...) jego ofiarami była socjalistyczna młodzież, której dużą część (jeśli nie większość) stanowiły osoby z tłem imigranckim; Antypacyfistą i militarystą - (...) o, że był antypacyfistą, implikuje samo dokonanie zamachu, (...) był jednak także miłośnikiem broni – miał ich parę sztuk (...); Przedsiębiorcą, przedstawicielem klasy średniej (...); Antyislamistą - długi czas Breivik nie miał zdaniem przyjaciół tak skrajnych poglądów, ale dopiero muzułmanie mieli spowodować u niego niechęć do nieograniczonej imigracji (...); Przeciwnikiem nieograniczonej imigracji (...); Sprzeciwiał się władzom - wybór budynku rządowego na zamach (to zaznaczenie) (...) kogo obwinia za niezadowalający go stan rzeczy (a) prawdziwym celem była bananowa lewicowa młodzież, jego niemal CAŁKOWITE przeciwieństwo (...); Był ograniczonym gospodarczym liberałem, (...) był zwolennikiem partii o poglądach daleko bardziej liberalnych niż dwie główne norweskie partie; Był syjonistą (...) co łączyło się to z jego poglądami antyislamskimi (a) w Izraelu widział zapewne Ziemię Świętą, której należało bronić (i) zapewne też z tego powodu długo nie zagrzał miejsca w masonerii; Był prawdopodobnie antydemokratą, tudzież chciał ograniczać norweską demokrację – był przeciwnikiem praw wyborczych dla imigrantów (...)".
Bardzo ciekawe... Podobnie jak autor zaskakuje mnie wprost idealny profil psychologiczny i poglądy Andersa Behringa Breivika... Stanowi niemal idealny "model" człowieka, z którym ma obecnie walczyć cały socjalistyczno-globalistyczny lewicowy świat... tworzony przez marksistowskich twórców Unii Europejskiej i całej lewackiej idei łączącej UE oraz przyszłą Unię Północnoamerkańską i Unię Afrykańską w coś na kształt jednego "państwa" z jednym "światowym rządem".
Również też zaskakuje mnie owa jednorodność ofiar... Nie były one raczej przypadkowe, ale reprezentowały kwintesencję przyszłej, spauperyzowanej, kolorowej, bezmyślnej i łatwo sterowalnej "masy uśmiechniętych ludzików", nigdy nie sprzeciwiających się władzy, nie posiadających własności i własnego zdania, niewierzących w Boga, wielokierunkowo-seksualnych... Breivik zaatakował więc niejako nowego, wspaniale modelowanego człowieka przyszłości, stanowiącego już niedługo masę człekopodobnych i zaczipowanych oraz emocjonalnie powierzchownych, ale wiecznie zadowolonych i uśrednionych intelektualnie marionetek, kierowanych przez "wybrańców" stanowiących jakąś formę "rządu światowego"...
Nie wierzę w przypadki, nie wierzę też w żadne szaleństwo Norwega ani jakiś jego fanatyzm luterański...
A chciałbym bardzo być owych jego przymiotów pewnym. Jakże bym się cieszył, gdyby rzeczywiście był to przypadek jakiegoś szaleństwa czy nawet fanatyzmu religijnego. Dziwiłbym się, że do morderstwa zaprowadziło go akurat np. chrześcijaństwo, gdzie zabijanie nawet wrogów jest najcięższym z możliwych grzechów, ale w ludzkich umysłach rodzić się przecież mogą różne chore myśli... Takie też myśli jak np. u lewackich i socjalistyczno-globalistycznych marksistów idee ludobójczego sowieckiego komunizmu czy niemieckiego nazizmu... pochłonęły one nie przeszło 90 osób , ale setki milionów ofiar... Takie też myśli, jak - niestety również globalistyczno-socjalistyczno-marksistowskie - eugeniczne tworzenie idealnych ludzi i eliminacja pozostałych, niezgodnych z przyjętymi wzorcami czy też ograniczenie obecnej populacji ludzkości...
Chciałbym się mylić i być uznany za jakiegoś oszołoma w tej akurat kwestii... bardzo bym chciał..., ale mam niejasne przeczcie wykonywania przez Andersa Behringa Breivika makiawelicznego wprost zadania|, którego sens niejako też zawarł w tytule swojego tekstu wspomniany Kamil Kisiel. Uważam, że poprzez zamach Norweg miał wskazać niebezpieczeństwa myślenia prawicowo- konserwatywnego i niejako usprawiedliwić przyszły zmasowany atak wszelkiej maści globalistyczno-socjalistyczno-kumunistycznych lewaków na ludzi prawicy, na konserwatywny- liberalizm gospodarczy, na chrześcijaństwo... a sam Norweg został idealnie wykreowany i niemal "skrojony" na "niebezpiecznego prawicowca" przez zapewne owych przyszłych atakujących "prawicę" zwolenników ludzkiego antyindywidualizmu i utworzenia jakiejś formy "rządu światowego"...
Obym się mylił... chciałbym się mylić i mam nadzieję, że moje konstatacje są wynikiem jednak zbyt daleko posuniętych dywagacji myślowych wynikających z mylącej się w tym względzie mojej intuicji... Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł więc powiedzieć: Nieraz się mylę, nie zawsze mam rację a intuicja moja jest nieraz zawodna...
Niemniej - niezależnie czy to, co napisałem jest tylko "political fiction" czy tez może w jakiejś formie byc realna rzeczywistością – powtórzę na koniec za Panem Kamilem....
"To nie do pojęcia, co w oazie bezpieczeństwa – Europie – może się wyrabiać. Samoistnie? Nie wiadomo. Zbyt dużo wątpliwości".
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
----------------------------------------------------------------------------------------
a) kompletnie niezrozumiały cel śmierci tylu ludzi.
b) atak bombowy na budynki rządowe.
c) atak na zupełnie niewinne osoby, dzieci.
Występuje tu zbyt wielka zawiłość aby uznać, że przygotował to i zaplanował tylko jeden człowiek. Ta sprawa śmierdzi albo ropą, albo zemstą pieprzonych masonów za okres czystek powojennych w ich szeregach. Jest jeszcze jeden „ciekawy” zbieg okoliczności. 21 lipca 1973 miały miejsce wydarzenia w Lillehammer gdzie agenci Mosaadu działający w ramach operacji Gniew Boży zabili Marokańczyka Ahmeda Bouchikiego biorąc go przez pomyłkę za Ali Hassana Salameha. Była to największa w dziejach kompromitacja Mossadu, agenci zostali zatrzymani, ujawnione zostały metody ich konspiracji oraz najprawdopodobniej informacje dotyczące izraelskiego tajnego programu atomowego. Dziwnym trafem data krwawej tragedii w Norwegii przypada „prawie” w rocznice tamtych wypadków. Proszę zwrócić uwagę, że to ośrodki rządowej propagandy próbują wiązać tragedię w Norwegii ze sprawami polskimi (obecnie wałkuje się w mediach ,że zamówił chemikalia w Polsce -przyp.S.M.) Ja nie dostrzegam takich związków. Jeżeli jeszcze dodamy to co raczej przemilczają nasze media, czyli orientację homoseksualną zamachowca oraz deklarowany ultra – syjonizm to mamy niezły przekładaniec.
U nas dominuje wbijana do polskich głów wersja o jego „fundamentalizmie chrześcijańskim”. Przyznam że sprawa tego rosyjskiego dysydenta (choć nie wiem czy akurat do niego można przypiąć taką łatkę), jest bardzo ciekawa. W moim odczuciu to co dostajemy dziś na tacy o tej katastrofie to puste słowa, nie wydaje mi się aby coś takiego był w stanie zorganizować jeden facet, który w dodatku ma problem z ułożeniem po kolei swoich poglądów, a co dopiero w zorganizowaniu podwójnego zamachu. Poza tym prawie zawsze takie akcje wykonuje wieloosobowe komando a nie pojedyncza osoba. Trzeba poczekać na wyniki badań materiałów wybuchowych i broni użytej do zamachu. Proponuję poczytać 1516 stronicowy manifest ” 2083 – A European Declaration of Independence”- po ang. to dowiecie się motywów.( http://zamach.eu/110724/european.html). Ściągnąłem go i nawet jest b. interesujący dla analizy wydarzeń i nie tylko . ABB myśli po wojskowemu – odbył przecież służbę, bez kozery, w jednostkach specjalnych armii norweskiej co skrzętnie jest przemilczane przez media, tylko rolnik, ogrodnik pisze się o nim. Po prostu ABB wierzył w swoją prawdę. Anders Behring Breivik stwierdził, że „to było „okrutne aby przeprowadzić ataki terrorystyczne, ale to co miał w głowie mówiło mu , że to było niestety konieczne” W początku manifestu ABB napisał m.in, że aby odepchnąć islam z Europy trzeba zniszczyć (zneutralizować) najpierw ich popleczników w Europie czyli kręgi marksistowsko – lewicowe, multikultraność i kosmopolityzm wspierające, które chcą zniszczyć europejską tradycję, kulturę i identyfikację z nią. To wyjaśnia atak na obóz lewackiej młodzieży socjaldemokratycznej na wyspie. Czy pociągnął on sam za cyngiel czy kilkuosobowe komando czy inni dowiemy się, albo i nie. Ciekawe czy polskie media odważą się dobrą analizę przeprowadzić a także taki link podać oficjalni, choć łatwo go znaleźć w internecie. Na szczęście mainstream dzięki internetowi traci władzę czyli kontrolę nad newsami i informacjami ..tylko patrzeć jak wprowadzą cenzurę..ale to nic nie da bo w USA nie zgodzą się na taką cenzurę, tam rządzą żydzi a dla nich islam to wróg number one a zatem, wróg mego wroga jest moim przyjacielem.. Jak się to wszystko potoczy dalej ; mam nadzieję, że nie będzie więcej aktów terrorystycznych z radykalnej prawej strony strony, choć tego nie da się nigdy wykluczyć. Pytanie jest dlaczego Norwegia? Odpowiedź: . jest prosta: to młoda nacja jeśli chodzi o państwo, przez wiele wieków żyła pod dominacją duńską a potem szwedzką, poza tym tam chyba większość Norwegów ma prywatnie ( bardzo prywatnie) poglądy konserwatywne, prawicowe, narodowe. Czemu wiec głosują na socjaldemokratów, lewactwo?..no cóż…poglądy , poglądami ale socjal do dobra rzecz i wielu Norwegów się do tego za bardzo przyzwyczaiło.. Podobnie jest w Danii, dlatego partia narodowa z akcentami socjalu ma15% …. i jest aktualnie języczkiem uwagi w duńskiej rzeczywistości. Wiem co nieco o Norwegach bo miałem sporo z nimi do czynienia i to bardzo blisko, także w sferze polityki i bytu narodowego. Mają podwójną twarz tą dla publiczności gdzie dominuje political correction i tą bardzo prywatną. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna. Jeszcze ta inwigilacja Norwegów przez państwo, jeśli jest prawdą i zostanie to ujawnione i nagłośnione, może być kamieniem młyńskim, który pociągnie państwo norweskie w przepaść. Skoro tak inwigilują, to czemu nie zapobiegli, a jak nie zapobiegli i inwigilują to może współdziałali? Może nie wszyscy, ale jak nie wszyscy, to którzy? Na koniec fragment z wpisów Andersa:
11 czerwca
„Modliłem się po raz pierwszy od dłuższego czasu dzisiaj. Powiedziałem Bogu, że jeśli nie chce aliansów marksistowsko-islamskich i żeby islamiści nie przejęli europejskiego chrześcijaństwa w ciągu najbliższych 100 lat, to musi zapewnić wojownikom, którzy walczą o europejskie chrześcijaństwo, że będą rządzić „. (moje tłumaczenie ze szwedzkiego) http://www.aftonbladet.se/nyheter/article13368413.ab
------------------------------------------------------------------------------------------
Podczas strzelaniny na obozie młodzieżówki Norweskiej Partii Pracy zginęły co najmniej 84 osoby. Przeprowadzony tego samego dnia atak bombowy w pobliżu budynków rządowych w stolicy spowodował - według dotychczasowych danych - śmierć siedmiu osób.Wiele od wczoraj napisano na temat dramatu w Norwegii.
Zginęło przeszło 90 osób... Czy zupełnie przypadkowych?
Zamachu i morderstwa dokonał przede wszystkim jeden człowiek: Anders Behring Breivik - "uśpiony" (były) mason, myśliwy i fan Call of Duty, do niedawna lewak a ostatnio prawicowy fundamentalista luterański! Czy rzeczywiście był on jednocześnie jedynym organizatorem i głównym wykonawcą tegoż morderstwa?
W prasie i mediach niemal natychmiast przedstawiono prawie, że "idealną i komplemetarną" sylwetkę i profil psychologiczny Andersa. Trafnie to określił Kamil Kisiel w tekście umieszczonym na portalu wolnościowym "prokapitalizm" pt.: "Anders Behring Breivik – koło zamachowe lewicy" . Autor wskazuje na pewną zaskakująca prawidłowość, którą prezentuje tak: "Proszę zwrócić uwagę na niespotykaną koincydencję… I tak oto Anders Behring Breivik był: Konserwatystą - mówi się, że należał do masonerii (...) ku konserwatyzmowi zwrócił się dopiero w ostatnich latach, wcześniej wypowiadał się o poparciu dla np. homoseksualistów i aborcjonistek; Chrześcijaninem, a nawet w porywach nazywa się go luterańskim fanatykiem; Nacjonalistą - (...) jego ofiarami była socjalistyczna młodzież, której dużą część (jeśli nie większość) stanowiły osoby z tłem imigranckim; Antypacyfistą i militarystą - (...) o, że był antypacyfistą, implikuje samo dokonanie zamachu, (...) był jednak także miłośnikiem broni – miał ich parę sztuk (...); Przedsiębiorcą, przedstawicielem klasy średniej (...); Antyislamistą - długi czas Breivik nie miał zdaniem przyjaciół tak skrajnych poglądów, ale dopiero muzułmanie mieli spowodować u niego niechęć do nieograniczonej imigracji (...); Przeciwnikiem nieograniczonej imigracji (...); Sprzeciwiał się władzom - wybór budynku rządowego na zamach (to zaznaczenie) (...) kogo obwinia za niezadowalający go stan rzeczy (a) prawdziwym celem była bananowa lewicowa młodzież, jego niemal CAŁKOWITE przeciwieństwo (...); Był ograniczonym gospodarczym liberałem, (...) był zwolennikiem partii o poglądach daleko bardziej liberalnych niż dwie główne norweskie partie; Był syjonistą (...) co łączyło się to z jego poglądami antyislamskimi (a) w Izraelu widział zapewne Ziemię Świętą, której należało bronić (i) zapewne też z tego powodu długo nie zagrzał miejsca w masonerii; Był prawdopodobnie antydemokratą, tudzież chciał ograniczać norweską demokrację – był przeciwnikiem praw wyborczych dla imigrantów (...)".
Bardzo ciekawe... Podobnie jak autor zaskakuje mnie wprost idealny profil psychologiczny i poglądy Andersa Behringa Breivika... Stanowi niemal idealny "model" człowieka, z którym ma obecnie walczyć cały socjalistyczno-globalistyczny lewicowy świat... tworzony przez marksistowskich twórców Unii Europejskiej i całej lewackiej idei łączącej UE oraz przyszłą Unię Północnoamerkańską i Unię Afrykańską w coś na kształt jednego "państwa" z jednym "światowym rządem".
Również też zaskakuje mnie owa jednorodność ofiar... Nie były one raczej przypadkowe, ale reprezentowały kwintesencję przyszłej, spauperyzowanej, kolorowej, bezmyślnej i łatwo sterowalnej "masy uśmiechniętych ludzików", nigdy nie sprzeciwiających się władzy, nie posiadających własności i własnego zdania, niewierzących w Boga, wielokierunkowo-seksualnych... Breivik zaatakował więc niejako nowego, wspaniale modelowanego człowieka przyszłości, stanowiącego już niedługo masę człekopodobnych i zaczipowanych oraz emocjonalnie powierzchownych, ale wiecznie zadowolonych i uśrednionych intelektualnie marionetek, kierowanych przez "wybrańców" stanowiących jakąś formę "rządu światowego"...
Nie wierzę w przypadki, nie wierzę też w żadne szaleństwo Norwega ani jakiś jego fanatyzm luterański...
A chciałbym bardzo być owych jego przymiotów pewnym. Jakże bym się cieszył, gdyby rzeczywiście był to przypadek jakiegoś szaleństwa czy nawet fanatyzmu religijnego. Dziwiłbym się, że do morderstwa zaprowadziło go akurat np. chrześcijaństwo, gdzie zabijanie nawet wrogów jest najcięższym z możliwych grzechów, ale w ludzkich umysłach rodzić się przecież mogą różne chore myśli... Takie też myśli jak np. u lewackich i socjalistyczno-globalistycznych marksistów idee ludobójczego sowieckiego komunizmu czy niemieckiego nazizmu... pochłonęły one nie przeszło 90 osób , ale setki milionów ofiar... Takie też myśli, jak - niestety również globalistyczno-socjalistyczno-marksistowskie - eugeniczne tworzenie idealnych ludzi i eliminacja pozostałych, niezgodnych z przyjętymi wzorcami czy też ograniczenie obecnej populacji ludzkości...
Chciałbym się mylić i być uznany za jakiegoś oszołoma w tej akurat kwestii... bardzo bym chciał..., ale mam niejasne przeczcie wykonywania przez Andersa Behringa Breivika makiawelicznego wprost zadania|, którego sens niejako też zawarł w tytule swojego tekstu wspomniany Kamil Kisiel. Uważam, że poprzez zamach Norweg miał wskazać niebezpieczeństwa myślenia prawicowo- konserwatywnego i niejako usprawiedliwić przyszły zmasowany atak wszelkiej maści globalistyczno-socjalistyczno-kumunistycznych lewaków na ludzi prawicy, na konserwatywny- liberalizm gospodarczy, na chrześcijaństwo... a sam Norweg został idealnie wykreowany i niemal "skrojony" na "niebezpiecznego prawicowca" przez zapewne owych przyszłych atakujących "prawicę" zwolenników ludzkiego antyindywidualizmu i utworzenia jakiejś formy "rządu światowego"...
Obym się mylił... chciałbym się mylić i mam nadzieję, że moje konstatacje są wynikiem jednak zbyt daleko posuniętych dywagacji myślowych wynikających z mylącej się w tym względzie mojej intuicji... Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł więc powiedzieć: Nieraz się mylę, nie zawsze mam rację a intuicja moja jest nieraz zawodna...
Niemniej - niezależnie czy to, co napisałem jest tylko "political fiction" czy tez może w jakiejś formie byc realna rzeczywistością – powtórzę na koniec za Panem Kamilem....
"To nie do pojęcia, co w oazie bezpieczeństwa – Europie – może się wyrabiać. Samoistnie? Nie wiadomo. Zbyt dużo wątpliwości".
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
----------------------------------------------------------------------------------------
Wiesław P. powiedział/a
2011-07-25 @ 10:55 Do tego należy zwrócić uwagę na symbolikę tego zajścia :a) kompletnie niezrozumiały cel śmierci tylu ludzi.
b) atak bombowy na budynki rządowe.
c) atak na zupełnie niewinne osoby, dzieci.
Występuje tu zbyt wielka zawiłość aby uznać, że przygotował to i zaplanował tylko jeden człowiek. Ta sprawa śmierdzi albo ropą, albo zemstą pieprzonych masonów za okres czystek powojennych w ich szeregach. Jest jeszcze jeden „ciekawy” zbieg okoliczności. 21 lipca 1973 miały miejsce wydarzenia w Lillehammer gdzie agenci Mosaadu działający w ramach operacji Gniew Boży zabili Marokańczyka Ahmeda Bouchikiego biorąc go przez pomyłkę za Ali Hassana Salameha. Była to największa w dziejach kompromitacja Mossadu, agenci zostali zatrzymani, ujawnione zostały metody ich konspiracji oraz najprawdopodobniej informacje dotyczące izraelskiego tajnego programu atomowego. Dziwnym trafem data krwawej tragedii w Norwegii przypada „prawie” w rocznice tamtych wypadków. Proszę zwrócić uwagę, że to ośrodki rządowej propagandy próbują wiązać tragedię w Norwegii ze sprawami polskimi (obecnie wałkuje się w mediach ,że zamówił chemikalia w Polsce -przyp.S.M.) Ja nie dostrzegam takich związków. Jeżeli jeszcze dodamy to co raczej przemilczają nasze media, czyli orientację homoseksualną zamachowca oraz deklarowany ultra – syjonizm to mamy niezły przekładaniec.
U nas dominuje wbijana do polskich głów wersja o jego „fundamentalizmie chrześcijańskim”. Przyznam że sprawa tego rosyjskiego dysydenta (choć nie wiem czy akurat do niego można przypiąć taką łatkę), jest bardzo ciekawa. W moim odczuciu to co dostajemy dziś na tacy o tej katastrofie to puste słowa, nie wydaje mi się aby coś takiego był w stanie zorganizować jeden facet, który w dodatku ma problem z ułożeniem po kolei swoich poglądów, a co dopiero w zorganizowaniu podwójnego zamachu. Poza tym prawie zawsze takie akcje wykonuje wieloosobowe komando a nie pojedyncza osoba. Trzeba poczekać na wyniki badań materiałów wybuchowych i broni użytej do zamachu. Proponuję poczytać 1516 stronicowy manifest ” 2083 – A European Declaration of Independence”- po ang. to dowiecie się motywów.( http://zamach.eu/110724/european.html). Ściągnąłem go i nawet jest b. interesujący dla analizy wydarzeń i nie tylko . ABB myśli po wojskowemu – odbył przecież służbę, bez kozery, w jednostkach specjalnych armii norweskiej co skrzętnie jest przemilczane przez media, tylko rolnik, ogrodnik pisze się o nim. Po prostu ABB wierzył w swoją prawdę. Anders Behring Breivik stwierdził, że „to było „okrutne aby przeprowadzić ataki terrorystyczne, ale to co miał w głowie mówiło mu , że to było niestety konieczne” W początku manifestu ABB napisał m.in, że aby odepchnąć islam z Europy trzeba zniszczyć (zneutralizować) najpierw ich popleczników w Europie czyli kręgi marksistowsko – lewicowe, multikultraność i kosmopolityzm wspierające, które chcą zniszczyć europejską tradycję, kulturę i identyfikację z nią. To wyjaśnia atak na obóz lewackiej młodzieży socjaldemokratycznej na wyspie. Czy pociągnął on sam za cyngiel czy kilkuosobowe komando czy inni dowiemy się, albo i nie. Ciekawe czy polskie media odważą się dobrą analizę przeprowadzić a także taki link podać oficjalni, choć łatwo go znaleźć w internecie. Na szczęście mainstream dzięki internetowi traci władzę czyli kontrolę nad newsami i informacjami ..tylko patrzeć jak wprowadzą cenzurę..ale to nic nie da bo w USA nie zgodzą się na taką cenzurę, tam rządzą żydzi a dla nich islam to wróg number one a zatem, wróg mego wroga jest moim przyjacielem.. Jak się to wszystko potoczy dalej ; mam nadzieję, że nie będzie więcej aktów terrorystycznych z radykalnej prawej strony strony, choć tego nie da się nigdy wykluczyć. Pytanie jest dlaczego Norwegia? Odpowiedź: . jest prosta: to młoda nacja jeśli chodzi o państwo, przez wiele wieków żyła pod dominacją duńską a potem szwedzką, poza tym tam chyba większość Norwegów ma prywatnie ( bardzo prywatnie) poglądy konserwatywne, prawicowe, narodowe. Czemu wiec głosują na socjaldemokratów, lewactwo?..no cóż…poglądy , poglądami ale socjal do dobra rzecz i wielu Norwegów się do tego za bardzo przyzwyczaiło.. Podobnie jest w Danii, dlatego partia narodowa z akcentami socjalu ma15% …. i jest aktualnie języczkiem uwagi w duńskiej rzeczywistości. Wiem co nieco o Norwegach bo miałem sporo z nimi do czynienia i to bardzo blisko, także w sferze polityki i bytu narodowego. Mają podwójną twarz tą dla publiczności gdzie dominuje political correction i tą bardzo prywatną. Dlaczego? Odpowiedź jest jasna. Jeszcze ta inwigilacja Norwegów przez państwo, jeśli jest prawdą i zostanie to ujawnione i nagłośnione, może być kamieniem młyńskim, który pociągnie państwo norweskie w przepaść. Skoro tak inwigilują, to czemu nie zapobiegli, a jak nie zapobiegli i inwigilują to może współdziałali? Może nie wszyscy, ale jak nie wszyscy, to którzy? Na koniec fragment z wpisów Andersa:
11 czerwca
„Modliłem się po raz pierwszy od dłuższego czasu dzisiaj. Powiedziałem Bogu, że jeśli nie chce aliansów marksistowsko-islamskich i żeby islamiści nie przejęli europejskiego chrześcijaństwa w ciągu najbliższych 100 lat, to musi zapewnić wojownikom, którzy walczą o europejskie chrześcijaństwo, że będą rządzić „. (moje tłumaczenie ze szwedzkiego) http://www.aftonbladet.se/nyheter/article13368413.ab
------------------------------------------------------------------------------------------
Według telewizji TV2 zatrzymany mężczyzna ma związki ze skrajną prawicą.
Za telewizją TV2 wszystkie inne zaczęły nadmuchiwać aspekt "prawicowości". Symptomatyczne jest to, że NIKT! nie podaje iż Anders Behring Breivik był członkeim Masonerii (na zdjęciu). A już szczególną tajemnicą poliszynela jest fakt iż był radykalnie anty muzułmański i ekstremalnie PRO IZRAELSKI. Czy to jest powód dla którego lewackie media odwracają uwagę w stronę jego żekomej prawicowości?
W trakcie dzisiejszego dnia kilkukrotnie update-owałem ten wpis więc przeczytajcie do końca. Moja pierwsza wątpliwość to czy to był zwykły świr, agent lewackich spec służb czy ofiara jakiegoś MK-ULTRA? Dzięki temu czynowi prawica i chrześcijanie w Norwegii (i zaraz na całym świecie rónież - czytajcie komentarze na wp.pl) zostaną zestawieni na równi z islamistami - jakże to wygodne dla New World Order tępiącego 3 wielkie monoteistyczne religie. A może powód był znacznie prostszy - zastraszyć norweskich przywódców do wstąpienia do strefy Euro i podzielenia się wewnątrz już tego dziurawego systemu zyskami z dóbr kopalnych - wszak EU się sypie? Inni sądzą, że mogła to być zemsta za poparcie przez Norwegię starań Palestyny o uznanie za niezależne państwo (dzień wcześniej na tej samej wyspie odbył się jakowyś piknik poparcia dla tej inicjatywy!), lub może to jakaś lewacka prowokacja mająca wizerunkowo uderzyć w prawicę, która się odradza w Norwegii i idzie po władze? (Tą teze można porównać z sytuacją polityczną w Hiszpanii i zamachami w Madrycie, które przeważyły szale zwycięstwa wyborczego w stronę lewackiego Zapatero na sekundę przed wyborami). Żadna z tych hipotez sie nie wyklucza tylko jest na innym poziomie prawdopodobnie tej samej piramidy. Oglądając te wiadomości, przypomina mi się atak z przed pół roku w USA na reprezentantkę demokratów (lewaków), Gabrielle Giffords. Tam również atakował szaleniec którego przedstawiano jako skrajnie prawicowego, siedzącego w dodatku w spiskowych teoriach o NWO.
Morderca był członkiem loży masońskiej. Członek III stopnia - prawie nic nie znaczący, jednak dopuszczony do pewnych tajemnic a w między czasie mógł już być po praniu mózgu. Znawcy tematu wiedzą w jaki sposób dokonuje się warunkowania "Monarch" w strukturach NWO a więc i u masonerii jako jednego z elementów NWO. Taki członek małego kalibru był stratą mało bolesną dla masonerii a jednocześnie łatwą do poświęcenia dla jakiegoś większego zysku.
Zdjęcie w masońskim fartuszku pochodziło z jego konta FB. Konto podobno już zdjęcia nie posiada - ba! nie ma już nawet konta (to kto ma jeszcze do niego dostęp poza samym sprawcą, ktoś mu je prowadzi? Czy z więzienia mu pozwolili się zalogować? Czy FB samo skasowało jego konto? )Tutaj na filmiku widać co nieco co on tam miał:
Kolejną ciekawostką jest data założenia konta - na chwilę przed zamachem, jak by specjalnie pod media "ktoś" chciał puścić, że "był skrajnym prawicowcem i nawiedzonym chrześcijaninem" o czym się można było przekonać na FB ( teraz juz skasowane, czy nie dlatego, żeby nie mozna było porządnie przeanalizować tego co tam pisał?)
Przyjrzyjcie się uważnie! Na tym jego koncie FB (co widać na filmiku) są pod rząd wsadzone 3 klipy muzyczne związane z tą samą osobą. Jako rasowy FBkowy nałogowiec, mogę stwierdzić, że to konto to była totalna podpucha. To konto założono tylko jako "podkładkę" która pozwalała go zdefiniować mediom jako "prawicowego fanatyka". Cały ten "content" na jego ścianie FB jest wsadzony "od niechcenia" tylko po to by coś tam było i markowało jego aktywność ale widać, że gość w ogóle nie używał FB bo wszystkie jego artykuły pisał do internetowych portali a na FB są tylko jakieś śmiecie. To konto na FB dające "podstawy" do zdefiniowania go jako zwariowanego Chrześcijanina śmierdzi na kilometr. Jaka jest szansa że konta sobie sam nie założył tylko robił to ktoś za niego bez jego wiedzy? On sam swoje artykuły pisywał w taki sposób (cytuje komentarze Norwega z linku w Uzupełnieniu 5) i w takim środowisku że bez większego trudu można go było rozgryźć jako wbrew pozorom lewackiego norweskiego syjonistę. Może ktoś chciał trochę to "przykryć" i za plecami utworzono mu stronę FB z której nagle ludzie mieli się dowiedzieć jedynie części i to zmanipulowanej prawdy? A jak się zrbiłą zadyma w mediach to stronę szybko z FB usunięto choć to ona była podstawą utożsamiania go przez media z "prawicą"?
Na wyspie Utoya odbyła się pro-palestyńska, anty-izraelska manifestacja. W czwartek, który był drugim dniem zlotu na wyspie Utoya, gdzie doszło do masakry młodych Norwegów, wyspę odwiedził Minister Spraw Zagranicznych Norwegii, Jonas Gahr Store. Został przywitany przez grupę demonstrantów z hasłami nawołującymi do bojkotu Izraela, do zakończenia okupacji Palestyny i zburzenia niesławnego muru rasizmu dzielącego Izrael na część palestyńską i żydowską. Store’a przywitał lider Ligi Młodych Robotników (AUF) Eskil Pedersen. Spotkanie relacjonowała telewizja publiczna Norwegian Broadcasting Corporation. Reporter Sidsel Wold, Kirsten Belck-Olsen z Norwegian People’s Aid, dyskutowali z ministrem sprawę impasu w rozmowach pomiędzy Izraelem, a Palestyńczykami. Zażądano od rządu norweskiego uznania państwa palestyńskiego. Do masakry doszło nazajutrz… ( Wątek poruszył Wiesław P. w komentarzach)
Właśnie się pojawił link (sosenkowski) z informacją, że zamachowiec w gruncie rzeczy był lewakiem popierającym Izrael i Homoseksualistów. Można zatem snuć tezę, że pomimo iż młodzież była lewicowa to fakt próby bojkotu Izraela usunął teoretycznie współdzielone z ofiarami przekonania na plan dalszy.
Kampania przeciwko „białym terrorystom” rozpoczęta (po co podkreślenia, że zamachowiec był "blondynem"?)
Wszędzie w łże-mediach podkreśla się, że zamachowiec był blondynem, Chrześcijaninem i nacjonalistą. O dziwo, dzień wcześniej w USA Departament of Homeland Security opublikował nowe >nagranie wideo na temat zagrożenia terroryzmem ze strony białych, niebieskookich zamachowców, wywodzących się z klasy średniej. Propaganda nie ustępująca nazistowskiej i sowieckiej ukazuje dotąd nie mających nic wspólnego z terroryzmem białych ludzi jako główne zagrożenie bezpieczeństwa USA. W nagraniu społeczeństwo amerykańskie ukazane jest jako wielokulturowe – złożone głównie z przedstawicieli innych ras niż biała, choć ci ostatni nadal stanowią większość.
I teraz każdy może zostać terrorystą.
I teraz wprowadzana przez peło ustawa której treść przedstawiam poniżej nie nabiera realności?
Pod pozorem ewentualnych „ataków terrorystycznych” Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji postanowiło ponownie zwiększyć zakres uprawnień służb porządkowych. Po raz pierwszy w jednym akcie o randze ustawy znajdą się zasady stosowania siły przez policję, straż miejską, CBA, ABW, BOR, żandarmerię, sokistów, a nawet ochroniarzy.
autor: Czerwony Kieł
źródło:
http://www.nowyekran.pl/
------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Musimy upewnić się, że wywrzemy wpływ na innych kulturowych konserwatystów, tak aby obrali nasz antyrasistowski, prohomoseksualny, proizraelski sposób myślenia” - tak w 2009 roku w dyskusji na jednym z norweskich portali pisał Anders Behring Breivik, okrzyknięty zgodnie przez politycznie poprawne media „prawicowym ekstremistą”.
Fakt, nie można się z takim określeniem specjalnie wykłócać, biorąc pod uwagę poczynania i linię ideową tzw. „prawicy” we współczesnej Europie opierającej się w pewnym stopniu na absurdalnym antyislamizmie (Partia Wolności w Holandii, Duńska Partia Ludowa, Szwedzcy Demokraci, niemiecki ruch Pro-Köln, czy znana z proizraelskiej błazenady English Defence League). Problem pojawia się w momencie, kiedy głębiej zastanowić się nad tym, kto tak naprawdę jest nazywany „prawicowym ekstremistą” i w jakim celu. Wtedy okazuje się, że wszystkie te grzeczne frakcje prawicowe to element totalitarnego, demokratycznego porządku, a „prawicowymi ekstremistami" są zazwyczaj ludzie wręcz nie mający nic wspólnego z demokracją czy prawicą.
Zlepek słów funkcjonuje jednak w przestrzeni publicznej i etykietka taka skutecznie piętnuje choćby Bogu ducha winnych nacjonalistów antysystemowych, mających w przeciwieństwie do wspomnianych frakcji trzeźwe spojrzenie na takie sprawy jak tzw. islamizacja, waga czynnika etnicznego w społeczeństwie, czy rola i wpływ Izraela na Europę i świat. Jednakże, przeciętny Jaś Kowalski jednego dnia usłyszy w tel-awizji, że zamachów w Oslo dokonał „prawicowy ekstremista”, a za dwa dni na portalu organu zwanego GWnem wyborczym lub innego podobnego medium na przykład dowie się, że we Wrocławiu prokuratura zajmuje się sprawą „prawicowych ekstremistów”. To, co utrwali się w jego skromnym, niewnikającym w detale rozumku to nie fakt, że Breivik to pospolita prosyjonistyczna szuja, a chłopaki z Wrocławia po prostu działają w imię Prawdy, pomimo całej tej szeroko zakrojonej nagonki. Jaś Kowalski najprawdopodobniej zapamięta tylko, że „prawicowi ekstremiści” to mordercy i podkładacze bomb.
źródło:Autonom.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)
suwerennych praw....
Tak naprawdę, wraz z wejściem w życie traktatu lizbońskiego, państwom, które go podpisały, zostały odebrane wszystkie atrybuty suwerenności, więc to, co powiedział Schäuble to żadna rewelacja. No chyba, że zaczną się domagać terytorium (propozycja wobec Greków, żeby sprzedali kilka wysp, już kiedyś padła).
http://www.sfora.biz/Grecja-musi-sprzedac-wyspy-i-Akropol-a17737