Czy w Polsce jest mafia? Czy umarła wraz z zamknięciem „Pruszkowa”?
Mafia przybrała zupełnie inny charakter i wymiar. Ta mafia jest w głębokim podziemiu i zajmuje się szeroko pojętym biznesem.
Wspomniałeś, że wy byliście mafią…
…trzepakową, bo prawdziwa mafia to były Wojskowe Służby Informacyjne, stare SB, ludzie, którzy zostali źle zweryfikowani, nie kontynuowali służby i musieli się gdzieś podziać. I to była ta prawdziwa mafia. Lata 90. to było polskie eldorado.
Jest taka teoria, że ta mafia trzepakowa była inspirowana przez służby specjalne PRL. Czy grupa „Pruszkowa” była samodzielna?
Owszem, aczkolwiek nasze interesy się splatały. „Inspirowana” to zbyt wielkie słowo. Po prostu tym ludziom pasowało, żebyśmy robili dużo hałasu wkoło siebie, żebyśmy zwracali na siebie uwagę mediów i policji, a oni stali w cieniu i zarabiali grubą kasę.
O Pershingu się mówiło, że był agentem UOP. Ty go znałeś.
Znałem, ale nie na tyle, żebym ja mu powiedział o swojej współpracy z Urzędem Ochrony Państwa, a on mi o swojej.
A związki Pershinga ze Służbą Bezpieczeństwa? Wiadomo, że początki Pershinga, jego interesy, kasyna, sięgają dużo dalej, czasów PRL. Każdy to wie, tylko że każdy w jakimś tam stopniu się tego wypierał. Cóż, temat nie był kontynuowany. Po prostu każdy wierzył w zapewnienia Pershinga. Był za duży, żeby mu zarzucać takie rzeczy. Za duży i za silny. To WSI były animatorem tych poczynań. Przyszli najpierw do nas, czyli do Kiełbachy i do mnie. Chcieli sprzedać helikoptery, wozy pancerne, różną broń. Mieli szeroki asortyment do zaoferowania. My nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić.
Który to był rok?
1993 albo ’94,… chyba ’93. Wtedy poszliśmy do Pershinga z Kiełbasą i daliśmy mu ten kontakt. On od razu się zorientował, że można na tym zarobić i poprzez B. i G. poszedł duży transport helikopterów i czołgów do Syrii.
Gruba sprawa za ciężkie pieniądze.
No, gruba i ciężkie pieniądze na tym zarobili.
Czyli Pershing współpracował z WSI?
Współpracował akurat przy tym dealu.
A w innych sprawach?
Tutaj jesteś:
Strona główna
|
Aktualności
Tylko u nas
Masa: prawdziwa mafia to były WSI. My byliśmy mafią trzepakową
Masa: prawdziwa mafia to były WSI. My byliśmy mafią trzepakową
Prawdziwa mafia to były Wojskowe Służby Informacyjne, stare SB,
ludzie, którzy zostali źle zweryfikowani, nie kontynuowali służby
i musieli się gdzieś podziać. I to była ta prawdziwa mafia. Lata 90.
to było polskie eldorado - mówi w rozmowie z Sylwestrem Latkowskim
i Cezarym Bielakowskim świadek koronny Jarosław S., ps. Masa.
Gruba sprawa za ciężkie pieniądze. No, gruba i ciężkie pieniądze na tym zarobili.Czyli Pershing współpracował z WSI?
Współpracował akurat przy tym dealu.
A w innych sprawach?
Nie mam wiedzy.
Jakim człowiekiem był Pershing?
Z pewnością był gangsterem. Natomiast był gangsterem bardzo pozytywnym. My byliśmy młodymi chłopcami – ja, Kiełbasa, Szarak i młodzież pruszkowska – patrzyliśmy na bandę Parasola, Barabasa i innych, starszych od nas gangsterów, z wielką miłością i zazdrością. Dążyliśmy do tego, żeby być podobni do nich. I dopiero później, kiedy widzieliśmy, jak oni się zachowują i łamią zasady, ten świat nam się rozwalił i legł w gruzach. Natomiast Pershing był takim charakterniakiem z krwi i kości.
O jakich zasadach mafii mówisz? Wymień je.
Na przykład charakterność. Jeden drugiemu pomaga, jeżeli ten pójdzie do więzienia – takie elementy grypsery. Nie możesz być „pizdą karmiony”, czyli być alfonsem, nie możesz czerpać korzyści z prostytucji, nie możesz brać narkotyków, nie mówię już o porwaniach dzieci dla okupu i innych rzeczach. Taki świat grypsery, taki prawdziwy świat grypsery, takich prawilniaków, złodziei, którzy odbywali wyroki i byli prawdziwymi gitami.
I Pershing taki był?
Taki był, tak się zachowywał, był takim charakterniakiem.
Czyli miał dwie tożsamości – jedną na użytek gangu, gdzie był prawdziwym git-człowiekiem, a drugą na użytek mediów, spotkań biznesowych.
Ale ta druga tożsamość była wykreowana przez media, bo on nie miał dwóch twarzy. Zachowywał się zawsze tak samo. Jak wyszedł na wolność w 1998 r., wszyscy starzy polecieli do Pershinga i napsioczyli na mnie, że kiedy on siedział, a oni walczyli z Niewiadomskimi, czyli z Wariatem i z Dziadem, ja wtedy zarabiałem pieniądze, że pozabierałem mu interesy, narobili wielkiej poruty wokół tej całej sprawy. Chodziło o to, żeby mnie zgnoić, wypędzić i zabrać majątek, bo byłem już wtedy bardzo majętnym człowiekiem. Pershing w to nie uwierzył. Poprosił mnie o rozmowę. Ujął się za mną i stanął przeciwko całej grupie starego „Pruszkowa”. Ta sprzeczka doprowadziła do tego, że ja się pożegnałem z grupą pruszkowską i poszedłem do Pershinga.
Wtedy powiedziałeś swoim chłopakom: „Jesteśmy z Pershingiem, musimy się wykazać”.
Dokładnie.
Dlaczego się musiałeś wykazywać?
Chciałem mu swoimi czynami podziękować za to, że jest charakterny, za to, że jest uczciwość w grupie, za to, że mogłem istnieć dalej. Więc kazałem Frankowi, żeby zrobił coś ciekawego. Ciekawym tematem, który mi podsunął Korek z Mokotowa, było opodatkowanie wszystkich maszyn do gry wstawianych do lokali. To nam faktycznie przyniosło fortunę dużo większą niż narkotyki.
To był ten moment, w którym „Pruszków” wprost był związany ze światem polityki.
No tak, wtedy żeśmy nieświadomie wdepnęli właśnie w świat polityki. Rozmawiali ze starymi. Rozmowa okazała się na tyle konstruktywna, że oni przejęli sześć firm, które finansował SLD, i zabronili się nam do nich dotykać. To były firmy, które miały od paruset do paru tysięcy maszyn.
źródło: wprost.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz