Korzystając
z pobytu na Ukrainie oraz z faktu, że o naszym sąsiedzie zza Buga jest
głośno za sprawą Euromajdanu, postanowiłem poruszyć delikatny po obu
stronach „kordonu” temat UPA i Bandery. Dla odmiany, nie zostaną w nim
zamieszczone myśli ideowców i teoretyków, lecz zwykłych Ukraińców.
Rozmowy prowadziłem w obwodzie tarnopolskim, który pozostaje pod silnymi
wpływami post-banderowskimi. W samych Tarnopolu, przed urzędem miasta,
beztrosko powiewają obok siebie niebiesko-żółty i czerwono-czarny
sztandar. Po drugiej stronie ulicy stoi natomiast okazały pomnik
Bandery, a partia Swoboda ma na głównym placu miasta wiele swoich
straganów. Trudno o lepsze miejsce o dyskusję nad dziejami OUN.
Jurij, inżynier z Tarnopola – za
czasów sowieckich nie nauczano nas w szkołach ani o UPA, ani o
Banderze. Sytuacja zmieniła się dopiero po 1991 roku i upadku komunizmu.
Tą wiedze musieliśmy czerpać od swoich starszych krewnych – rodziców i
dziadków. Członków UPA nazywano i nazywa się „hierojami”, ze względu na
ich bohaterską walkę z sowietami, w każdy możliwy sposób. Trzeba
podkreślić że środowisko OUN było podzielone na frakcje OUN-B i OUN-M, a
mianem „banderowców” określało się pierwszą grupę, która była bardziej
zradykalizowana. Prawdopodobnie oni stali za tym, co się działo na
Wołyniu. Wcześniej o antagonizmach z Polakami ani ja, ani większość
zachodnich Ukraińców nie miała pojęcia. Ludzie zainteresowali się sprawą
dopiero po tym, jak polski Sejm zaczął debatować nad tą zbrodnią. Nie
można zaakceptować tego, co tam się działo. Jednakże należy pamiętać, że
Polacy przeprowadzali akcje odwetowe, a ich represje w przeszłości
spowodowały falę agresji. Powinno czcić się pamięć i spisywać
wspomnienia ofiar. Będzie jednak mieć to sens tylko wtedy, gdy
kultywowanie pamięci nie będzie przebiegało w sposób jednostronny.
Rozmawiałem
również ze sprzedawcami, taksówkarzami. Poglądy w większym lub
mniejszym stopniu pokrywały się z przemyśleniami Jurija. Zwykle dyskusje
kończyły się zdaniem „ja nie zabiłem Polaka, Ty (prawdopodobnie)
Ukraińca też nie. Więc o co się spieramy? ” Mimo to faktów, liczby ofiar
i w jaki sposób zostały zabijane zapomnieć nie można, ale prostych
Ukraińców nie wciągałem w bardziej złożone dyskusje. To nie ma sensu, bo
nie potrafią czuć się winni za coś, o czym słyszą pierwszy raz
(istnieje pewna doza prawdopodobieństwa, że specjalnie nie chwalili się
wiedzą, lub też ich starsi krewni nie przekazywali kontrowersyjnych
informacji by zachować banderowcom status „hierojów”).
Jednak
da się zauważyć, szczególnie po debacie w Sejmie, że ukraińska młodzież
zaczyna pytać dziadków o kwestie Wołynia. Po tych doświadczeniach mają
mieszane odczucia co do swoich bohaterów. Hipotetyczna sytuacja: niech
Czytelnicy spróbują sobie wyobrazić, że nagle Żołnierze Wyklęci okazują
się wyłącznie bandytami i ludobójcami. Ci młodzi ludzie doznają szoku.
Ponadto wystarczy wpisać w wyszukiwarkę obrazów „google” trzy litery –
„upa”, nic więcej. Nie ujrzymy tam bynajmniej zdjęć parad z obchodów
rocznic UPA. Banderowcy pozostawili po sobie tyle zbrodni, że
udowadnianie ich jest bardziej niż proste.
Należy
wspomnieć, że Zachodni Ukraińcy uważający się za patriotów czczą
Banderę, gdyż jest to jedyna znacząca ukraińska postać narodowościowa XX
wieku. Nie mogą odwoływać się do wachlarza patriotów, jak w przypadku
Polski. Dlatego są identyfikowani z radykalnymi nacjonalistami, których
na Ukrainie jest niewiele. Jak wspomniano wyżej, zdecydowana większość
postrzega Banderę jako bohatera w walce sowietami, a nie z Polakami.
Wyrok śmierci wydany na niego przez wysokie służby radziecke dodał tej
jednostce animuszu i antysowieckiego charakteru.
W
zachodniej Ukrainie, mimo dużych wpływów post-UPA nie ma wysokiej
niechęci do Polaków, wręcz przeciwnie. Jeśli ktoś krzyczy „Slawa
hierojim” nie oznacza, że chętnie powrzucałby kilka polskich płodów w
gnojowisko, by zobaczyć, „jak lata Polski orzeł” (vide: wspomnienia
rzezi wołyńskiej - http://www.upadeknarodu.cba.pl/zbrodnie-upa.html ),
lecz faktycznie chce wyrazić swój patriotyzm. Nieświadom, że nie do
końca poprawny historycznie, ale jednak. Ukraińcy w średnim wieku i
młodzież nie ma pojęcia co się działo na Wołyniu gdyż … nawet nie mają
tej kwestii w swoich programach nauczania. Jedna z moich ukraińskich
koleżanek rok temu pisała maturę z historii Ukrainy. Przejrzałem książki
wymagane do tego egzaminu. O Wołyniu nie ma ani jednego zdania.
Podsumowując,
artykuł nie ma za zadania w jakikolwiek sposób wybielać środowisk
banderowskich. Powinien natomiast zwiększyć świadomość pojmowania tych
kontrowersyjnych spraw wśród Czytelników mających zamiar odwiedzić
Ukrainę, by nie radykalizowali swoich przekonań podczas rozmów ze
zwykłymi Ukraińcami. W miażdżącej większości przypadków taka postawa
jest zbędna i może tylko popsuć Wasz udany pobyt w tym ciekawym kraju.
Ernest Wójcik
źródło: narodowcy.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz