poniedziałek, 11 marca 2013

# Imiona Sławiańskie.

MAGIA I MOC
słowiańskich imion

Większość słowiańskich imion poszła w zapomnienie. Obecnie znamy zaledwie małą ich cząstkę, a przecież były ich tysiące! Strata jest tym dotkliwsza, że zawierały informacje o tym, co dla Słowian było na tyle ważne, aby zawrzeć to w magicznych formułach - imionach właśnie.

Król Bolesław Chrobry na mocy zaklęcia w swoim imieniu "przyniósł krajowi więcej sławy".
Słowianie należeli do wielkiej rodziny ludów indoeuropejskich zamieszkujących ogromne przestrzenie od Irlandii po Himalaje i wyspę Cejlon. Wszystkie języki indoeuropejskie pochodzą od jednego prajęzyka. Gdzie i kiedy żył lud, który mówił tym językiem? Wśród językoznawców i archeologów nie ma co do tego zgodności - jedni twierdzą, że 5000 lat temu gdzieś na Ukrainie, a inni, że 8000 lat temu w Anatolii (obecna Turcja).
Wszystkie (z pewnymi wyjątkami) ludy indoeuropejskie używały podobnych imion. Świadczy to o tym, że na początku, zanim rozeszły się po świecie, miały nie tylko jeden język, ale i jedną kulturę. Bo przecież sposób nadawania imion zależy od wierzeń, mitologii, religii i od tego, jak żyje dana społeczność, jakie panują w niej prawa i obyczaje.

Zaklęte życzenia
Podobieństwa w tworzeniu imion były tak wyraźne, że imiona powstałe w jednym języku tłumaczono na inny i to, co powstawało, było całkiem sensowne. Na przykład greckie imię Teofil (Theophilos), czyli "Boga miłujący", przetłumaczono na słowiański jako Bogumił, a na niemiecki jako Gottlieb.

Wiele słowiańskich imion kończy się na -sław (Stanisław, Mirosław). W języku greckim odpowiada temu końcówka -kles (Patrokles, Herakles), bo -kles i -sław pochodzą od tego samego praindoeuropejskiego prasłowa, znaczącego "sława, sławny, znany".
Indoeuropejskie imiona najczęściej były słowami złożonymi i wyrażały magiczne życzenie. Brzmiały tak, jakby nadający je kapłan lub ojciec, głowa rodu, zaklinał w nich los dziecka. Na przykład greckie imię Aleksander (Aleksandros) znaczyło "obrońca mężów" albo "mąż - obrońca" i zawierało życzenie: "obyś bronił swoich ludzi".

Kronikarzu, notuj: "Ardagastes"!
Ze wszystkich ludów indoeuropejskich Słowianie najpóźniej wynurzyli się z mroków prahistorii. Pierwsze zapiski o nich pochodzą dopiero z około 500 roku naszej ery, kiedy to pojawili się nad Dunajem i napędzili stracha Grekom. Z tamtego czasu pochodzą też wzmianki o ich charakterystycznych imionach.
Pierwszy zapisany w historii wódz Słowian nazywał się Ardagastes. (Tak przynajmniej zanotowali to imię Grecy. Trzeba jednak przyjąć, że końcówka -es to naddatek wynikający z greckiej gramatyki). W dzisiejszej polszczyźnie imię to brzmi Radogost. Odnajdujemy je w nazwie Radogoszczy, czyli "grodu Radogosta". Co ciekawe, spośród wszystkich ludów indoeuropejskich Słowianie mieli najbardziej rygorystyczne zasady komponowania swoich imion.

Co uchodziło, a co - nie
Grecy, Indowie, Germanie mogli się nazywać na cześć swych bóstw. Na przykład Izydor (Isidoros) to był "dar bogini Izydy", Kalidaśa - "sługa bogini Kali", a Thorwald - "władający z nadania boga Thora". Słowianie natomiast nie zawierali w ludzkich imionach imion bogów (widocznie były tabu). Nie zawierali w nich także nazw zwierząt. W przeciwieństwie do Germanów, którzy powszechnie nazywali swych synów imionami takimi jak: Bernhard (Bernard), czyli "silny jak niedźwiedź", albo Eberhard - "silny jak dzika świnia". Podobnie postępowali Grecy, którzy tworzyli imiona w rodzaju Filip (Phil-ippos), czyli "lubiący konie", albo Hipolit (Hippo-lytos), czyli "puszczający konie wolno", co zapewne znaczyło: "tak biegły w sztuce powożenia, że konie go same niosą". Słowianie jednak nigdy nie utworzyliby takich imion. Mogli mieć co najwyżej przydomki odnoszące się do zwierząt.
Tak samo nie były możliwe u naszych przodków imiona pochodne od nazw broni i innego sprzętu.
Wódz irańskich Scytów mógł się nazywać Sparapatas - "mający tarczę i strzały", ale Słowianin - nie! Germanin mógł się nazywać Gerald - "władający włócznią", a u Słowian takie imię nie miało prawa zaistnieć, i Mieczysław wcale tu nie jest wyjątkiem, bo to imię sztucznie stworzona.
Imiona Słowian były abstrakcyjne. Miały za zadanie zaopatrywać młodych ludzi w cnoty niezbędne w boju albo w radzie plemiennej - do utrzymania zgody i porządku. Miały też przypominać o szacunku dla starszych.


Tablica z Baśki na wyspie Krk w Chorwacji, dokument z końca XI wieku pisany w najstarszym piśmie słowiańskim, zwanym głagolicą. W trzecim wierszu widoczne jest imię: ZVONIMIR, czyli "niech twój autorytet (mir) stanie się głośny (zvoni)".
Cenna sława, władza i gniew
Ceniona była wśród Słowian sława, oczywiście dobra sława, zdobycie dobrego imienia w słusznej sprawie, i dlatego wiele imion kończyło się na -sław. Przyjrzyjmy się im:
Stanisław - "ustanów sławę"; Wrócisław (imię to pobrzmiewa w nazwach miast Wrocław i Warszawa) - "przywróć sławę"; Bolesław - "przynieś więcej ("bole") sławy"; Tomisław (pierwszy król Chorwacji) - "trudź się o sławę"; Czesław - "miej cześć i sławę".
Imiona kończące się na -bor mówiły o cnotach wojennych, od "boriti" - walczyć: Czcibor - "walcz uczciwie"; Sambor, Są-bor - "walcz wraz z innymi" ("są" znaczyło "razem"); Racibor - "walcz na wojnie" ("rać" to "wojna").
Cenioną cnotą (zwłaszcza na wojnie) był gniew, czyli wojenny zapał, stąd imiona: Zbygniew - "miej zbytek (nadmiar) gniewu"; Lutogniew - "niech twój gniew będzie przykry" (dla wrogów).
Niektóre imiona kończyły się na -włód, co oznaczało "władaj": Inowłód - "władaj innymi" (a może "młodymi" lub "od młodego wieku", bo to brzmiało tak samo); Wszewłód (po rusku Wsiewołod) - "władaj wszystkimi" Imiona zaczynające się na Suli- znaczyły "przysparzaj, pomnażaj", i tak: Sulisław - "przysparzaj sławy"; Sulidziad - "przysparzaj swoim dziadom", czyli przodkom. Czego miano tu przysparzać? Zapewne też sławy.

Mściciele na straży publicznego porządku
Niektóre imiona wzywały do zemsty. A trzeba wiedzieć, że zemsta nie była wtedy występkiem, jak dziś, lecz cnotą, bo na lęku przed zemstą rodu pokrzywdzonego człowieka opierało się poszanowanie dla prawa i porządku. Mściciele zastępowali w dawnych czasach policję i prokuraturę, dlatego tak bardzo byli cenieni.
Książę, który zbudował gród w Gdańsku, miał się, na przykład, mścić za wuja. Nazywał się Mściuj (czytaj: Mści-uj albo Mściwuj), czyli właśnie "pomścij wuja". To zresztą ciekawe imię, bo pokazuje nam, że w tamtych czasach i na tamtych ziemiach wojownik miał solidaryzować się nie tylko z własnym rodem, czyli rodem ojca, co było oczywiste, ale również z rodem matki (wuj to był brat matki).
Inne imiona nawoływały do braterstwa w bitwie. Ciekawe, kto zgadnie, co znaczyło imię Borzytuchom, skamieniałe w nazwie pomorskiego miasteczka? - To samo, co Wojciech! Wojciech znaczy: "bądź pociechą w wojowaniu", Borzytuchom - "bądź otuchą w walce" (w "borbie").


Miana dla upragnionych i gościnnych
Były wreszcie imiona o bardziej pokojowym charakterze. Co znaczyło: Milan, Chocian, Ciechan, Radowan? - To imiona nadawane wytęsknionym potomkom; znaczą: "umiłowany", "chciany", "ten, który ucieszył", "który uradował".
Istniały też imiona Poznan, Radom, Lub (lub Lubl), czyli "poznany (wreszcie)", "będący powodem radości", "ulubiony". (Wszystkich tych imion od wieków się już nie używa, ale na szczęście pozostały w nazwach miast założonych przez wodzów noszących owe imiona.)
A co znaczyło wspomniane wcześniej imię starożytnego wodza Słowian Radogosta? - Oczywiście: "bądź rad gościom". Podobne znaczenie miało imię, którego można się dopatrzeć w nazwie miasta Bydgoszcz - Budzigost. Otóż było to wezwanie: "spraw, żeby goście nie spali". To się dopiero nazywa słowiańska gościnność!

Zmierzch starych imion
Potem przyszło chrześcijaństwo i staropolskie imiona zaczęły być wypierane przez greckie i łacińskie. Pojawili się Janowie (Jachowie), Pietrowie (Piechowie), Pawłowie (Pachowie), a nawet Janowie Chrzciciele, czyli Goli Janowie (w skrócie: Goljanowie lub Gołaszowie). Niektóre z tych obcych imion nie mogły naszym przodkom przejść przez gardło i niemiłosiernie je przekręcali. I tak z Laurencjusza zrobili Wawra, a z Ambrozjusza - Mroza, a potem Mrożka.
Prawdziwym zamachem na nasze prastare imiona było jednak dopiero postanowienie z Soboru w Trydencie w 1563 roku, kiedy to biskupi zabronili nadawania imion, które nie byłyby imionami chrześcijańskich świętych. Jeszcze szlachta potrafiła bronić swoich Zbygniewów i Jarosławów ("nadmiernych w gniewie" i "mocą sławnych"), ale pospólstwo miało odtąd do wyboru tylko imiona z kalendarza. I tak właściwie zostało do dziś.
A może jednak warto zacząć przywracać prastare imiona z całą zawartą w nich mocą i magią?
Wojciech Jóźwiak
co się wykłada: "pocieszający w boju,
potomek tego, któremu Jahwe przysparza"



Odmieńcy, czyli skąd się wzięły nazwiska
Rzymianie w tworzeniu imion byli odmieńcami. Zapomnieli swoje dawne imiona, jakich Grecy, Celtowie, Germanie, Słowianie czy Indowie znali tysiące, i zastąpili je… szesnastoma nowymi. Żeby jakoś się ponazywać, nie mylić, wynaleźli nazwiska! A my to po nich dziedziczymy.
Co drugi Rzymianin nazywał się Marek (Marcus, od boga Marsa), a co trzeci - Caius, ale każdy nosił nazwisko rodowe i dodatkowo przydomek. Zabójca Cezara nazywał się Marcus Iunnius Brutus, czyli "Marek z Junniuszów Głupek", a sam Cezar: Caius Iulius Caesar, czyli "Kajusz z Juliuszów Kudłaty". Ciekawe, że nasi górale nazywają się podobnie...
Jeszcze inaczej nazywali się sąsiedzi Indoeuropejczyków - Semici. Najczęściej nosili imiona utworzone na cześć swych bogów. Z tego powodu wiele imion się powtarzało. Mnóstwo Żydów nazywało się Jezus, a właściwie Jeszua, czyli "Jehowo, ratuj", a większość Kartagińczyków nosiło imię Hannibal, czyli "bądź łaskaw Baalu".

Kto by przypuszczał, że dumnie brzmiące nazwisko Kajusz Juliusz Cezar po polsku tłumaczy się Kajusz z Juliuszów Kudłaty, a jego zabójca, słynny Marcus Brutus to... Marek Głupek.

źródło:  gwiazdy.com.pl

Zobacz też: narodslawnych.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz