Bronisław Trentowski to postać wybitna, wielka, niesłychana i
zupełnie niemal nieznana Polakom. Był jednym z największych Polaków w
dziejach, lecz także jednym z tych dla których nie ważna była sława ani
doczesne powodzenie. Ważną była jedynie pasja i misja.
Dzisiaj mówimy o nim jako o twórcy, czy też pierwszym
odtwórcy Słowiańskiego Pocztu Bogów. Pierwszym który spróbował zebrać
wszystko i zebrawszy ułożyć w spójny system, a potem spowodować by
zostało przeniesione w przyszłość – w sposób pewny, niezależnie od
wszystkich przeciwności losu. I dokonał tego.
Ale czy wiecie że jego najważniejsza księga – Bożyca - nie
została nigdy w całości opublikowana? Czy wiecie, że ta właśnie jej
część która jest poświęcona słowiańskim bogom i opowieściom
mitologicznym zebranym przez Trentowskiego w XIX wieku nie jest znana
publicznie?!
Jego dzieło spoczywa nadal zamknięte – zakazane dla Polaków –
w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Zostało ocalone przez księcia Adama
Czartoryskiego, a obecnie znajduje się w posiadaniu Fundacji
Czartoryskich (założonej w 1991 roku przez księcia Adama Czartoryskiego w
celu objęcia zbiorów Muzeum Czartoryskich).
Książę Adam Jerzy Czartoryski
(ur. 14 stycznia 1770 w Warszawie,
zm. 15 lipca 1861) – polski książę, mąż stanu, rosyjski minister spraw
zagranicznych (1804-1806), senator-wojewoda Królestwa Polskiego (1815),
prezes Rządu Narodowego1831), prezes Senatu, pisarz, mecenas sztuki i
kultury, odznaczony Orderem Orła Białego (w 1815).
Syn księcia gen. Adama Kazimierza
Czartoryskiego (1734-1823 w Sieniawie) i Izabeli z domu Fleming, brat
Marii Wirtemberskiej. Mąż ks. Anny Zofii Sapiehy (1799-1864) h. Lis –
córki Aleksandra Antoniego Sapiehy, adiutanta cesarza Napoleona I,
ojciec Władysława- fundatora Muzeum Czartoryskich w Krakowie i księcia
Witolda Czartoryskiego (1824-1865) oraz Izabeli Elżbiety Czartoryskiej –
żony Jana Kantego Działyńskiego.
Rękopis został ocalony, ale od 1851 roku do dzisiaj nikomu nie udało się go opublikować. Czy to przypadek?
Mogę wam powiedzieć z całą mocą i absolutną pewnością, że to
nie jest przypadek. Tak się bowiem składa, że Bronisław Trentowski był
nie tylko najwybitniejszym w dziejach polskim filozofem, ale był tez
wybitnym, bardzo wysoko – najwyżej ze wszystkich Polaków umocowanym -
Masonem w swoich czasach!
Niebanalną, lecz także wybitną postacią, był sam przywódca
Wielkiej Emigracji w Paryżu, założyciel Muzeum Czartoryskich - Książę
Adam Jerzy Czartoryski – o tym nie trzeba nikogo chyba przekonywać.
Ale zanim opowiem od siebie o dziejach Dzieła Bronisława Trentowskiego przeczytajcie w tym miejscu co powiadają o nim inni:
Bronisław Ferdynand Trentowski ( 1808 – 1869) był
jednym z najwybitniejszych polskich filozofów i pedagogów. Po klęsce
powstania listopadowego ( 1830 – 1831) przebywał na emigracji w
Niemczech. Tam powstało jedno z najważniejszych dzieł jego życia pt.
Chowanna,
czyli system pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i
oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży. Pierwsze wydanie tego dwutomowego dzieła ukazało się w 1842 roku.
Dydaktyczne prawidła Bronisława Ferdynanda Trentowskiego:
- Wszystkie te przepisy są w tętnie swej istoty niczym
więcej, tylko środkiem do urzeczywistnienia najpierwszego
dydaktycznego prawa, które, jak już wiadomo, brzmi: rozwijaj w
wychowańcu twym wszystkość, jedność i całość.
- Nauczyciel posiadający z natury talent do swego zawodu,
czyli tak zwane donum didactium, obejdzie się wprawdzie bez
pedagogicznych przepisów nauczania. Wyśledzi sam środki stosowne,
które mu pracę ułatwią i niezawodnie do zamierzonego celu
doprowadzą. Jednakże nie każdy urodził się już dzielnym
nauczycielem, a wola nasza ma także swe prawa. Jej wszechmocą można
naturę zniewolić, a pracą i usilnością zastąpić godnie brak
przyrodzony. Sam dar nauczycielski potrzebuje orientacyjnej
wskazówki. Wszystko to składa nam pod nogi niniejsza cześć
Dydaktyki, a że jest właściwą dydaktyką, dydaktyka. Umiejętność ta
jest szczególniej pod tym względem ważna, że usposabia młodego
nauczyciela do jego powołania przyszłego i że radami swymi oddala
niejedno smutne doświadczenie
, które by dopiero na uczniu swym zrobić musiał. Jest to piękna
nauczycielskiego stanu mądrości spuścizna. Kto jest jej dziedzicem ?
Młody nauczyciel. Obowiązkiem więc jego poznać po czcigodnych przodkach
spadłą na siebie pozostałość.
Bronisław Ferdynand Trentowski (1808-69)
Wolnomularz, wybitny filozof i pedagog polski. Zaczynał jako
nauczyciel w prowincjonalnej szkole na Podlasiu. Brał udział w powstaniu
listopadowym jako ułan, a po jego klęsce przebywał na emigracji w
Niemczech. Studiował filozofię we Fryburgu i Badenii. Następnie został
profesorem we Fryburgu i Wielkim Mistrzem tamtejszej loży “Zur edlen
Aussicht” (www.humanitas-freiburg.de). Opracował projekt reformy
wolnomularstwa (Die Freimaurerei in ihren Wesen und Unwesen, Lipsk
1873). Swój system zwał “filozofią uniwersalną”. System ten miał być
słowiańską a właściwie polską syntezą przeciwieństw wytworzonych przez
narody romańskie (realizm i empiria) i germańskie (idealizm i
metafizyka). Uważał, że dusza stwarza swą nieśmiertelność jako produkt
pracy indywidualnej w ciągu życia. Za swój najważniejszy wynalazek
filozoficzny uważał pojęcie “różnojedni”. Przeciwnik mistycyzmu i
mesjanizmu narodowego. Opracował “system pedagogiki narodowej”, w którym
przede wszystkim podkreśla rolę samodzielności. W latach 40. usiłował
wrócić na tereny polskie, lecz był wydalany przez władze zaborcze. Do
najważniejszych jego dzieł zaliczamy poza powyższymi: Grundlage der
universellen Philosophie (1837); De vita aeterna hominis (1838);
Vorstudien zur Wissenschaft der Natur (1840); Chowanna, czyli system
pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty,
słowem wykształcenia naszej młodzieży (2 t., pierwsze wyd. 1842, pol.
Wrocław 1970); Myślini, czyli całokształt logiki narodowej (1844);
Demonomania (1844-45); Wizerunki duszy narodowej (1847); Przedburza
polityczna (1848); Panteon wiedzy ludzkiej, pantologia, encyklopedia
wszech nauk i umiejętności, propedeutyka powszechna i wielki system
filozofii (3 t., 1873-1881).
Bronisław Ferdynand Trentowski
Z Wikipedii
Bronisław Ferdynand Trentowski (ur. 21 stycznia 1808
w Opolu, zm. 16 czerwca 1869) – jeden z najwybitniejszych polskich
filozofów i pedagogów XIX wieku, mesjanista, wolnomularz.
Był wychowankiem Kolegium Pijarów w Łukowie. Po klęsce powstania
listopadowego, w którym uczestniczył, przebywał na emigracji w
Niemczech. Tam powstało jedno z najważniejszych dzieł jego życia pt.
Chowanna,
czyli system pedagogiki narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i
oświaty, słowem wykształcenia naszej młodzieży. Pierwsze wydanie tego dwutomowego dzieła ukazało się w 1842 roku. Jako pierwszy autor w języku polskim w książce
Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem z 1843 roku, użył terminu cybernetyka. W latach 1847-1848 opracował pracę pt.
Wiara słowiańska, czyli etyka piastująca wszechświat, gdzie wykazywał, że bogowie słowiańscy są postacią tego samego boga, którego czczą chrześcijanie.
Na jego cześć nazwano ulicę w bydgoskim Miedzyniu, wrocławskim Oporowie, a także w Szczecinie, Świnoujściu i Przemyślu.
Twórca koncepcji filozoficznej zwanej – różnojednią: świat materialny
– świat rozumu (rozum to całokształt wiedzy uzyskanej za pomocą
zmysłów); wiedza o świecie duchowym pochodzi od umysłu (spekulacja);
rzeczywisty świat (Boski) dostępny jest jedynie zmysłowi. Mysł to osobna
kategoria poznawcza stanowiąca syntezę (różnojednię) rozumu i umysłu.
Niektóre dzieła
- 1842 – Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej jako
umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem wykształcenia
naszej młodzieży
- 1843 – Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem
- 1844 – Myślini, czyli Całokształt logiki narodowej
- 1847 – Wizerunki duszy narodowej z końca ostatniego stulecia
- 1847-48 – Wiara słowiańska, czyli etyka piastująca wszechświat
- 1873 – Die Freimaurerei in ihrem Wesen und Unwesen
Wydania
1970 –
Trentowski Bronisław, “Chowanna” czyli System pedagogiki
narodowej jako umiejętności wychowania, nauki i oświaty, słowem
wykształcenia naszej młodzieży.”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich,
Wrocław 1970
TRENTOWSKI Bronisław Ferdynand (1808-69)
Bronisław Ferdynand Trentowski |
filozof, obok Cieszkowskiego i Libelta, najwybitniejszy myśliciel
polski okresu między powstaniami 1831-1863; uczestnik powstania
listopadowego (awans z prostego ułana na podporucznika), po jego upadku
na emigracji; rozpoczął studia na Uniw. Królewieckim, a wydalony z Prus
kontynuował je w Heidelbergu i Fryburgu Badeńskim, gdzie obronił
doktorat i habilitację; kiedy opory miejscowego kleru zamknęły mu drogę
do katedry, zaczął publikować po polsku, uzyskując wsparcie finansowe
E. Raczyńskiego i K. Marcinkowskiego, a potem Z. Krasińskiego;
kilkakrotnie starał się uzyskać jakieś stanowisko w szkolnictwie na
ziemiach polskich, ale było to udaremniane przez kler; niemożność
stabilizacji, ciągłe ingerencje cenzury i blokada wydawania jego dzieł
wtrąciły go w chorobę nerwową. Punktem wyjścia filozofii T. było
pragnienie przezwyciężenia jednostronności i pojednanie pierwiastka
romańskiego z germańskim, realizmu z idealizmem, empirii ze spekulacją;
katoliccy krytycy dopatrywali się w filozofii T. panteizmu – częściowo
słusznie, ponieważ twierdził, że “Bóg stwarza i utrzymuje człowieka w
niebie, a człowiek stwarza i utrzymuje Boga na ziemi”; ponieważ
“boskość” człowieka mierzył T. rozwojem osobowości, szczególne miejsce w
jego systemie przypadło pedagogice. T. postawił sobie za zadanie
stworzenie oryginalnego polskiego języka filozoficznego, stąd jego
polskie dzieła (a publikował także po łacinie i po niemiecku) są dziś
mało czytelne, obfitują w niezrozumiałe neologizmy (kwasoród = tlen,
calec = zasada, czynnica = czynnik, treścian = dewiza, wiedznik =
kategoria itd.), ale równocześnie język pol. zawdzięcza mu słowa “jaźń”,
“przesłanka”, “cybernetyka”. W masonerii od 1840 osiągnął T. najwyższe
stopnie hierarchiczne w loży fryburskiej. Autor m.in. prac
Chowanna, Stosunek filozofii do cybernetyki, czyli sztuki rządzenia narodem.
Bronisław Trentowski (1808-1869) w niemieckich tygodnikach masońskich z lat 1862-1865
Materiał pochodzi ze strony:
http://wolnomularstwo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=324&Itemid=1
Tam można przeczytać całość opracowania, którego fragment poniżej:
W orografii filozofii polskiej Trentowski należy do najwyższych
szczytów górskich, jakie pojawiły się w XIX wieku. Większość
kompetentnych historyków filozofii uważa Trentowskiego za gwiazdę
pierwszej wielkości na polskim niebie. Zalicza go się do przedstawicieli
polskiej „filozofii narodowej”, ale nalepka ta przesłania jego
oryginalność. Od tego, w czym filozofowie z tą samą nalepką są do siebie
podobni, znacznie bardziej interesujące jest to, czym się od siebie
różnią. I dopiero, kiedy skupiamy uwagę na różnicach, zaczynamy zauważać
rzeczywistą wielkość Trentowskiego. Tym, co najbardziej różni
Trentowskiego od innych polskich filozofów jest jego pluralizm i
radykalny indywidualizm, które można streścić jednym zdaniem: każdy
człowiek ma prawo do tworzenia swojej własnej religii i do budowania
własnego systemu filozoficznego. Niestety, tej najważniejszej myśli
Trentowskiego nie zauważyli ci, którzy o nim pisali. Napisano wprawdzie
wiele cennych prac o jego filozofii i jego życiu, ale pozostały ogromne
obszary, których nie tknięto.
Na przykład mało jest prac mówiących o tym, że Trentowski napisał
książkę o masonerii i o tym, że był działaczem masońskim. A czy powinno
się o tym pisać? Przemawiają za tym przynajmniej dwa argumenty. Po
pierwsze, masoneria uważa siebie samą za organizację filozoficzną; od
przypomnienia tego samookreślenia rozpoczyna się każde zebranie loży. Po
drugie, książka Trentowskiego o masonerii zawiera treści filozoficzne
[1]. Istnieją oczywiście polskie prace o Trentowskim, w których nie
ukrywa się tego faktu, że był masonem. Ale to o wiele za mało. Ogromna
większość członków każdej organizacji biernie przyjmuje głoszone przez
nią poglądy, nie wnosząc do niej ani jednej własnej myśli. Trentowski
wstąpił do masonerii jako filozof we właściwym znaczeniu tego słowa,
czyli człowiek zajmujący się wytwarzaniem własnych myśli. Był więc w
organizacji masońskiej nie tylko jednym z wielu masonów, ale także i
przede wszystkim – teoretykiem, mózgiem loży, do której należał i w
której pełnił najwyższe funkcje: przewodniczącego (dzierżącego pierwszy
młotek) lub mówcy (podsumowującego obrady i formułującego wnioski). To
również jeszcze nie wszystko. Można być przewodniczącym lub mówcą loży i
zabierając głos ograniczać się do pilnowania zgodności z tradycją
masońską i konstytucją masońską, do powtarzania tego, co zostało
zapisane w uchwałach masońskich. Otóż gdyby Trentowski był tylko takim
działaczem masońskim, to istotnie nie warto byłoby o tym wspominać.
Rzecz jednak w tym, że jako filozof stawiający wszystko przed Trybunałem
Rozumu, uważał,. że przed tym trybunałem można postawić także
tradycje, konstytucje i rytuały masońskie, a jeśli okaże się, że nie
wszystko jest rozumne, to nie wahać się z ujawnieniem własnego poglądu o
potrzebie dokonania rewolucyjnych zmian.
Nie wystarcza więc sama informacja, że Trentowski był masonem, jednym
z wielu tysięcy polskich masonów. Spośród tego tłumu wyróżnia go fakt,
że był teoretykiem, krytykiem i reformatorem masonerii i że potrafił
dla swoich projektów pozyskać wielu zwolenników.
Książkę o masonerii pisał Trentowski sześć lat. Wiemy o tym z opublikowanych przez Stanisława Pigonia
Listów Trentowskiego.
W liście z 28.10.1862 r. pisał Trentowski: „wziąłem się do pracy – w
języku niemieckim [...] Praca moja niemiecka zatrzyma mnie przez rok
cały” [2]. Okazało się jednak, że nie rok, ale sześć lat. W liście zaś z
30.07.1868 r. pisał: „Dzieło niemieckie ukończone wprawdzie, ale muszę
je odczytać od początku do końca jednym tchnieniem i przyłożyć doń
ostatnią rękę, nim pocznę szukać nań wydawcy” [3]. Tylko dwie wzmianki,
ale na wagę złota, ponieważ informują o rozpoczęciu i zakończeniu
pracy. Pigoń w przypisie formułuje ostrożnie domysł, że chodzi
„zapewne” o
Die Freimaurerei…, wydaną w 1873 roku po śmierci Trentowskiego przez jego żonę.
Znacznie więcej o procesie powstawania tej pracy dowiadujemy się z
ówczesnej, niemieckiej prasy masońskiej a zwłaszcza z wydawanego w
Lipsku tygodnika „Die Bauhutte” [4] a także z tygodnika
„Freimaurer-Zeitung”, które również w Lipsku – wydawał Moritz
(Alexander) Zille. Do tych 19 tekstów należy dodać wspomnienie
pośmiertne i opis pogrzebu Trentowskiego. Materiały te stanowią spoistą
całość: opracowany przez Trentowskiego projekt reformy masonerii i
dyskusję nad tym projektem.
Projekt reformy został wydrukowany w listopadzie 1862 r. w trzech
kolejnych odcinkach tygodnika [5]. Tytuł projektu po rozszyfrowaniu
masońskich skrótów brzmiał następująco:
Sendschreiben der S[ank]t
Joh[annJ - Fr[ei]M[au]r[erische] Loge „zur edlen Aussicht” im Or[ient]
Freiburg i[m] Br[eisgau] an alle Logen und Bruder des Bundes [6]. Przypis wyjaśniał pochodzenie pisma i brzmiał:
Aus
einer Denkschrift an das Beamten-Colleg der Loge „Zur edlen
Perspektive” als Vorwort zum System des erneuerten und zeitgemasser
Freimaurerthums von Br[uder] Bronislaus F[erdinand] von Trentowski,
Redner der genannten [7]. Wyjaśniam, że Lożą Świętojańską albo
Lożą Niebieską nazywa się lożę uznającą jedynie trzy stopnie masońskie:
Ucznia, Czeladnika i Mistrza. Na uwagę zasługuje użyte przez
Trentowskiego słowo „system”. Będąc filozofem Trentowski za „istotę”
masonerii uważał masoński system filozoficzny. Podkreślone przeze mnie
słowa (System odnowionego i zgodnego z duchem czasu Wolnomularstwa)
miały być prawdopodobnie tytułem jego książki.
W dyskusji nad projektem Trentowskiego wzięli udział najwybitniejsi w
owym czasie teoretycy niemieckiej masonerii: Rudolf Seydel
(1835-1892), Gotthold Josef Gabriel Findel (1828-1905), Jakub Venedey
(1805-1871) i Gottfried August Ficke (1808-1887) [8]. Zabrał także głos
mason szwajcarski, ukrywający się pod inicjałami I.C.F.
Memoriał Trentowskiego (opublikowany 15.12.1862) zaczyna się od
stwierdzenia, że ultramontanizm a w szczególności biskup Moguncji
[Wilhelm Emmanuel von] Ketteler [1811-1877], biskup Nimes Plantier i
profesor teologii pastoralnej Uniwersytetu we Fryburgu, Alban Stolz
wypowiedzieli wojnę masonerii. Z ludźmi tymi nie warto prowadzić
polemiki, szkoda czasu i inteligencji, natomiast na pewno warto
zastanowić się w sposób nieubłaganie krytyczny nad istotą masonerii,
ponieważ jedynie prawda może uratować zarówno świat jak masonerię, nawet
gdyby się okazało, że ta prawda jest gorzka.
“Jeżeli prawda niesie ze sobą zgorszenie – mówił święty Hieronim – to
lepiej, żeby przyszło zgorszenie, niż żeby prawda pozostała w ukryciu.
„Od trzech stuleci Królową Ludzkości jest Nauka [...] Panuje ona bez
bagnetów i armat, bez świętej inkwizycji i stosów, bez żadnych środków
przymusu, osiągając swoje wysokie cele powszechnego Oświecenia i
stałego, rozumnego postępu. Położyła ona kres barbarzyńskiemu
średniowieczu, wykupiła ludzkość od Sądu Bożego i jego tortur, uwolniła
sumienia od kościelnej niewoli (
Knechtung) i podniosła Europę
do współczesnej potęgi i wspaniałości [...] Duch Oświecenia jest dziś
wszechpotężny (…) Nauka jest tchnieniem i oddechem Nieba, mesjanizmem i
prawdziwym Duchem świętym dzisiejszego świata (…) Nauka jest
Opatrznością ludzkości. Nauka jest drugim, jeszcze piękniejszym Słońcem
[...] stworzyła ona współczesny przemysł ze wszystkimi jego cudami (…)
Tak, potęga naukowego światła jest nieskończenie wielka [...] Tylko
ten, kto potrafi ją sobie przyswoić ma przed sobą przyszłość i z nim
jest wszechpotężne ramię Boga.”
Po tym Hymnie wysławiającym potęgę Nauki, Trentowski stawia bezlitosne pytanie:
“Czy Światło Nauki, które oświeca dzisiejszą ludzkość, grzeje ją i
uszczęśliwia, czy światowa potęga wyższego wykształcenia jest obecna w
naszym, tak drogim nam Związku? Czy masoneria potrafiła sobie przyswoić
ten wszechpotężny mesjanizm, tego niezwyciężonego Świętego Ducha?”
A oto gorzka odpowiedź:
“Wobec naszych braci zobowiązani jesteśmy do szczerości, do
wypowiedzenia pełnej, chociaż przykrej prawdy. Z ręką na sercu i
posłusznie słuchając głosu sumienia, musimy z bólem wyznać, ze Wiedzy
jako takiej [...] w naszym Związku nie ma [...] Nie świeci u nas wysokie
naukowe światło [...] Słońce Ducha. Mówimy na zebraniach lóż o
„udzielaniu światła”. Ale skąd mamy brać światło, żeby dawać je innym,
skoro sami tego światła nie mamy? [...] Zarzucano nam niedawno, że
inteligencja wycofała się z naszego Związku. Nie jest to zarzut
całkowicie bezpodstawny; liczba tych braci, którzy przedmiotem poważnych
studiów uczynili filozofię, teozofię, humanistykę, etykę, nauki
społeczne (
Socialistik), mesjanizm, dziedziny, na których wolnomularstwo zgodnie ze swoimi celami opiera swoją działalność, jest znikoma [
auffallend gering].
[...] „Brak ludzi posiadających naukowe wykształcenie jest
najgroźniejszym rakiem toczącym wolnomularstwo, który – jeśli w porę
nie potrafimy się z niego wyleczyć musi nas zaprowadzić do grobu”.
[...] „Jeśli nawet nie spotykamy w naszym Związku jawnej pogardy dla
Nauki, to przecież na zenicie Wolnomularstwa nie świeci jasne, rodzące
wszelką ludzką wiedzę Światło Świętojańskie, lecz tylko blady ognik
robaczka świętojańskiego [...] Krótko mówiąc, to że nasz Związek ledwie
stoi na nogach wynika stąd, że nie wybrał Nauki na swoją przewodniczkę
[...] Nie chodzi tu o zwykłą naukę uniwersytecką [...], ale o
najwyższą, samodzielną, wytwarzającą nowe idee, twórczą Filozofię,
jedyną siłę zdolną do budowania drogi do postępu Światła [...].
Święcimy co rok święto Jana Chrzciciela i szczycimy się, że jesteśmy
jego uczniami i wychowankami. Co to znaczy? Jan Chrzciciel jest
patronem teozofów i filozofów, krótko mówiąc, wszystkich ludzi Wiedzy
wytwarzającej niezależne, samodzielne, nowe Idee [...] Chodzi o taką
Wiedzę, która jest równocześnie Sumieniem [
es ist nicht blos das Wissen, sondern auch das Gewissen], Wiedzę o tym, co jest pewne [
das Wissen dessen was gewiss ist].
[...] Stawiamy pytanie: Czy wolnomularze posiadają to Światło
Świętojańskie? Tak, posiadają je [...] w większym stopniu, niż wszyscy
inni ludzie, u których ono jeszcze nie zajaśniało. Ale posiadają je
tylko w pierwszej iskrze swego powstania, dopiero w porannym,
jutrzenkowym brzasku, a nie we wspaniałym świetle południowego Słońca.
Są dopiero początkującymi w dziedzinie samodzielnego myślenia. Nie mogą
już ślepo wierzyć i dlatego szukają wiedzy. Obudzili się dla epoki
dojrzałości Ducha, ale jeszcze nie są mądrymi, samodzielnymi i wysoko
rozwiniętymi duchami, które stoją na najwyższym swego samorozwoju.
Wielu z nich jest już wolnymi duchami, które gardzą tym, co pozytywne
[= ustanowionymi religiami, A.N.], stojąc na gruncie wolterianizmu.
Tchnienie ich ducha jest negacją. Ale nie wystarcza negować to, co jest
dane [...] Wolnomularz nie może ograniczyć się do burzenia tego, co
przestarzałe i zmurszałe, powinien budować to, co nowe [...]. Nie tylko
dziś, również w dawnych czasach były wolne duchy [
Freigeister],
w których paliło się Światło Świętojańskie i którzy podnosili ludzkość
swoich czasów na wyższy szczebel. Warto o niektórych z nich wspomnieć.
Wiemy już, że Światło Świętojańskie wytwarza przede wszystkim teozofię
i filozofię. W teozofii jaśnieją jak Słońca Ludzkości: Hermes
Trzykroćwielki, Mojżesz, Sanchoniaton, Zoroaster, Konfucjusz, Muhammad i
Chrystus [...] Każdy z nich nadawał się do tego, żeby stać na czele
naszej masonerii [...] Każdy z nich był wolnomularzem w pełnym
znaczeniu tego słowa i potrafił budować. Zostali oni założycielami
wyznań religijnych, które oświecają, uszlachetniają i uszczęśliwiają
lud. W filozofii również jaśnieją jak Słońca Ludzkości: Pitagoras,
pierwszy, który nazwał się filozofem czyli przyjacielem mądrości [
Freund der Weisheit],
Sokrates, Platon, Arystoteles, Kartezjusz, Bacon, Leibniz, Spinoza,
Kant, Fichte, Schelling, Hegel. Również z tych wysokich inteligencji
rozbrzmiewa głos bezpośredniej Wiedzy promującej rozwój nauk i
rozbłyska Świętojańskie Światło. Każdy z nich nadawał się do tego, żeby
oświetlać drogę masonerii. Każdy był prawdziwym wolnomularzem. Stali
się oni założycielami nowej mądrości, która opiera się nie na wierze,
ale na myśleniu, oświetlając, satysfakcjonując i uszczęśliwiając wyższe
duchy.
Co z tego wynika? Stara i nowa Biblia nie na darmo spoczywa na
głównym ołtarzu i jest nazywana pierwszym wielkim światłem. Jeśli jej
negację chce się przekształcić w wiedzę, mogącą być oparciem dla ducha,
trzeba przestudiować wszystkie teozoficzne i filozoficzne systemy. Ale
to też nie wystarcza. Jest się wtedy ich znawcą a nie tym, który je
potrafi rozwijać. Nie ma się jeszcze swoich własnych myśli, swojej
własnej, przez siebie samego zbudowanej wiedzy, posuwającej wiedzę
ludzkości naprzód. Wie się już, czym Światło Świętojańskie stało się
dzięki działającym wcześniej wielkim duchom; ale nie uczyniło się
jeszcze tego światła siłą wytwarzającą nowe dzieła w naszym własnym
wnętrzu. Jest się podobnym do tego Kamienia Mędrców z siódmego stopnia
staroegipskich misteriów, który jest [czysty], biały i piękny – jak
karton w naszych sklepach – i na którym nowy prorok, jak niegdyś Hermes
Trzykroćwielki na swojej hermetycznej kolumnie zapisze dla zbawienia
ludzkości nową modrość. Tylko ten, kto ma w sobie twórczą moc ducha jest
podobny do Boga [gottahnlich] i równy niebiańskiemu Bogu Stwórcy
[gleicht dem himmlischen Schöpfer]. Murarz nie powinien ograniczać się
do zachwytu, do podziwiania istniejących cudów Architektury, ale sam
powinien zbudować coś jeszcze piękniejszego! Świętojańskie Światło to
nie tylko mądrość, ale także genialność! Wolnomularstwo nie może mieć na
swoim niebie wyłącznie starych i już gasnących świateł, ale musi mieć
na nim także nowe, wschodzące Światła Świętojańskie, żeby zrealizować
swoje najważniejsze zadanie, jakim jest stanie się mesjanizmem, który
poprowadzi ludzkość w odległą Przyszłość do jej Ostatecznego Celu
[Endzweck], jakim jest stworzenie Królestwa Niebieskiego na Ziemi
[Himmelreich auf der Erde]. Krótko mówiąc, żeby przewodzić masonerii nie
wystarcza być zwykłym, naukowo wykształconym człowiekiem, trzeba być
niezwykłym, twórczym, genialnym Duchem. [9]
W drugim odcinku, opublikowanym tydzień później, Trentowski omawia
masońskie pojęcie Wielkiego Architekta, dochodząc do wniosku, że jest
ono nie tylko bardzo stare (istniało już u różnych ludów trzy tysiące
lat przed naszą erą), ale wręcz przestarzałe.
“Nie chcemy, nie możemy już dłużej wyznawać takiego przedpotopowego Boga [
antidiluvianischen Gott bekennen]. Następnie stawia pytanie o cel Związku Wolnomularzy [
Zweck des FrMrBundes].
Odpowiadając, wyróżnia trzy stadia. Pierwsze stadium to powszechne
braterstwo ludzi różnych narodów i różnych religii. Zawiera ono w sobie
„mesjanizm, filantropię i socjalizm” [
der Messianismus, das Philanthropische und Socialistische].
Drugie stadium to wykształcenie i wychowanie. Z tego punktu widzenia
Związek Masonów ma charakter poważnego Zakładu Kształcenia, Wyższej
Uczelni [
eine wichtige Bildungsanstalt, eine hohe Schule].
Istnieje wprawdzie wiele wyższych uczelni, w których Kościół lub
Państwo wychowuje młodzież do swych własnych celów. „Nigdzie jednak nie
wychowuje się wolnego i samodzielnego człowieka zgodnie z jego istotą i
powołaniem [
Bestimmung]“, a więc na twórcę; „nigdzie nie pracuje się nad rozwinięciem w nas niebiańskiego ziarna” [
Ausbildung des himmlischen Kernes],
tkwiącego w nas jako w istocie stworzonej „na obraz i podobieństwo”
Stwórcy. Tę lukę musi wypełnić masoneria. I to jest trzecie stadium,
etyczne. „Nie jesteśmy duchowym Zakonem [...] i dlatego trzeba tę nazwę
[
Orden] całkowicie odrzucić. Nie jesteśmy związkiem religijnym [
kein religiöser Verein]
ani kościelną sektą [...] Wiara religijna, podobnie jak wiara
polityczna, dzieli ludzi. My natomiast chcemy ludzi zjednoczyć w
Związku Związków przez etykę miłości i braterstwa, która powinna być
święta dla ludzi wszystkich wyznań i wszystkich narodów”. Związek
Wolnomularzy jest „Związkiem dla [kształcenia] Cnoty”. Cnota polega na
czynieniu dobra. Dzięki cnocie „człowiek zbawia się sam, zbawia swoich
bliźnich i wybawia ludzkość od zła”. Mając przed sobą te trzy cele,
masoneria odrzuca – jako „przestarzałe” [als veraltet] – sformułowanie,
że celem jej jest „budowanie świątyni Salomona”. Świątynią masońską
jest tylko taka, która pomieści całą ludzkość.” [10]
W dwóch pierwszych odcinkach wydawało się, że wszystko to mówi
Trentowski od siebie, w pierwszej osobie. W trzecim odcinku eksponowany
jest zaimek „my” (wir), natomiast przy ważniejszych myślach dodane
jest: “jak twierdzi nasz brat Trentowski”. Potwierdzona zostaje myśl o
odrzuceniu przestarzałego sformułowania (budowanie świątyni Salomona), a
wraz z nim legendy o Hiramie (
Fort vor Allem mit Hiram!).
Mity należą do mitologii nie do [dziejów] masonerii! Powtórzona zostaje
myśl, że należy odrzucić przestarzałą ideę „Wielkiego Architekta”.
Rytuał masoński wymaga odrzucenia wszystkiego, co drażni współczesny
smak. Przykładem takich drażniących elementów rytuału są masońskie
fartuszki. Potrzebna jest „gruntowna reforma Związku”. Nad projektem
reformy pracuje od wielu lat nasz brat Trentowski, dążąc do powiązania
masonerii ze współczesną nauką, z własną filozofią (
seine Philosophie) i mesjanistycznym socjalizmem (
messianistische Socialistik).
Trzeci odcinek (z października 1862) kończy się następującą informacją:
“[Wydrukowany tekst to] Wyciąg z pisma skierowanego do Kolegium
Oficerskiego Loży „Szlachetna Perspektywa”. Autorem pisma jest brat dr
[filozofii] von Trentowski…
Poznawanie Trentowskiego
Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
[materiał z blogu: Racjonalista]
Obecnie zajmuję się Trentowskim. Robię sobie do Trentowskiego solidny
warsztat, taki, jaki robiłem dawniej do Bruna czy Vaniniego. Czyli
najpierw scalony skorowidz. Scalony skorowidz wszystkich osób, które
wymienia w swoich pracach. Trentowski wprowadził ze sobą do swoich dzieł
trzy tysiące innych ludzi. Wszystkich tych, którzy byli mu drodzy, np.
poetę Freiligrath’a, najbardziej rewolucyjnego poetę niemieckiego.
Pisze o nim: „śliczne wiersze Freiligrath’a”. Jak są dyskusje nad tym,
jakie poglądy miał Trentowski, to trzeba przede wszystkim zajrzeć do
takich jego westchnień: „śliczne wiersze”… Gdyby był konserwatystą, jak
się często uważa, to czy napisałby o „ślicznych wierszach”
rewolucjonisty? Wątpię.
Zrobiłem aktualnie ponad trzy tysiące fiszek. Na fiszce Hegla jest
dwieście stron na których on jest wymieniany. A przy tym sporządzaniu
skorowidza próbuję kwalifikować tych ludzi wymienianych przez niego
według rozmaitych kategorii, a więc na filozofów i niefilozofów, poetów,
muzyków, malarzy, królów, cesarzy, itd. Poza tym interesuje mnie, jak
się odnosi do osób, które wymienia. A więc już dzisiaj mogę powiedzieć,
że kiedy wymienia największych, to w pierwszej dziesiątce zawsze są
Szekspir, Dante, Mickiewicz, Goethe. Jeśli chodzi o największych
filozofów to Hegel, Schelling, Fichte, Kant, Leibniz.
Rotteck. Kim był dla Trentowskiego?
Zadałem sobie pytanie: o kim pisze z największym szacunkiem,
z największym emocjonalnym zaangażowaniem. I wtedy wyskoczyło nazwisko,
o którym nic nie wiedziałem. W polskim wydaniu dali taki przypis do
tego nazwiska: „Niemiecki polityk liberalny” — koniec kropka. Ale jak
okazało się, że wymienia go w dwudziestu różnych miejscach, kiedy stawia
go za wzór osobowy także i dla polskiej młodzieży, jako wzór osobowy
dla profesorów uniwersytetu, to coraz bardziej się zastanawiałem. Ten
człowiek nazywał się Karl von Rotteck
[ 1 ]. Był profesorem
prawa i historykiem. Był specjalistą od prawa konstytucyjnego. Był
prześladowany przez władze, np. za to, że wygłosił przemówienie –
rewolucyjne, ponieważ domagał się przestrzegania prawa. Uznano więc, że
jest to antypaństwowe przemówienie, bo jeśli ktoś domaga się
przestrzegania prawa, to tym samym stwierdza, że jest ono łamane. Za to
na osiem lat pozbawiono go katedry.
Marks wyraża się o Rotteck’u niepochlebnie.
Taki naiwny, walczył
o konstytucję, to śmieszne, kiedy trzeba obalić władzę królewską, kiedy
trzeba utworzyć demokratyczną republikę, to ten prosi monarchów o to,
żeby byli łaskawi przestrzegać prawa. Został ośmieszony. W Polsce
Edward Dembowski o Trentowskim sądził, że skoro jest on za monarchią
konstytucyjną, nie warto go czytać. Kroński, mój przyjaciel, Tadeusz
Juliusz Kroński, autor
Rozważań wokół Hegla, kwituje Trentowskiego też takim słowem: konserwatysta. Heglista i konserwatysta. Jedno nieprawdziwe i drugie nieprawdziwe.
Trzeba uwzględnić w jakiej sytuacji dany autor działa, przede
wszystkim nie można mieć pretensji do Rotteck’a, że nie był marksistą,
bo kiedy umarł, to jeszcze żadna praca Marksa się nie ukazała, nie mógł
więc znać poglądów Marksa. W owym czasie, kiedy w Wielkim Księstwie
Badenii próbowano ustalić jakie istnieją tam warstwy społeczne ze
sprzecznymi interesami, to wyróżniano wielką arystokrację, szlachtę,
urzędników, następnie właścicieli warsztatów rzemieślniczych i kupców,
następnie profesorów, nauczycieli i studentów. Chłopów nie zauważono, bo
chłopi nie potrafili wówczas wyartykułować własnych żądań, a robotnicy
nie mogli wyeksplikować własnych żądań, bo ich nie było jeszcze
w Badenii, tak jak nie było fabryk. W takim układzie działał Rotteck.
Nie mógł domagać się republiki socjalistycznej, skoro nie było
elementarnych warunków do tego, żeby taką zbudować.
W tej sytuacji domaganie się praw człowieka, przestrzegania
konstytucji, to był rewolucyjny program i rewolucja badeńska, jedyna
rewolucja w całych dziejach Badenii — Wiosna Ludów, to była rewolucja
liberalna, w której właściwie wystąpiły dwie siły ze strony: liberałowie
i z drugiej strony republikanie, demokraci, którzy na razie szli
razem. Szli zaś pod hasłami Rotteck’a. Kiedy zapytano ich o program,
odpowiedzieli:
Program już ogłosił Rotteck.
W niemieckich źródłach tak jest o nim napisane:
Najwybitniejszy południowoniemiecki przedstawiciel przedmarcowego liberalizmu.
Program liberalny był tam budowany przez Rotteck’a dla całych
południowych Niemiec. Jakie tam były zasady? Przede wszystkim: narody
mają swoje prawa, jednostki mają swoje prawa, a zatem jeśli jeden naród
zabiera drugiemu narodowi wolność, podbija go, włącza jego terytoria do
swoich, to jest to bezprawie. Wobec tego, jeżeli Prusy podbiły Polskę
i wcieliły Wielkie Księstwo do Prus, to było to bezprawie
[ 2 ].
Jeśli więc Polacy walczyli o niepodległość w powstaniu listopadowym,
to walczyli o sprawę słuszną, jeżeli szukają schronienia w Niemczech,
to witamy ich z otwartymi rękami, jeżeli kilkunastu trafiło do Badenii,
to organizujemy uroczyste powitanie. I w czasie tego powitania,
z pochodniami, kwiatami przemawiał Rotteck mówiąc:
Walczyliście o wolność, my też walczymy o wolność, i kiedyś wszyscy będziemy wolni. Za to spotkały go dotkliwe represje ze strony rządu.
Wiosna Ludów wysunęła jednak dwa postulaty: jeden to była
konstytucja, a drugi to zjednoczenie Niemiec. W związku z tym
zastanawiano się, w jaki sposób Niemcy mają się zjednoczyć. Była myśl
taka, że muszą mieć hegemona, ktoś musi stanąć na czele i podbić innych.
I był tylko jeden kandydat do tej roli, mianowicie król pruski.
W bardzo interesujący sposób mówi na ten temat Marks.
Kiedy
stworzyliśmy związek rewolucyjny, który miał kierować Wiosną Ludów, to
musieliśmy przede wszystkim we własnym gronie rozprawić się z dwoma
skrzydłami. Jedno skrzydło to byli zwolennicy monarchii pruskiej, a to
reakcyjna monarchia. Rządy Prus to rządy policji, rządy cenzury. A z
drugiej strony byli Badeńczycy, którzy chcieli zachowania niepodległości
wszystkich 39 państw niemieckich. Trzeba było wybierać. Chociaż
sympatię budzili ci Badeńczycy, to jednak dalekowzroczna polityka
wymagała, żeby na razie zjednoczyć Niemcy pod silnymi rządami, czyli pod
rządem pruskim, stworzyć jednolite państwo z jednym rynkiem, jednolite
silne państwo, i wtedy rozwinąć tam kapitalizm, rozwinąć klasę
robotniczą, przygotować warunki do rozkwitu kapitalizmu i do obalenia
kapitalizmu i budowy socjalizmu. Zatem trzeba z bólem serca wybrać to
mniejsze zło, wypowiedzieć się przeciwko Badeńczykom za Prusakami.
Już mam dosyć wybierania tego mniejszego zła. Ciągle wybieram to
mniejsze zło, w każdych wyborach, głosuję nie na kogoś tylko przeciw
komuś, żeby ktoś gorszy się nie dostał.
Ten Rotteck bardzo mi się podoba. Kiedy zapytano go, jaki jest jego stosunek do zjednoczenia Niemiec, odpowiedział:
Rządy pruskie, to są rządy bezprawia. Nie może być kompromisu między prawem i bezprawiem. Został na pozycjach antypruskich.
A Trentowski jaką miał zająć postawę, co go obchodziło zjednoczenie
Niemiec? Wiadomo, że Księstwo Pruskie, to jest to księstwo, które
ujarzmiło Wielkopolskę. Przyjechał Trentowski jako delegat Krakowa na
zgromadzenie narodowe we Frankfurcie i przemawiał tam. Co miał do
powiedzenia? Najgorszym ze wszystkich zaborców są Rosjanie. Kiedy
podnieśliśmy broń przeciwko wojskom rosyjskim i zdetronizowaliśmy cara,
pobili nas. Wówczas tych pobitych Polaków przygarnęły państwa
niemieckie, więc za to jesteśmy narodowi niemieckiemu wdzięczni, że
uchodźcom, powstańcom polskim pozwolili studiować na swoich
uniwersytetach a nawet wykładać. Z klauzulą, że nie może się domagać
żadnego wynagrodzenia za te wykłady.
Postulat radykalnego pluralizmu
Jeżeli mi wystarczy lat i życia to napiszę o Trentowskim większą
pracę. Już dość sporo o nim opublikowałem. Napisałem więc artykuł o jego
pozytywnej ocenie różnorodności.
[ 3 ] O tym, że występował przeciwko ujednolicaniu, za wolnością sumienia, za wolnością badań naukowych.
Kiedy będzie wolność badań naukowych, to wtedy będą różne filozofie —
mówi. Właściwie każdy człowiek wykształcony i o umyśle badawczym,
powinien sam sobie zbudować własny system filozoficzny, powinno być
tyle filozofii, ilu jest myślących ludzi
[ 4 ]. I to samo
dotyczy religii. Jest wiele religii, dobrze, ale powinno być więcej,
a przede wszystkim każdy człowiek sam powinien tworzyć swoją religię.
Tyle religii, ile jest poszczególnych ludzi.
Kontrowersyjny projekt reformy masonerii
Po raz pierwszy w Polsce omówiłem obszernie treść książki Trentowskiego:
Die Freimaurerei [ 5 ]. W styczniu 1869 roku napisał przedmowę do tej książki, w której pisał:
Pisałem to osiem lat, ukończyłem, ale chyba już nie doczekam się jej druku. Zobowiązał jednak żonę, Niemkę, która nazywała się Karolina Homburger, której powiedział:
Najważniejszą moją prośbą do ciebie jest to, żebyś po mojej śmierci wydała tę moją książkę.
Sprawa była trudna i skomplikowana dlatego, że ta książka to był
rozwinięty program reformy masonerii, a większość masonów opowiedziała
się przeciwko, uznała, że program Trentowskiego idzie za daleko.
Zakończono wówczas dyskusję nad tym projektem następującym wnioskiem:
Szkoda,
bo to jest wspaniały mason z Trentowskiego, nikt jak on nie potrafi
tak płomiennie przemawiać. Byłoby jednak lepiej dla pamięci
Trentowskiego, gdyby projektu tej reformy nie ogłaszał.
Ale pani Karolina Trentowska porozumiała się z Brockhausem. To był
jeden z najważniejszych przyjaciół Polaków w Niemczech w czasie
powstania listopadowego, on właśnie organizował powitania w czasie
przemarszu Polaków przez Niemcy. On wydał tę książkę
[ 6 ]. A dziś w encyklopediach niemieckich, w masońskich encyklopediach niemieckich, jest napisane:
Po
trzydziestu latach działalności w masonerii, gdzie piastował najwyższe
stanowiska w swojej loży, gdzie był także członkiem innych lóż, wydał
projekt reformy masonerii, ale lepiej dla pamięci Trentowskiego byłoby,
gdyby tej książki nie wydał. Ta książka jest więcej warta niż wszystkie te niemieckie wydawnictwa masońskie, które wówczas się ukazywały.
Ale pani Karolina Trentowska porozumiała się z Brockhausem. To był
jeden z najważniejszych przyjaciół Polaków w Niemczech w czasie
powstania listopadowego, on właśnie organizował powitania w czasie
przemarszu Polaków przez Niemcy. On wydał tę książkę
[ 6 ]. A dziś w encyklopediach niemieckich, w masońskich encyklopediach niemieckich, jest napisane:
Po
trzydziestu latach działalności w masonerii, gdzie piastował najwyższe
stanowiska w swojej loży, gdzie był także członkiem innych lóż, wydał
projekt reformy masonerii, ale lepiej dla pamięci Trentowskiego byłoby,
gdyby tej książki nie wydał. Ta książka jest więcej warta niż wszystkie te niemieckie wydawnictwa masońskie, które wówczas się ukazywały.
Już sam jej tytuł zasługuje na uwagę:
Die Freimaurerei in ihren Wesen und Unwesen,
czyli „Istota i to co nie jest istotą masonerii”, to co jest zbędnym
dodatkiem, to co jest zniekształceniem masonerii. Czyli mamy dwie
rzeczy w masonerii. Jedna to są idee masońskie, filozofia masońska
i wynikające z tej idei zadania stojące przed masonami: braterstwo
narodów, oświata, więcej światła dla wszystkich narodów i dla ludu,
a więc postulat powszechnej obowiązkowej, bezpłatnej szkoły i absolutna
wolność sumienia. I to jest istotne.
A co jest nieistotne? Nieistotne są wszystkie obrzędy,
a zwłaszcza obrzędy czerpane tylko z dwóch religii, to jest
z chrześcijańskiej i żydowskiej, z pominięciem całego bogactwa treści
jakie zawierają inne religie. Trentowski był przede wszystkim
z zainteresowań religioznawcą. Jego dzieło Bożyca [ 7 ], to było jego ukochane dzieło. Pamiętamy
te niezapomniane chwile, kiedy w tych płomiennych przemówieniach
wtajemniczał nas w misteria egipskie, pokazywał nam bogactwo myśli
religii staroegipskiej — czytamy we wspomnieniach niemieckich masonów.
W tych obrzędach oburzało go to, że składa się przysięgę na
Biblię. Pisze: Dlaczego na Biblię, a nie na Koran, Wedy, na księgi Buddy
czy Konfucjusza. A w ogóle to najlepiej składać przysięgę na czystą
księgę, czyli na taką księgę, która jeszcze nie została napisana, a więc
zamiast patrzeć wstecz, należy patrzeć na karty czystej księgi, bo tym
samym przysięgamy na zadanie, to znaczy zobowiązujemy się do
zapisywania nowych kart. To znaczy, że nie chcemy żyć tylko cudzymi
myślami, które starsi od nas wytworzyli, lecz chcemy do tej skarbnicy
stworzonych przez nich myśli dorzucić nasze własne. Najważniejszą
księgą jest ta, która nie została jeszcze napisana! Przysięgajmy więc
nie na Biblię, tylko na księgę złożoną z czystych kart, księgę, która
ma być napisana, która jest res creanda, rzecz, która ma być dopiero stworzona.
No i wreszcie, co o czym nie mógł Trentowski we wszystkich swoich
pracach głośno jawnie pisać. Chodzi o kult Wielkiego Architekta.
Przysięgają masoni na Wielkiego Architekta. Ja swego czasu powiedziałem:
Jeżeli będzie obowiązek przysięgania na Wielkiego Architekta, to nigdy
masonem nie zostanę. Nie po to zrywałem z religią w 1932 roku, żeby
w 1994 nagle nawracać się na Wielkiego Architekta. Oświadczyłem to na
publicznym zebraniu, była nawet fotografia wydrukowana z tego zebrania w
Wolnomularzu. I wtedy powiedzieli mi, że nie ma żadnej
przeszkody i jeśli nie chcę wierzyć w Wielkiego Architekta, to mogę nie
wierzyć. Okazało się, że nie było to nawet przeszkodą do tego, bym
został Mistrzem, a potem Wielkim Mistrzem. Francuzom też to nie
przeszkadzało.
Ale niestety dzisiaj opinię o nas nie ja urabiam we Francji, tylko
nasza miejscowa kołtuneria, nasi socjaldemokraci z SLD, którzy
powtarzają to, co im każe mówić Kościół.
[ 8 ]
źródło: bialczynski.wordpress.com