Od trzech dni trwają zamieszki w
imigranckich przedmieściach Sztokholmu. W nocy młodzież zaatakowała
komisariat policji i spaliła centrum kultury - Nie poddamy się w obliczu
przemocy - powiedział wczoraj szwedzki premier Fredrik Reinfeldt. To
największe zamieszki w Szwecji od lat.
W nocy grupa młodzieży zaatakowała posterunek
policji w Jakobsbergu na przedmieściach Sztokholmu. Uszkodzili budynki
dwóch szkół oraz spalili centrum kultury, znajdujące się w zabytkowym
budynku. - Spalono też 30 samochodów - powiedział Kjell Lindgren ze
sztokholmskiej policji. 8 osób zostało aresztowanych.Zamieszki trwają od niedzielnego wieczoru. Zaczęły się w miejscowości Husby, gdzie imigranci z krajów arabskich, Turcji i Somalii stanowią ponad 80 proc. mieszkańców, a potem przeniosły się na kolejne przedmieścia. W starciach we wtorek zostało rannych 7 policjantów.
Bezpośrednim powodem zamieszek było zastrzelenie przez policję 69-latka z Husby, który uzbrojony był w maczetę. - Nie poddamy się w obliczu przemocy - powiedział wczoraj szwedzki premier Fredrik Reinfeld. Jednocześnie zaapelował o spokój i przerwanie zamieszek.
Według komentatorów prawdziwym powodem zamieszek jest postępujące rozwarstwienie społeczeństwa szwedzkiego, którego najbiedniejszą część stanowią imigranci. Wśród licznej grupy imigrantów nie udało się rozwiązać problemu biedy i bezrobocia, które jest 3 razy większe niż u rodowitych Szwedów.
źródło: tokfm.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz