niedziela, 30 czerwca 2013

# Polskie dzieci chcą być gejami!!!


W trójmiejskim wydaniu „GW” Bożena Ptak, nauczycielka i poetka opowiada o czym marzą jej uczniowie. I niestety nie są to dobre rzeczy. - Ostatnio marzą, aby być gejem lub lesbijką, bo to na topie. I kiedy dowiaduję się o uczniu, który prezentuje głośno swą homo orientację, nie do końca jestem przekonana, czy to biologia czy moda – opowiada.
Kto za to ponosi odpowiedzialność? - Moim zdaniem dużą odpowiedzialność ponoszą media i świat dorosłych. Jeżeli zbyt agresywnie chcemy pouczać społeczeństwo, układać nowy, inny od dotąd obowiązującego, świat wartości, to mamy określony efekt. Tak było zawsze. Jedni się poddadzą, aby być "na czasie", a zbuntowani wyruszą z transparentami "Precz z pedałami!". Duży też wpływ domu, rodziny, jak się o tych sprawach rozmawia. A w mediach dyskusje te mają zazwyczaj podłoże polityczne. Starzy walczą na noże, a młodzi słuchają i patrzą. Walą się autorytety i rosną nam cynicy – opowiada nauczycielka.
I trudno jej słów nie zadedykować wszystkim zwolennikom postępu...
TPT/Gazeta.pl
źródło:  fronda.pl
=============================================================
O tym ,że homoseksualizm nie jest wrodzony wiadomo nie od dziś. Nigdy tego ideologicznego stanowiska nie udowodniono. Owszem w przyrodzie zdarzają się takie przypadki jednak zawsze z powodu nienormalnych warunków ,lub problemów psychicznych osobnika. Słynna historia pingwinów w ZOO które we dwóch wychowywały małego pingwinka i która stała się kanwą bajki dla dzieci ,skończyła się brutalnym końcem fikcyjnego "romansu" bez jego skonsumowania ,gdy tylko na wybiegu pojawiła się pingwinica. 
Teraz mamy efekty tych bajeczek.
Dużo powszechniejszym w świecie natury zjawiskiem jest kanibalizm połączony z dzieciobójstwem. Pozwolę tej uwadze zawisnąć w powietrzu. 
Naszła mnie taka refleksja...
Czy przypadkiem dziewczynki też nie chcą być gejami? I czy nie czują się dyskryminowane ,iż nie mogą nimi być? Bo dzieci o lesbijkach prawie nie słyszą ,a "gay" jak wiadomo jeszcze niedawno znaczyło w angielskim "radosny","szczęśliwy" ,a któż żyjąc z tak smutnym i ciemiężonym przez "post"-komunistów kraju nie chce skorzystać z łatwej recepty na szczęście? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz