Popularny
serwis społecznościowy Facebook, który znany jest z raczej luźnego
podejścia do kwestii prywatności, rozpoczął prace nad nową budzącą
kontrowersje aplikacją. Jak uważa część komentatorów, za jej
pośrednictwem Facebook będzie dosłownie śledził swoich użytkowników na
każdym kroku.
Chodzi o aplikację do lokalizowania posiadaczy profili, która oficjalnie ma pomóc w odnalezieniu lokalizacji naszych znajomych. Już teraz przy poszczególnych postach i statusach użytkowników pojawiają się informacje o mieście, z którego pisze publikujący, aktualnie trwają prace, aby dane te zostały jeszcze bardziej rozbudowane i – na co zwraca uwagę m.in. portal Bloomberg – aż za nadto. Nowa lokalizująca aplikacja ma być dostosowana w szczególności do osób, które korzystają z Facebooka za pośrednictwem telefonu bądź smartfonu.
Sęk jednak w tym, że aplikacja docelowo instalowana będzie automatycznie, najprawdopodobniej bez wiedzy użytkowników Facebooka. Co więcej, użytkownicy mieliby być namierzani nawet wówczas, gdy nie są akurat zalogowani na Facebooku, a nawet wtedy, gdy ich telefon jest wyłączony.
W regulaminie serwisu istnieją zapisy, które pozwalają administracji na uruchomienie takiej aplikacji. Facebook nie musi więc prosić użytkowników o zgodę, zresztą jak pokazały protesty posiadaczy profili wobec zwiększenia zbierania ich danych przez administrację, nie ma to większego znaczenia – czytaj: Facebook wprowadza kolejne zmiany. Opinie użytkowników bez znaczenia.
Co oficjalnie chce osiągnąć Facebook wprowadzając “śledzącą” aplikację? Zdaniem portalu Bloomberg chodzi o reklamy i zwiększenie pozyskiwanych za ich pośrednictwem funduszy. Tak zwany geomarketing zakłada bowiem serwowanie posiadaczom smartfonów reklam dostosowanych do miejsca, w którym aktualnie się znajdują. Można w ten sposób polecić np. najbliższą restaurację czy sklepy, reklamujące się w serwisie Zuckerberga.
O tym, do czego jeszcze Facebook mógłby wykorzystać informacje o lokalizacji swoich użytkowników można już tylko domniemywać. Nie jest jednak tajemnicą, że serwis od dłuższego czasu stara się zgromadzić jak najwięcej danych o osobach korzystających z jego dobrodziejstw. Zdaniem twórcy Wikileaks, Juliana Assange, sprawa najprawdopodobniej posiada drugie dno, bowiem niektóre serwisy społecznościowe (w tym Facebook) mają specjalne interfejsy skonstruowane z myślą o specsłużbach, dla łatwiejszego dostępu do danych osobowych zarejestrowanych użytkowników.
na podstawie: Bloomberg / źródła własne
Zobacz również:
- Facebook skanuje prywatne rozmowy użytkowników aby móc donosić na policję
- Wikileaks: “Facebook to najdoskonalsze narzędzie inwigilacji”; portal zaprzecza
źródło: autonom.pl
Chodzi o aplikację do lokalizowania posiadaczy profili, która oficjalnie ma pomóc w odnalezieniu lokalizacji naszych znajomych. Już teraz przy poszczególnych postach i statusach użytkowników pojawiają się informacje o mieście, z którego pisze publikujący, aktualnie trwają prace, aby dane te zostały jeszcze bardziej rozbudowane i – na co zwraca uwagę m.in. portal Bloomberg – aż za nadto. Nowa lokalizująca aplikacja ma być dostosowana w szczególności do osób, które korzystają z Facebooka za pośrednictwem telefonu bądź smartfonu.
Sęk jednak w tym, że aplikacja docelowo instalowana będzie automatycznie, najprawdopodobniej bez wiedzy użytkowników Facebooka. Co więcej, użytkownicy mieliby być namierzani nawet wówczas, gdy nie są akurat zalogowani na Facebooku, a nawet wtedy, gdy ich telefon jest wyłączony.
W regulaminie serwisu istnieją zapisy, które pozwalają administracji na uruchomienie takiej aplikacji. Facebook nie musi więc prosić użytkowników o zgodę, zresztą jak pokazały protesty posiadaczy profili wobec zwiększenia zbierania ich danych przez administrację, nie ma to większego znaczenia – czytaj: Facebook wprowadza kolejne zmiany. Opinie użytkowników bez znaczenia.
Co oficjalnie chce osiągnąć Facebook wprowadzając “śledzącą” aplikację? Zdaniem portalu Bloomberg chodzi o reklamy i zwiększenie pozyskiwanych za ich pośrednictwem funduszy. Tak zwany geomarketing zakłada bowiem serwowanie posiadaczom smartfonów reklam dostosowanych do miejsca, w którym aktualnie się znajdują. Można w ten sposób polecić np. najbliższą restaurację czy sklepy, reklamujące się w serwisie Zuckerberga.
O tym, do czego jeszcze Facebook mógłby wykorzystać informacje o lokalizacji swoich użytkowników można już tylko domniemywać. Nie jest jednak tajemnicą, że serwis od dłuższego czasu stara się zgromadzić jak najwięcej danych o osobach korzystających z jego dobrodziejstw. Zdaniem twórcy Wikileaks, Juliana Assange, sprawa najprawdopodobniej posiada drugie dno, bowiem niektóre serwisy społecznościowe (w tym Facebook) mają specjalne interfejsy skonstruowane z myślą o specsłużbach, dla łatwiejszego dostępu do danych osobowych zarejestrowanych użytkowników.
na podstawie: Bloomberg / źródła własne
Zobacz również:
- Facebook skanuje prywatne rozmowy użytkowników aby móc donosić na policję
- Wikileaks: “Facebook to najdoskonalsze narzędzie inwigilacji”; portal zaprzecza
źródło: autonom.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz