Pół tysiąca nazwisk, adresów, telefonów. Antifa publikuje "listę
polskich neonazistów" i wzywa do "podjęcia działań" przeciwko nim.
Wśród setek osób internauci, którzy przed laty kupili ubrania w sieci.
Hakerzy z grupy Anonymous zaatakowali wiele stron internetowych, które uznali za neofaszystowskie, nazistowskie i nacjonalistyczne. Z serwerów tych stron wykradziono bazy danych.
"Operacja Blitzkrieg" (z niem. wojna błyskawiczna) polegała na
wykradzeniu list użytkowników z witryn m.in. Narodowosocjalistycznej
Partii Niemiec, międzynarodowego forum neonazistowskiej organizacji
Blood & Honour oraz internetowych sklepów z odzieżą firmy
Thor Steinar. Łupem hakerów padły tysiące nazwisk i adresów osób, które
uznano za "neonazistów". Wszystkie dane trafiły do sieci.
W ubiegły weekend lista ok. 450 polskich nazwisk wraz z adresami i
numerami telefonów pojawiła się m.in. na stronie polskiej Antify. Są na
niej osoby z całego kraju, a także z Wysp Brytyjskich i Irlandii. Polacy
bez jakiejkolwiek weryfikacji zostali zrównani z neonazistami z NPD i
neonazistowskiej organizacji Blood & Honour. Lewacy apelują o
"wyszukiwanie" ludzi ze swoich okolic. "Zachęcamy do przejrzenia listy i
podjęcia działań, nikt nie wziął się tam z przypadku" - czytamy na
stronie Antify.
Lista polskich nazwisk pochodzi prawdopodobnie z któregoś ze sklepów
internetowych zaatakowanych przez Anonimowych. Świadczy o tym
kompletność danych. Wszystkie zawierają adres z numerem mieszkania i
kodem pocztowym. Takie dane są konieczne do wysyłki.
"Codzienna" skontaktowała się z jedną z osób z listy. Rafał, 28-letni
mieszkaniec woj. małopolskiego, przyznaje, że kilka lat temu kupił w
sieci spodnie
firmy Thor Steinar. - To było bardzo dawno - mówi zaskoczony mężczyzna.
Zapewnia też, że nie ma nic wspólnego z neonazistami. Jest kibicem
Hutnika Kraków.
Chociaż niemiecka
firma odzieżowa Thor Steinar jest popularna w środowisku skinheadów, to
w Polsce w ubraniach tej firmy chodzą również kibice oraz ludzie
lubiący tzw. uliczny styl. Ubrania tej marki są dostępne w wielu
polskich sklepach wysyłkowych. Cieszą się popularnością. Przedstawiciel
niemieckiej firmy w rozmowie z "Codzienną" przyznał, że kilka lat temu
doszło do kradzieży bazy danych przez nieznane osoby. Od tamtego czasu
śledztwo prowadzi niemiecka prokuratura.
- Przypisywanie marek odzieżowych do grup politycznych to bzdura - mówi
„Codziennej” Krzysztof Świętek z firmy Pretorian, która również szyje
odzież "uliczną". - Owszem, Thor Steinar miał epizod, kiedy postrzegano
tę firmę jako skinheadowską, ale oni ewoluowali. Sprzedają nawet odzież
plażową. To absurd, że nie można włożyć tego, co się chce, bo ktoś wiąże
to z ideologią - dodaje. Opublikowana przez Antifę lista bliźniaczo
przypomina tzw. Redwatch – listę wrogów organizacji Blood & Honour,
która od dawna publikuje w internecie zdjęcia i dane osób uznawanych za
„zdrajców rasy”.
W 2001 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu skazał na bezwzględne więzienie
redaktorów serwisu. Ostatnio o działaniach B&H również było głośno,
bo na reaktywowane listy trafiła m.in. Anna Grodzka, posłanka Ruchu
Palikota. O interwencję w tej sprawie apelowały media i politycy. W
sprawie nawoływania przez znaną z brutalności Antifę do "podjęcia
działań" nie wypowiedział się nikt, nie licząc kilku mniejszych portali.
Również policja do chwili oddania materiału do druku nie odpowiedziała
na nasze pytania w tej sprawie.
Anonymous to międzynarodowa grupa hakerów często atakująca organizacje,
które uznaje za "szkodliwe". W Polsce szerokim echem odbiło się niedawne
zablokowanie strony internetowej zakonu księży marianów, którzy
zabronili publicznych wypowiedzi ks. Adamowi Bonieckiemu, byłemu
redaktorowi naczelnemu "Tygodnika Powszechnego".
źródło: wp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz