poniedziałek, 7 maja 2012

# Niemiecki przywaciaż dofinansowywany z podatków!

Największy niemiecki supermarket Aldi, którego właściciele należą do najbogatszych ludzi w Niemczech, korzystał z rządowych pieniędzy, aby wyszkolić własnych pracowników - donosi "Der Spiegel".
Szczegóły subsydiowania Aldiego są jednak ściśle ukrywane, a p. Piotr Ramsauer, minister transportu Niemiec, powiedział tylko, że jeśli przedsiębiorstwo to kwalifikuje się do takiej "pomocy", to może ją otrzymywać.

- To oburzające, że nie możemy uzyskać jawnych informacji, co się dzieje z pieniędzmi podatników. Takie subsydia powinny pomagać w rozwoju i szkoleniach, a nie być elementem programu oszczędnościowego detalisty. To oburzające, aby tak bogata firma, jak Aldi korzystała z tych pieniędzy - powiedziała z kolei WCz. Waleria Wilms, parlamentarzystka Zielonych.

Źródło: www.thelocal.de
Opracował: Jarosław Wójtowicz

5 komentarzy:

  1. Największy?ciekawe ja znam tylko jeden i wcale nie jest duży,ceny średnie czyli takie jak w innych,ale rozwinęli się bo zaczęli przyjmować karty płatnicze..
    A swoją drogą jako niemiecki pracodawca płacący podatki w swoim kraju(chyba?) "zwalczają" bezrobocie w swojej ojczyźnie.Nie wiem ile płacą ale na pewno lepiej niż poza swoją ojczyzną.Ciekawe ile niemieckich firm dostaje subwencje na zatrudnienia i szkolenia pracowników o czym jeszcze nie wiadomo.A co do tego "bogactwa"jak siedzą w ojczyźnie,a nie np. w San Marino czy Monte Carlo to wcale nie są tacy bogaci niemiecki system podatkowy "kocha"bogaczy biorąc od nich ponad 50% dochodów czy też zysków...Zapomina też ta pani że część pieniędzy zawsze idzie na inwestycje w firmę.Widać wyraźnie że tamtejsi zieloni(i nie tylko)nie lubią ludzi i tylko kombinują jak utrudnić ludziom życie.Nawet tym co dają innym pracę.

    Maya

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez względu na wszystko dofinansowywanie prywatnych firm z tzw. "publicznych pieniędzy" to skandal. Tak samo jak dotowanie sztuki.
    Nie chodzi jedynie o tą jedną niemiecką firmę ,problemem jeszcze większym jest finansowanie u nas "krytyki politycznej" i to grubymi milionami.
    Fryderyk Bastiat pytany ,czy nie powinno się dofinansowywać np. teatrów ,bo przecież dają pracę aktorom ,a są równie ważne co inne sfery gospodarki ,powiedział ,że nie należy tego robić ,bo aktorzy mogą się zatrudnić gdzie indziej ,a fakt ,że coś na siebie nie zarabia jest najlepszym dowodem na to ,że nie warto tego utrzymywać. Krytyka polityczna już dawno by padła bez finansowego wsparcia ,naszym kosztem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dofinansowania jest złe,ale przynajmniej w naszym kraju bez dofinansowywania mało co by się utrzymało..bo taką mamy gospodarkę i ekonomię co wszystko potrafi puścić z torbami.Sport bez dofinansowywania praktycznie nie istnieje (w Polsce oczywiście),teatry ,opera,także kina,mało które jeszcze jest a jak już to głównie multipleksy.Nie wiem czy multipleksy w pełni zarabiają na siebie.Do tego dochodzi kwestia inwestycji.W moim mieście po 5 latach planowania postawili nowe centrum handlowe Agora.Firmy co tam mają swoje sklepy i płacą czynsze w euro,ponad 50% lokali stoi pustych miasto dało działkę a inwestor postawił budynek pytanie kto zarabia więcej miasto czy inwestor?jedno jest pewne ludzie tam zatrudnieni muszą naprawdę się starać na swoje wypłaty choć patrząc na ceny jakie tam mają to ciężko im.Za "komuny"istniało coś takiego jak firmy państwowe,ale cały dochód szedł do budżetu państwa,i on wypłacał ludziom pensje,aż nadeszły lata 90 i okazało się że firmy te nie mają pieniędzy,wiele z nich zbankrutowało,ale o ironio chętni na ich usługi wrócili po tym jak uśmiercono firmę dająca prace,i szkolącą ludzi łącznie w liczbie ponad 1500 osób..(wiem bo moja mama w czymś takim pracowała)Dziś istnieją małe prywatne firmy zakładane przez byłych pracowników tej firmy,ale nie mają one ani takiego sprzętu,ani nawet potencjału jaki miała ta firma przed 1991r.Najbardziej stracił na tym budżet państwa.Z drugiej strony państwo nie chce wypuścić kopalń ze swoich rąk a pensje górnikom z przywilejami wypłaca także państwo...W naszym kraju nadal ciężko jest oddzielić to co jest prywatne,a co państwowe.I w innych krajach niestety ale jest podobnie,np.bieganie narciarskie bez budżetu państwa ta dyscyplina mogłaby już prawie nie istnieć.
    W sumie można pytać po co komu coś takiego jak ministerstwo kultury czy sportu?niech się sami utrzymują..Tylko że za granicą też wiele z tych instytucji nie utrzymuje się tylko sami z siebie.W sumie w sporcie to chyba głównie tenisiści,golfiści,może piłkarze,sami dają rade,ale lekka atletyka bez pomocy państwowej zdechłaby by już dawno.Formuła 1 i sporty motorowe jak kiedyś czytałam to "towarzystwo wzajemnej adoracji"zyski są faktycznie mniejsze niż dochody(mimo telewizyjnych transmisji i reklam),a sprzęt i utrzymanie grupy kosztuje nie raz więcej niż zyski.Nie jedna grupa wycofała się z nie jednego sezonu,bo nie mieli kasy na samochody i inny sprzęt,ale o tym się mało mówi.Zresztą inne dyscypliny sportowe bez dofinansowania dyszą bo brakuje sponsorów chętnych do utrzymania ich.No i wówczas samo istnienie olimpiady oraz jej sens zaginałby bo niby kto miałby na niej występować..

    Maya

    OdpowiedzUsuń
  4. A kto powiedział ,że musimy podtrzymywać wymierające samoistnie dyscypliny sportowe i imprezy jak Olimpiada? Tradycja jest piękna ,ale jaki by to miał wpływ na nasze życie? Zapewne żaden. Może czas na wymyślenie nowych dyscyplin sportowych? Może rzut młotem nie jest już tak emocjonujący jak kiedyś ,kiedy robił na widzach takie wrażenie jak dzisiejsze sporty ekstremalne?
    A żadne ministerstwa nie są nam potrzebne ,żeby sport ,czy sztuka miały się świetnie. Istniały na długo przed powstaniem ministerstw i będą istniały nadal ,ale w innej formie.
    Stoki narciarskie jeśli są nierentowne to trudno ,albo są za darmo i niczyje ,albo prywatne ,ale wtedy prywaciarz będzie wychodził ze skóry ,żeby były one jak najbardziej atrakcyjne dla gości i rentowne dla niego.Jeśli nie uda mu się to stok sprzedaje innemu prywaciarzowi ,który może lepiej nimi będzie zarządzał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie tylko skoki narciarskie są nierentowne ,biegi narciarskie też podobnie jak chyba z 80% dyscyplin sportowych.Nowe sporty?ale tylko dla wybranych zapaleńców..Co do olimpiady sporo występujących tam dyscyplin jest tam dla tego że jest ponoć popularna np.curling jest dyscyplina olimpijską..po 10min patrzenia miałam i mam dość.I zastanawiam się komu to się podoba poza samymi graczami.A co do sztuki jest popularna tylko w pewnych warstwach społecznych często nie jest dostępna dla każdego,nie mówiąc o edukacji w zawodach artystycznych.Przy braku szkół kształcących w zawodach artystycznych,oraz braku dostępu do sztuki(tej klasycznej bo muzea bez pomocy państwowej czy na pewno się utrzymają?) zaleje nas jeszcze bardziej kultura masowa..

    Maya

    OdpowiedzUsuń