środa, 2 lutego 2011

O filmie "Lista Schindlera" (temat założony na portalu Filmweb przez użytkownika Ciapek 4)

Nieźle zrobiony ,ale arcyszkodliwy. Okupacja i holokaust to rozdział zbyt bliski,by można się godzić na Spielbergowską manipulację. Wymowa filmu jest jednoznaczna,spójna z niemiecką i zachodnią linią wybielania Niemców jako narodu,a całą winą za zbrodnie obarczającą grupę chorych psychicznie fanatyków z SS pod hipnotycznym wpływem Adolfa Hitlera.No i widzimy tu dobrego Niemca,który uratował prawie wszystkich(w/g napisów końcowych)ocalałych z wojny Żydów. I kilku Polaków w tle, którzy nie robili nic,bądź wręcz sympatyzowali z oprawcami.Taki obraz kraju,który poniósł w tej wojnie największe straty-zobaczył w oscarowym filmie i zapamiętał cały świat.

Odpowiadam od razu tym,którzy nie widzą negatywnej wymowy tego filmu.

Niedawno ukazała się najnowsza biografia Oscara Schindlera, napisana przez Davida Crowe'a, historyka, profesora University of Columbia i członka Rady Naukowej Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie.
Profesor poświęcił pracy nad książką siedem lat, docierając do archiwów Abwehry, czeskiego kontrwywiadu oraz nieznanych dokumentów Schindlera, znalezionych w Berlinie wśród rzeczy jego kochanki.

Oto co mówi Profesor Crowe o samym filmie,a co napisałem gdzieś wcześniej-odnośnie przyjmowania przez niedouczonych odbiorców fikcji(czy manipulacji)filmowej-jako faktu:
,,- To dzieło akademickie, adresowane do amerykańskiego odbiorcy - mówi profesor Crowe. - Wy, Polacy, macie bardziej racjonalne podejście do historii; Amerykanie traktują filmy fabularne jako źródło rzetelnej wiedzy historycznej.
Napisałem tę książkę nie po to, by zdezawuować film Spielberga. Udramatyzowana wersja zdarzeń to jednak nie jest relacja historyczna. - Ludzie w istocie traktują zbyt dosłownie obraz Spielberga; scena dyktowania listy to licentia poetica, Izaak Stern to filmowa postać, w którą zlało się wiele biografii..."
No i ta biografia odejmuje,niestety blask postaci Spielbergowskiego Schindlera.
Książka Crowe'a przedstawia postać znacznie bardziej dwuznaczną niż pokazana przez Spielberga. Twierdzi, że po wojnie Schindler upiększał swoją historię. Ludzie, którzy zawdzięczają mu życie, "ubóstwiają go" - pisze Crowe - i
"zrobili wiele, by go chronić". W biografii znalazły się fakty,które były w dużej mierze przemilczane.
Schindler to lekkoduch, kobieciarz, alkoholik i bon vivant - są też inne sprawki. W 1938 r. Schindler wstąpił do Abwehry i był jej cenionym szpiegiem najpierw w Czechosłowacji, a potem w Polsce. Dostarczył Rzeszy wielu cennych
informacji na temat zdolności obronnych naszego kraju. Materiały znalezione w archiwach wywiadu czeskiego określają Schindlera jako "szpiega dużego kalibru i szczególnie niebezpiecznego typu".

Najwięcej kontrowersji budzi sprawa listy i tego, czy Schindler był jej autorem. Według najnowszej biografii, Schindler nie brał udziału w tworzeniu listy. Sam Schindler w jednym z listów napisał "nie miałem nic wspólnego [z
jej pisaniem]". Na to, kto znalazł się na ostatecznych zestawieniach, złożyło się kilkanaście wstępnych list. Żadnej z nich nie przygotował Schindler.To, co miało zostać nazwane jego listą, było dziełem wielu osób, wśród których znalazł się Marcel Goldberg, skorumpowany Żyd z tajnej policji, asystent oficera SS odpowiedzialnego za transport Żydów. Izaak Stern, który w filmie notował nazwiska pod dyktando Schindlera, nie mógł być w takim stopniu współtwórcą listy, bo pracował w tym czasie w obozie w Płaszowie.
No i sam fakt "walki"o Żydów na początku swojej działanlności podyktowany był uzyskaniem darmowych robotników,a później utrzymaniem ciągłości produkcji.Nie wiemy,na ile późniejsze jego starania były podyktowane wewnętrzną przemianą, a ile w tym było kalkulacji wobec faktu zbliżania się Armii Czerwonej i wybielenia swojej osoby dla"ratowania skóry".Wiemy natomiast z dokumentów,że postać Schindlera została po wojnie zmitologizowana przez samych ocalonych, jak i przez niego samego.Na wszelki jednak wypadek zbiegł po wojnie do Argentyny i tam czekał na rozwój wydarzeń.

No i jeszcze parę faktów o Spielbergowskiej manipulacji liczbami.

Na końcu filmu podaje on,że w Polsce żyje 4 tys Żydów,natomiast liczba POTOMKÓW uratowanych perzez Schindlera(żyjących współcześnie) - to 6 tys. Tak podał.Wymowne to bardzo i wnioski aż same chcą sie narzucać.

Prawda jest taka: 4 tys Żydów w Polsce-mowa tylko o Żydach ortodoksyjnych.Ich obecna prawdziwa liczba to 10-12 tys.(przy czym po II w.świat.wyemigrowało ocalonych Żydów ok.240 tys.!)
Tych z pochodzeniem jest rzecz jasna wielokrotnie więcej.

Jaki więc cel miał Spielberg w tym jawnym oszustwie,jak nie użycie tych fikcyjnych liczb do zdezawuowania roli Polaków w ratowaniu Żydów?

I na koniec - oficjalna,niepodważalna statystyka:
Spośród ponad 20 tys. uhonorowanych medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata aż prawie 1/3 stanowią Polacy:
Polska: 5941
Holandia: 4726
Francja: 2646
Ukraina: 2139
Belgia: 1414
Węgry: 671
Litwa: 630
Białoruś: 564
Słowacja: 460
Niemcy: 427
Włochy: 391
Grecja: 265
Jugosławia (Serbia): 121
Rosja: 120
Czechy: 115

Ale tego już Spielberg w filmie nie podał.
Pozdrawiam.

-------------------------------------------------------------------------------------
"...Polacy, tak jak i Zydzi, byli ofiarami wojny. Ale ostatnio pozwy zbiorowe zostaly zlozone takze przeciwko Polsce, ktora wzywa sie, zeby zwrocila Zydom utracone w wyniku wojny mienie..." to z wywiadu z Normanem Finkelsteinem z 2000roku.

http://homepage.interaccess.com/~netpol/POLISH/public/finkel...

Polacy sa kolejni na liscie.
Strategia, ktora zostala przetestowana w przypadku Szwajcarii i Niemiec, bedzie wykorzystana do wyludzenia od Polski gigantycznych odszkodowan. To ma byc "wielki final".
"Wielki" dlatego, ze organizacje zydowskie zazadaja o wiele wiekszych pieniedzy niz od kogokolwiek dotad. Od Szwajcarow WJC otrzymal 1,25 mld dol., a ostatnio od Niemcow jako odszkodowania za prace robotnikow przymusowych - 1,3 mld dol.
W przypadku Polski mowi sie juz o mieniu zydowskim wartym kilkadziesiat miliardow dol.
Ta akcja juz sie zaczela.
Zlozone zostaly pozwy, do polskich wladz plyna listy od kongresmanow, o ile wiem, do Warszawy wybiera sie tez wkrotce Alan Havesi. Wniosek o przesluchania w Kongresie zostal juz zlozony, a potem znow do dzialania przystapi Stuart Eizenstat itd.

No i teraz kwiatek - w lipcu 2010 wchodzi ustawa o pozwach grupowych. To sie zacznie...mielismy to juz w procesie class action wytoczonym Polsce przez amerykańskie środowiska żydowskie.

W kwietniu 2008 r niejaki Donald T., polski premier w czasie wizyty w Izraelu obiecał "Chcę podkreślić z całą mocą, że mój rząd doprowadzi w najbliższych miesiącach do sfinalizowania procesu legislacji, który zakończy bardzo trudny i bolesny problem reprywatyzacji"
No, ale oczywiście o tym...ciiiszaaa. Rząd karmi społeczeństwo bajkami wyborczymi a media - Listami Schindlera.

Już prawie zapomnielismy, że ta cała kosmiczna II-wojenna awantura jest autorstwa Niemców
Oj, cięzko nie być antysemitą, ciężko...
Pozdrawiam.

-----------------
Autor: Ciapek 4

2 komentarze:

  1. Ten artykuł powinien być rozpowszechniany z filmem w dwóch wersjach pisemnej i obrazkowej aby każdy przeczytał i zrozumiał.I cóż konkluzja autora na końcu tekstu prawidłowa,oj ciężko nie być antysemitą bardzo ciężko..

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwagi co do statystyki - słuszne. Nieadekwatne porównanie na końcowej tablicy filmu jest niedopuszczalne. Nie takie bzdury widziałam w filmach amerykańskich uzasadnione wyłącznie celem większej dramaturgii. "Udramatyzowana wersja zdarzeń to jednak nie jest relacja historyczna." - jak słusznie ktoś zauważył.
    Poza tym mam następujące uwagi. W mojej ocenie zarzut, że nie przedstawiono w tym filmie dobrych Polaków jest nietrafiony. Złych też nie przedstawiono. Większość była bierna, choćby nawet nie obojętna - starali się zapewnić codzienny byt sobie i swoim rodzinom. To nie świadczy źle o Polakach - tylko świadczy ogólnie o ludziach. W innych krajach nie było lepiej, mimo braku kary śmierci za ukrywanie żydów.
    Wracając jednak do filmu - to nie jest film o Polsce, ani nawet o Krakowie, ale opowieść o ludziach zbudowana na kanwie historii Schindlera i getta krakowskiego, a z tego getta akurat prawie nikt nie przeżył, za wyjątkiem tych, których ocalił Schindler.
    W filmie jest, jak mniemam, postać aptekarza Tadeusza Pankiewicza i jego personelu, choć pojawia się tylko marginalnie i nikt dobitnie nie mówi "On ci jest Polakiem". Jest też scena gdzie polski (bo jaki by inny) personel szpitala, oddaje ostanią posługę pacjentom poprzez podanie trucizny, a żydzi przyjmują to z wdzięcznością, jako ukojenie. Twardy wzrok personelu szpitala pieczętujący podanie trucizny wymierzony w uzbrojonych nazistów jest znakiem oporu.
    Na marginesie, jeśli przyłożyć do Pankiewicza podobne zarzuty, co do Schindlera, to też się okaże, że początkowo działał ze swego rodzaju oportunizmu. Uważał, że jak Niemcy dadzą mu lokal "pożydowski" na aptekę, a po wojnie do niego wrócą, to jego lokal w gettcie w tym czasie zostanie zrujnowany, a on zostanie z niczym.
    Myślę, że ten film jest prawdziwy, bo pokazuje, że szlachetne czyny i wielkie dzieła rodzą się czasami z mało szczytnych pobudek, byle by łamać drobne bariery na przekór presji otoczenia i wykorzystywać sprzyjające okoliczności. W normalnych czasach wydaje się to być mierny i żałosny ideał bohaterstwa, jednak wierzę, że w okolicznościach przedstawionych w filmie - był prawdziwy. A może wogóle to prawda życiowa... Może to co zdaje nam się dobre jest głównie wynikiem sprzyjających okoliczności i utrwalonych nawyków, a zasługą naszą jest tylko jakaś niezauważalna drobina, ten moment, gdy wbrew oczekiwaniom innych zamiast poszczuć psem, przytrzymamy go za smycz. W filmie jest scena, gdy Schindler chce namówić innego przedsiebiorcę na wywiezienie pracowników, a tamten się nie daje przekonać - to ta mała-wielka różnica.
    Dla mnie ten film jest piękny i prawdziwy, nie jako źródło rzetelnej wiedzy o konkretnych postaciach historycznych, lecz jako opowieść o ludziach. To czy katów lub ofiary nazwiemy Niemcami, Żydami, Polakami czy Ormianami nie ma istotnego znaczenia.
    Jeśli jednak odosić się do wiedzy historycznej,to w mojej ocenie, jak na standardy filmów amerykańskich film nadspodziewanie wiernie oddaje prawdę historyczną, również w stosunku do Schindlera. (Schindler -kobieciarz, "niezwyczajna" zdolność nawiązywania kontaktów z "odpowiednimi" ludźmi, satysfakcja z zagarnięcia pożydowskiego mieszkania w którym chwilę wcześniej toczyło się życie innej rodziny, śliska granica miedzy pobudkami ekonomicznymi i humanitarnymi, niechętne reakcje na sprowadzanie do fabryki ludzi, którzy w świetle norm nazistowskich nadawali się do getta "B" itp....)
    Jeśli koniec końców co do ogólnej oceny postaci Schindlera historycy mają wątpliwości, to ja osobiście pozwolę sobie zaufać ocalonym i przechylić ich szalę na jego korzyść. W końcu i on znalazł się na liście sprawiedliwych wśród narodów świata, i jeśli mamy być dumni, że jest na niej tyle Polaków, to bądźmy konsekwentni. Za działalność w wywiadzie i kontrwywiadzie niech rozliczają go historycy - ale to osobny rozdział.

    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń