W przerwach meczów minister rolnictwa za ciężkie (ale podatników) pieniądze lansuje się osobiście w reklamówce resortu, konferencje prasowe dzień po dniu uruchomiła minister Mucha, ale i swoją konferencję ma też Hanna Gronkiewicz-Waltz. Zmonopolizowanie mediów elektronicznych przez władzę sprawia, że lansujący się panowie i panie nie zauważyli, iż przekraczają granice obciachu. W niektórych wypadkach skutek jest odwrotny do zamierzonego – zapewne jedną z ostatnich rzeczy, jaką Polacy chcą oglądać podczas Euro, to minister Sawicki między reklamówkami o depilacji. Ostrożnie więc włączajmy telewizory – monopol medialny władzy sprawia, że nie ma granic i nikt tych natrętów nie powstrzyma.
A radość z Euro jest warta tego, by Tusk z Grasiem nam jej nie psuli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz