niedziela, 22 lipca 2012

# "Ekonomia uczestnicząca" czyli amatorska krytyka kapitalizmu.


W 2007 r. wydawnictwo Bractwo Trojka wypuściło na polski rynek książkę Michaela Alberta  pt. Parecon. Life after capitalism (Ekonomia uczestnicząca. Życie po kapitalizmie). Michael Albert jest światowej sławy amerykańskim aktywistą społecznym i anarchistycznym ekonomistą, który w latach 80-tych wraz z Robinem Hahnelem zasłynął stworzeniem koncepcji ekonomicznej znanej powszechnie pod nazwą ekonomii uczestniczącej lub też demokracji uczestniczącej.
W Polsce nurt ten reprezentował nieżyjący już publicysta Rafał Górski.
Koncepcja Alberta to w gruncie rzeczy próba znalezienia złotego środka pomiędzy socjalizmem i kapitalizmem z ludzką twarzą, ściślej ujmując Michael Albert próbuje szukać alternatywy dla znanych nam współcześnie rozwiązań ekonomicznych. Jest on nieprzejednanym krytykiem kapitalizmu i wolnego rynku. Swoje stanowisko uzasadnia rzekomą niesprawiedliwością systemu kapitalistycznego, który jego zdaniem przyczynia się do powiększającego się rozwarstwienia społecznego. Michael Albert zarzuca kapitalizmowi krwiożerczość, która – zgodnie z tym co twierdzą socjaliści – podzieliła ludzi na biednych i bogatych. Albert spogląda na kapitalizm z perspektywy etycznej i czysto moralnej, w swojej książce podejmuje więc analizę systemu kapitalistycznego w oparciu o sprawiedliwość społeczną.
Na pierwszy rzut w Ekonomii uczestniczącej autor krytykuje własność prywatną i własność środków produkcji, pisze, że – skutki posiadania własności prywatnej w sferze solidarności są w większości podobne. Dzieląc ludzi na tych, którzy posiadają środki produkcji i na tych, którzy ich nie posiadają, własność prywatna powoduje konflikt.[1] 
Zdaniem Alberta własność prywatna jest nośnikiem konfliktów społecznych i winna być przez system ekonomiczny jak najszybciej rozwiązana. Zarzut ten jest ze swej natury jawnie marksistowski, Albert powołuje się na argument wyzysku ludzi pracujących przez tych, którzy posiadają czyli tzw. kapitalistów.  Pojawiający się konflikt na linii przedsiębiorca – pracownik (robotnik) jest wedle Alberta zarzewiem do rosnącej agresji i w konsekwencji przemocy. Albert twierdzi, że  obecny pro-kapitalistyczny trend opanował naukę ekonomii nauczając iż nie ma innej alternatywy jak tylko wybór pomiędzy dwoma zgniłymi jabłkami – kapitalizmem a socjalizmem, z czego ten pierwszy wychodzi, sądząc po przeobrażeniach na świecie, obronną ręką. Twórca ekonomii uczestniczącej sądzi, że postrzeganie ekonomii przez pryzmat tych dwóch nurtów z mocnym naciskiem na pojęcie ukute przez liberałów tzw. TINA (there’s no alternative – nie ma żadnej alternatywy) jest mylące i błędne.
Michael Albert w swojej książce dokonuje analizy i wytyka błędy systemom kapitalistycznym, zwracając szczególną uwagę na problem głodu, biedy i upokorzenia, do których w jego mniemaniu prowadzi niekontrolowany system ekonomiczny oparty na własności prywatnej.
Bynajmniej Albert nie ogranicza się w swojej książce do samej tylko krytyki kapitalizmu, atakuje również gospdarkę centralnie planowaną i korporacjonizm, próbuje on nakreślić alternatywę dla tych systemów, stosując przykłady ekonomii zaczerpnięte z różnych społeczeństw na całym świecie.
Podstawowe więc założenie Michaela Alberta jest takie, że kapitalizm podobnie jak feudalizm czy niewolnictwo, nie jest wieczny i kiedyś musi mieć swój kres. Jak nie trudno się domyślić Albert nie wskazuje konkretnego momentu i daty końca epoki kapitalistycznej, co oczywiście umniejsza wiarygodności jego pracy, ponieważ aby jeden system mógł upaść, musi zastąpić go inny. Uważny czytelnik od razu znajdzie prawdziwe źródło tego argumentu – o tym pisał już Karol Marks w tzw. koncepcji teorii rozwoju. Argumentem autora jest fakt, że w jego założeniach każdy pracownik, ale też i konsument, ma rzeczywisty wpływ na proces produkcyjny.[2]
Atakując kapitalizm Albert z żalem rozpisuje się, że – w gospodarce rynkowej wielki i silny zbieracz trzciny ma większe dochody niż mniejszy i słabszy, bez względu na to, jak długo i ciężko obaj pracują.[3]
Niesprawiedliwość o której pisze Albert wynikająca niby to za sprawą bezwzględnych kapitalistów jest oczywiście wnioskiem błędnym, wyciąganym na podstawie połączenia kapitalizmu kumoterskiego z interwencjonizmem państwowym.
O co chodzi (?) – Albert dostrzega i głęboko analizuje paradygmat keynesistów, którzy próbowali uzdrowić i dokonać subtelnego małżeństwa państwa z ekonomią wolnego rynku, jednak całkowicie odrzuca on koncepcję kiedy ten pierwszy element (państwo) nie odgrywa znaczącej roli w kształtowaniu się wolnego rynku. W tym momencie koncepcja Michaela Alberta nie przemawia do mnie, autor Ekonomii uczestniczącej nie pokusił się o analizę gospodarki stricte wolnorynkowej, gdzie państwo zredukowane jest do roli minimum. Przypisał więc wszystkie państwowe błędy gospodarce rynkowej, jest to klasyczny błąd popełniany przez krytyków wolnego rynku na całym świecie.
Twórcy ekonomii uczestniczącej – Albert i Hahnel stoją wraz ze swoją alternatywą na dziwnym gruncie.
Albert rzecz jasna chciałby światowej sprawiedliwości i próbuje to uzasadnić, już nie tylko za pomocą kropotkinowskich marzeń o pomocy wzajemnej ale również stara się podawać przykłady z życia współczesnego. Wskazuje on na to, że demokracja uczestnicząca wbrew pozorom występuje już na świecie w mniejszych komunach, grupach spółdzielczych itd. Alokacja rynkowa u Alberta występuje pod nieco inną nazwą to po prostu demokracja uczestnicząca.
Decyzje podejmowane są za sprawą tzw. solidarnego planowania uczestniczącego w oparciu o zależność popytu i podaży. To pozwala domniemywać, że gospodarka uczestnicząca to swego rodzaju gospodarka rynkowa pod innym terminem. Albert całkowicie odrzuca takie porównanie[4]
Przede wszystkim w koncepcji Alberta nie ma nabywców i sprzedawców maksymalizujących swoje korzyści kosztem drugiej strony, nie ma również konkurencyjnie wyznaczanych cen i wreszcie nie ma wynagrodzenia według wydajności czy efektywności. W moim skromnym odczuciu cały ten nurt zwany demokracją uczestniczącą jest próbą unowocześnienia skostniałego socjalizmu. Teoria Alberta w jakiś sposób sprawdza się w małych, zazwyczaj hermetycznie zamkniętych środowiskach, ale pytanie jak zachowa się w skali globalnej. Chociaż jak sam Albert przyznaje ekonomia uczestnicząca jest próbą przeciwstawienia się procesowi postępującej globalizacji, chcąc jednak stać się lub chociaż pretendować do realnej alternatywy wobec kapitalizmu musi zaproponować rozwiązania rynkowe – jeśli jest gotowa sprawdzić się w każdych warunkach, trzeba będzie przyznać Albertowi rację. Jak to zweryfikować ? Teoria teorią, z praktyką trudniej.
W chwili obecnej kapitalizm a ściślej ujmując – wolny rynek – jest rozwiązaniem najbardziej optymalnym i póki co na horyzoncie ekonomii nie widać rozsądnych alternatyw dla tego typu gospodarczych rozwiązań. Chociaż wizja Michaela Alberta wydaje się być urzekająca i na swój sposób interesująca to jednak stanowi tylko ciekawostkę i niestety kolejną utopijną próbę zdyskredytowania kapitalizmu za pomocą, nie bójmy się otwarcie powiedzieć, socjalistycznych argumentów. Po przeczytaniu Ekonomii Uczestniczącej ma się wrażenie, że mamy do czynienia z tzw. post-socjalizmem a nie post-kapitalizmem, którego Albert chce być prorokiem. Warto również nadmienić, że kwestia ubóstwa czy też głodu to przecież nie problem kapitalizmu, który jak wiemy wyciągnął i uratował wiele państw właśnie przed śmiercią głodową. Kraje trzeciego świata, podobnie jak niegdyś Europa Środkowa i Wschodnia, cierpią ponieważ mamy tam do czynienia z reżimami i dyktaturami o zabarwieniu lewicowym, gdzie własność prywatna stanowi niestety nieliczny wyjątek i przywilej jedynie rządzących kolektywistów. Wolny rynek w moim odczuciu stanowi ten model, ten instrument ekonomii, który nie dość, że jest sprawiedliwy to jeszcze w ogólnym rozrachunku prowadzi do dobrobytu i polepszenia jakości życia przeciętnego człowieka.  Natomiast efektów ekonomii uczestniczącej nie sposób przewidzieć, podsumowując – nie przemawia ona do wyobraźni na tyle aby móc stać się realną alternatywą. Dobrobyt – o to przecież toczy się gra, z drugiej jednak strony – czy da się uszczęśliwić każdego człowieka na ziemi ? Bardzo wątpliwa sprawa.
Karol Gajewy

[1] Zob. M.Albert, Ekonomia uczestnicząca, wyd. Trojka, Poznań 2007, s. 55.
[2] Ekonomia uczestnicząca Michael Alberta [W:] Rozbrat.org http://www.rozbrat.org/kultura/ksiazki/3114-ekonomia-uczestniczaca-michael-alberta (dostęp 21.07.2012).
[3] Zob. M.Albert, Ekonomia uczestnicząca, wyd. Trojka, Poznań 2007, s. 70.
[4] Zob. Tamże, s. 279.

źródło:  prokapitalizm.pl
================================================
Podstawowe prawo matematyki mówi ,że na fałszywym założeniu można udowodnić wszystko. Jeżeli ktoś krytykuje wolny rynek to można być spokojnym ,iż ma on niewielką wiedzę ekonomiczną ,lub próbuje stosować ideologię jako argument w ekonomii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz