piątek, 10 stycznia 2014

# UPA w oczach zwykłych Ukraińców.

       

Korzystając z pobytu na Ukrainie oraz z faktu, że o naszym sąsiedzie zza Buga jest głośno za sprawą Euromajdanu, postanowiłem poruszyć delikatny po obu stronach „kordonu” temat UPA i Bandery. Dla odmiany, nie zostaną w nim zamieszczone myśli ideowców i teoretyków, lecz zwykłych Ukraińców. Rozmowy prowadziłem w obwodzie tarnopolskim, który pozostaje pod silnymi wpływami post-banderowskimi. W samych Tarnopolu, przed urzędem miasta, beztrosko powiewają obok siebie niebiesko-żółty i czerwono-czarny sztandar. Po drugiej stronie ulicy stoi natomiast okazały pomnik Bandery, a partia Swoboda ma na głównym placu miasta wiele swoich straganów. Trudno o lepsze miejsce o dyskusję nad dziejami OUN.

Jurij, inżynier z Tarnopola – za czasów sowieckich nie nauczano nas w szkołach ani o UPA, ani o Banderze. Sytuacja zmieniła się dopiero po 1991 roku i upadku komunizmu. Tą wiedze musieliśmy czerpać od swoich starszych krewnych – rodziców i dziadków. Członków UPA nazywano i nazywa się „hierojami”, ze względu na ich bohaterską walkę z sowietami, w każdy możliwy sposób. Trzeba podkreślić że środowisko OUN było podzielone na frakcje OUN-B i OUN-M, a mianem „banderowców” określało się pierwszą grupę, która była bardziej zradykalizowana. Prawdopodobnie oni stali za tym, co się działo na Wołyniu. Wcześniej o antagonizmach z Polakami ani ja, ani większość zachodnich Ukraińców nie miała pojęcia. Ludzie zainteresowali się sprawą dopiero po tym, jak polski Sejm zaczął debatować nad tą zbrodnią. Nie można zaakceptować tego, co tam się działo. Jednakże należy pamiętać, że Polacy przeprowadzali akcje odwetowe, a ich represje w przeszłości spowodowały falę agresji. Powinno czcić się pamięć i spisywać wspomnienia ofiar. Będzie jednak mieć to sens tylko wtedy, gdy kultywowanie pamięci nie będzie przebiegało w sposób jednostronny.

Rozmawiałem również ze sprzedawcami, taksówkarzami. Poglądy w większym lub mniejszym stopniu pokrywały się z przemyśleniami Jurija. Zwykle dyskusje kończyły się zdaniem „ja nie zabiłem Polaka, Ty (prawdopodobnie) Ukraińca też nie. Więc o co się spieramy? ” Mimo to faktów, liczby ofiar i w jaki sposób zostały zabijane zapomnieć nie można, ale prostych Ukraińców nie wciągałem w bardziej złożone dyskusje. To nie ma sensu, bo nie potrafią czuć się winni za coś, o czym słyszą pierwszy raz (istnieje pewna doza prawdopodobieństwa, że specjalnie nie chwalili się wiedzą, lub też ich starsi krewni nie przekazywali kontrowersyjnych informacji by zachować banderowcom status „hierojów”).

Jednak da się zauważyć, szczególnie po debacie w Sejmie, że ukraińska młodzież zaczyna pytać dziadków o kwestie Wołynia. Po tych doświadczeniach mają mieszane odczucia co do swoich bohaterów. Hipotetyczna sytuacja: niech Czytelnicy spróbują sobie wyobrazić,  że nagle Żołnierze Wyklęci okazują się wyłącznie bandytami i ludobójcami. Ci młodzi ludzie doznają szoku. Ponadto wystarczy wpisać w wyszukiwarkę obrazów „google” trzy litery – „upa”, nic więcej. Nie ujrzymy tam bynajmniej zdjęć parad z obchodów rocznic UPA. Banderowcy pozostawili po sobie tyle zbrodni, że udowadnianie ich jest bardziej niż proste.

Należy wspomnieć, że Zachodni Ukraińcy uważający się za patriotów czczą Banderę, gdyż jest to jedyna znacząca ukraińska postać narodowościowa XX wieku. Nie mogą odwoływać się do wachlarza patriotów, jak w przypadku Polski. Dlatego są identyfikowani z radykalnymi nacjonalistami, których na Ukrainie jest niewiele. Jak wspomniano wyżej, zdecydowana większość postrzega Banderę jako bohatera w walce sowietami, a nie z Polakami. Wyrok śmierci wydany na niego przez wysokie służby radziecke dodał tej jednostce animuszu i antysowieckiego charakteru.

W zachodniej Ukrainie, mimo dużych wpływów post-UPA nie ma wysokiej niechęci do Polaków, wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś krzyczy „Slawa hierojim” nie oznacza, że chętnie powrzucałby kilka polskich płodów w gnojowisko, by zobaczyć, „jak lata Polski orzeł” (vide: wspomnienia rzezi wołyńskiej - http://www.upadeknarodu.cba.pl/zbrodnie-upa.html ), lecz faktycznie chce wyrazić swój patriotyzm. Nieświadom, że nie do końca poprawny historycznie, ale jednak. Ukraińcy w średnim wieku i młodzież nie ma pojęcia co się działo na Wołyniu gdyż … nawet nie mają tej kwestii w swoich programach nauczania. Jedna z moich ukraińskich koleżanek rok temu pisała maturę z historii Ukrainy. Przejrzałem książki wymagane do tego egzaminu. O Wołyniu nie ma ani jednego zdania.

Podsumowując, artykuł nie ma za zadania w jakikolwiek sposób wybielać środowisk banderowskich. Powinien natomiast zwiększyć świadomość pojmowania tych kontrowersyjnych spraw wśród Czytelników mających zamiar odwiedzić Ukrainę, by nie radykalizowali swoich przekonań podczas rozmów ze zwykłymi Ukraińcami. W miażdżącej większości przypadków taka postawa jest zbędna i może tylko popsuć Wasz udany pobyt w tym ciekawym kraju.


Ernest Wójcik
źródło:  narodowcy.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz