wtorek, 3 kwietnia 2012

# Zagadkowe śmierci powiązane ze Smoleńskiem.

Śmierć w czerwcu 2010 roku jednego z najważniejszych uciekinierów z Rosji, pułkownika wywiadu SWR Siergieja Trietiakowa może być związana z tragedią smoleńską z 10 kwietnia - wynika z tekstu, który ukazał się w drugim z marcowych numerów włoskiego tygodnika "L'Espresso".
    53-letni w chwili śmierci oficer rosyjskiego wywiadu, najwyższy rangą oficer rosyjskich służb, który przeszedł na amerykańską stronę, miał umrzeć na zawał serca. Pojawiła się też informacja, że zachłysnął się kawałkiem mięsa, a także informacja o tym,  że Trietiakow cierpiał na nowotwór.
    Autorka tekstu, Stefania Maurizi, analizuje wykradzione z ośrodka Statfor i ujawnione przez portal Wikileaks relacje z rozmów analityka z Trietiakowem, znanym także jako „Towarzysz J.”. Pisaliśmy o sprawie 8 marca.
    "Rosjanie celowo odmawiali samolotowi zgody na lądowanie, wiedząc, że Prezydent Polski albo zmusi pilota do lądowania (...) albo samolot zawróci i nie wyląduje tam, gdzie zaplanowano" - napisał Fred Burton ze Stratforu do współpracowników krótko po tragedii smoleńskiej. Wspomina, że Rosjanie mają "własną kolekcję analiz" na temat prezydenta RP.
    "Twierdzi, że to działanie celowe. To jego słowa, nie moje" - pisze dalej Burton powołując się na Trietiakowa.

     Potem Burton stwierdza, że według różnych informacji Rosjanie mają podobne plany, czy też scenariusze dla innych zagranicznych przywódców, "które mogą być ściągnięte z półki, jeżeli tego zechce Putin/FSB".
    Maurizi pisze, że świat uznał, iż w Smoleńsku doszło do tragicznego wypadku. Jednak stwierdza, między innymi na podstawie przytoczonych cytatów, że istnieją co do tego również wątpliwości. Nazwała katastrofę smoleńską „praktyczną eksterminacją polskiego przywództwa za jednym zamachem”. Napisała, że relacje między Putinem a prezydentem RP Lechem Kaczyńskim były złe.
    Autorka tekstu przypomina, że wiadomość o śmierci "Towarzysza J" została ogłoszona publicznie 9 lipca 2010 r., niemal miesiąc po tym, gdy do niej doszło. Jak czytamy we włoskim tygodniku wielu obserwatorów nie wierzy, że Rosjanin zginął w sposób naturalny.
    Ochraniać go miała FBI. Biuro nie udziela informacji na temat związany z tą sprawa. W jednym z maili ośrodka Stratfor, z 27 maja 2011, Fred Burton napisał , że szczegóły dotyczące śmierci Trietiakowa i informacje przez niego przekazane zostały opatrzone klauzulą tajności na 25 lat.
    Siergiej Tretiakow pracował jako dyplomata. Zyskał kontrolę nad rosyjskimi operacjami wywiadowczymi w Nowym Jorku od 1995 do 2000 roku. Wtedy to przeszedł na stronę Amerykanów, dla swoich dotychczasowych zwierzchników stając się czołowym wrogiem.

źródło:  rebelya.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz