piątek, 20 kwietnia 2012

# Bruksela rozwala nam rynek żywnościowy!

Zalecenia urzędników unijnych dotyczące produkcji rolnej doprowadziły do wielu absurdów. Moglibyśmy mieć więcej żywności i tańszej, ale przeregulowanie rynku prowadzi do wzrostu cen i ogranicza produkcję.

Popyt na żywność rośnie na całym świecie. Do 2050 r. zwiększy się o 70 proc. – Trzeba poprawiać wydajność z hektara, bo więcej nie da się powiększać areałów – mówią unijni urzędnicy, debatując nad nową wspólną polityką rolną. Praktyka jest jednak inna od deklaracji. Mamy np. w Polsce w bród cukru. Zeszłoroczne warunki pogodowe były tak sprzyjające, że nasze cukrownie wyprodukowały go znacznie więcej, niż zezwoliła nam Komisja Europejska. Producenci nie mogą go jednak sprzedać na krajowym rynku, obniżając tym samym ceny, bo przekroczyliby limit sprzedażowy narzucony przez UE. Tymczasem w sklepie 1 kg cukru kosztuje prawie 4 zł. Za to Komisja Europejska zezwoliła polskim cukrowniom na eksport połowy nadwyżki do krajów trzecich. Jeśli chcemy mieć więcej cukru na rynku, to musimy go sprowadzić spoza rynku UE i to po wyższych cenach.

Sztucznie zaniżana jest też produkcja mleka. Irlandzki minister rolnictwa twierdzi, że limity narzucone przez UE dławią produkcję wyrobów mleczarskich. Aby jednak nie narażać na sankcje, UE zaleca hodowcom ostrożne  planowanie produkcji na ten rok. W ostatnich latach poprawiono bowiem mleczność krów, więc łatwo można przekroczyć przyznane limity. Przeciw zniesieniu tych limitów opowiadają się polscy rolnicy. Ponad 220 tys. rolników zrezygnowało z produkcji i sprzedało swoje kwoty mleczne pozostałym, którzy zainwestowali w rozwój hodowli. Wydatki te jeszcze im się nie zwróciły. Kwotowanie zapewnia im stabilną sytuację i opłacalność produkcji. Za to konsumenci płacą wyższe ceny za wyroby mleczarskie. W ciągu roku jogurty podrożały o 11 proc., ser Gouda prawie o 9 proc., masło – o 8 proc., mleko – prawie o 5 proc.

Szczytem absurdu była wymiana klatek dla kur niosek. Na skutek operacji poprawy jakości życia kur jajka podrożały nawet o 100 proc. Ci hodowcy, którzy nie zdążyli wymienić klatek w wyznaczonym terminie, nie mogą sprzedawać jaj do sklepów. Część hodowców zdecydowała się na ubój kur. Teraz muszą wydać ogromne pieniądze na odtworzenie produkcji. Za wszystko ostatecznie zapłaci konsument.

Dzięki unijnym kwotom spadają też połowy ryb na Bałtyku, które są obecnie aż o 38 proc. niższe niż przed rokiem. W ostatnich trzech latach połowy dorszy prowadziła tylko 1/3 statków. Obecnie łowić mogą wszyscy, ale limity dla indywidualnych rybaków są dużo niższe i wielu z nich może wyczerpać je już w pierwszej połowie roku. Tymczasem w przetwórniach ryb brakuje surowca, wskutek czego konsumenci płacą już za ryby i przetwory rybne nawet o 40 proc. więcej niż przed rokiem.

1 komentarz:

  1. Normalnie z tego co czytam na blogu i nie tylko, aż komentować się nie chce.Kiedyś czytałam już nie pamiętam gdzie że plan jest taki by Polaków było o.16milionów,te wszystkie regulacje unijne wskazują na to że plan faktycznie jest,i już jesteśmy świadkami jego wcielania w życie.Ciekawe jakie są limity ilościowe na inne kraje unii?Czy to tylko my mamy pecha...

    Maya

    OdpowiedzUsuń