Bodaj już parokrotnie wyśmiewałem się na łamach „Najwyższego CZASU!” z
głosicieli teorii, że wojna jest korzystna dla gospodarki kraju.
Rozumują oni tak: „Jak wróg zniszczy nam połowę budynków, to budowlańcy
będą mieli masę roboty – a, jak wiadomo, budownictwo jest lokomotywą
gospodarki”… Zastanawiam się, dlaczego nie proponują oni, by własne
wojska rozwaliły nam połowę budynków. Poza korzyścią z ich rozwalenia
wojskowi potrenują obsługę materiałów wybuchowych, fabryki zbrojeniowe
będą musiały uzupełnić ich zapasy – co da dodatkowe korzyści, bo znajdą w
nich zatrudnienie dodatkowi ludzie… Same korzyści.
Można by jeszcze przy okazji uśmiercić jakiś milion ludzi, co da
zajęcie grabarzom, trumniarzom i producentom gromnic. Podobne teorie
snuje na łamach „NIE” p.Jerzy Urban, wspominając historię z czasów
jeszcze gomułkowskich, gdy jakiś 17-latek, któremu we wsi powierzono
obsługę radiowęzła, zabawił się w Orsona Wellesa, naśladując słuchowisko
o najeździe Marsjan. Sfingował rzekomą audycję Polskiego Radia o tym,
że na Polskę napadli imperialiści, ONZ protestuje, Związek Sowiecki
zaraz pospieszy nam z pomocą, za chwilę przemówi tow. Wiesław – i tak
dalej… Zdolniachę natychmiast aresztowano, ludności wyjaśniono, co
trzeba – ale sedno sprawy leży gdzie indziej. Otóż jedynym objawem
aktywności ludności po tej audycji był masowy wykup wszelkich towarów.
Otóż – konkluduje p.Urban – gdyby tak raz na kwartał zrobić taką
audycję, to ludność wykupiłaby wszelkie towary – od agrafek, buraków i
cukru poczynając, a na soli i zapałkach kończąc – od czego producenci
zaczęliby się mieć jak pączki w maśle, a gospodarka by kwitła na wieki
wieków – amen!
Z podobnego pomysłu wyśmiewa się p. dr Robert Gwiazdowski na swoim
blogu pisząc: „Ślub księcia Williama i Kate Middleton może przynieść
gospodarce brytyjskiej 620 mln funtów, czyli prawie miliard dolarów –
poinformowała w środę firma analityczna rynku detalicznego Verdict. W
tej sytuacji Rząd Jej Królewskiej Mości powinien rozważyć przywrócenie
poligamii. Niech się Książę Walii żeni parę razy w roku. Alternatywnym
rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie kary pozbawienia wolności dla
analityków rozpowiadających podobne bzdury”.
Otóż to nie jest całkiem tak. Rzecz jasna, gospodarka od tego musi
stracić. Ludzie wykonując kupę zbędnych w gospodarce ruchów, zamrażając
pieniądze w setkach kilogramów soli itd. Na pewno na tym nie zarobią. To
jest oczywiste. Z gospodarczego punktu widzenia jest to czysta strata.
Wyobraźmy sobie jednak, że Mr. Smith, na cześć ślubu ks. Wilhelma podjął
się wykonania 100 podskoków, za co płaci mu sąsiad, Mr. Jones.
Konkretnie: płaci 100 funciaków. Następnie p.Smith, który chce uczcić
ślub ks. Walii, skłania p.Jonesa, by za 100 funtów wykonał 100 koziołków
na trawniku. Po wykonaniu tej operacji – zakładając, że w Wielkiej
Brytanii nie ma podatku od zarobków – pp.Jones i Smith będą mieli tyle
samo pieniędzy, co przedtem. Jednak zamiast siedzieć przed telewizorem,
trochę się poruszali – co może być dla ich zdrowia korzystne! Jeśli
komuś nie podoba się gimnastyczność przykładu, niech sobie wyobrazi, że
p.Jones pożycza od p. Smitha krzesło na uroczystości prezbiteriańskie, a
p. Smith od p. Jonesa ławkę na uroczystości katolickie. Oczywiście
gospodarka od tego nie drgnęła nawet na jotę. Ale w społeczeństwie
zamiast bezruchu i marazmu pojawiło się jakieś ożywienie. Jeśli p.
Jones, zamiast kupić buty, kupi kotyliony na uroczystości ślubne JXW
Wilhelma, to wcale nie znaczy, że szewc nie sprzeda tych butów. To może
oznaczać tylko, że te dodatkowe buty kupi sobie wytwórca kotylionów! To
wszystko znów pod warunkiem, że Rząd Jej Królewskiej Mości nie złupi
wiernych poddanych stosownym podatkiem od „dodatkowych zysków”. Przy
okazji warto z całym naciskiem podkreślić, że żadnego zysku tu nie ma!
Rząd czerpie więc dochody z tego, że gospodarka się niekoniecznie
rozwija! Co jest niewątpliwie szkodliwe. Zakładam jednak, że jest to
Wielka Brytania z I połowy XIX wieku, gdzie „klasie politycznej” nie
udało się jeszcze zastosować słynnej recepty śp. Karola Marxa: „Jest
tylko jeden sposób by zniszczyć kapitalizm: podatki, podatki i jeszcze
raz podatki!” – i wprowadzić podatku dochodowego.
Czasem więc warto trochę stracić w sensie materialnym, by za to
ludność stała się bardziej żwawa, mobilna. Czytelnicy kącika szachowego
doskonale to wiedzą. Natomiast wojna sensu stricto pełni inną, bardzo
ważną rolę. Warunkiem rozwoju społeczeństwa jest ewolucja: kto nie idzie
naprzód, ten się cofa – jak słusznie powiedziała Królowa Kier do Alicji
w Krainie Czarów. A warunkiem ewolucji jest selekcja naturalna. Do tej
pory ludzie umierali z powodu mrozów, upałów, chorób i rozszarpywani
przez dzikie zwierzęta. Dziś wszystkie te zagrożenia praktycznie
zniknęły – przynajmniej w naszej cywilizacji. Stąd ważne jest, by od
czasu do czasu jedni stanowili zagrożenie dla drugich. Jako substytut
wroga prawdziwego. Któryś z klasyków komunizmu (a może to Julian Sorel?)
powiedział (cytuję z pamięci): „Gdyby rząd francuski powiedział, że
chce wybić milion młodych Francuzów, a rząd niemiecki, że chce wybić
milion młodych Niemców – to żaden z tych rządów nie utrzymałby się nawet
tygodnia. Jeśli jednak rząd francuski zamierza wybić milion młodych
Niemców, a rząd niemiecki milion młodych Francuzów – to ludzie wiwatują
na cześć obydwu!”.
To jest prawda. Jeśli jednak to wybicie jest korzystne dla biologii?
Stalin miał okropny system gospodarczy. Miał jednak wiernych
zwolenników, bo zabijał kolejnych szefów, dzięki czemu ludzie szybko
awansowali. I byli wierni wodzowi. Nie mówię, by to naśladować. Warto
jednak zauważyć taką zależność. Mówi się: „Nie ma tego złego, co by na
dobre nie wyszło”. Więc tu mamy konkretny przykład.
źródło: Najwyższy czas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz